Reklama

Długie powroty do domu

Coraz więcej czasu zajmują mieszkańcom Białegostoku powroty do domu po pracy. I niestety, aktualnie korkują się już nie tylko ulice w centrum naszego miasta, bo coraz trudniej przejechać tak zwanymi obwodnicami śródmiejskimi. Najgorzej jest w szczytach popołudniowych, bo na przykład już od godziny 15.00 Trasa Generalska stoi zamiast się poruszać.

Bardzo złe rozwiązanie drogowe zastosowano na Trasie Generalskiej przy zjeździe do ronda, które odprowadza ruch w kierunku Augustowa. Pojazdy, w tym bardzo często ciężki tranzyt jadący z Warszawy w stronę Augustowa, blokuje przejazd kierowcom samochodów osobowych i mieszkańcom, którzy chcą dostać się do domów na osiedlu Białostoczek. Ci, którzy jadą Trasą Generalską i ci, którzy wyjeżdżają na Trasę Generalską z ulicy Świętokrzyskiej, muszą odczekać bardzo długo zanim uda im się wbić na odpowiedni pas, a następnie wyjechać w stronę osiedla.

- Pracuję na Hetmańskiej i po to, żeby nie cisnąć się przez centrum z tymi cholernymi światłami, jeździłem do tej pory Wierzbową i Świętokrzyską do domu na ulicę Sokólską. Od jakiegoś czasu nie da się jechać, ani przez centrum, ani tą tak zwaną miejską obwodówką. Powrót zajmuje mi ponad pół godziny, a ostatnio to było prawie 50 minut. To lekka przesada – mówi naszej redakcji Robert stojący w korku na Świętokrzyskiej.

- Jakiś koszmar co tu się dzieje. Proszę spojrzeć tam na wiadukt. Jest pełno TIR-ów. Kierowcy tych ciężarówek wjeżdżają na pas, na który my wjeżdżamy i dlatego tu wszystko stoi. Ktoś wymyślił takie głupie rozwiązanie, że na osiedle i na wylot z miasta robi się jeden wąski szlak. I szlag trafia – komentuje stojąca także w korku Anna.

My sami w miniony piątek staliśmy w bardzo długiej kolejce aut. Bez problemu udało się wysiąść z samochodu, żeby wyjąć dyktafon i porozmawiać chwilę z kierowcami, którzy także tam stali. Bo jechać się nie dało. Na samej Świętokrzyskiej są dwa pasy ruchu dla tego kierunku i obydwa były zakorkowane praktycznie aż do Antoniukowskiej. Ruch w przeciwnym kierunku wcale nie wyglądał lepiej. Choć w tym przypadku główny zator powodowały światła na skrzyżowaniu z Wierzbową.

Co jakiś czas ruch jest rozładowywany poprzez wyłączanie świateł, kiedy na ulicach jest naprawdę źle. Dlatego, kiedy udało się nam dojechać w końcu do ronda, z którego można wyjechać na osiedle Białostoczek, zobaczyliśmy wyłączone światła. Podobnie bywa tam również rano, kiedy ustawia się długi sznur aut. Bo jeśli światła sygnalizacji są wyłączone, ruch odbywa się niemal płynnie. Kiedy nasz inteligentny ponoć system zaczyna pracować, zator jest gwarantowany. To kolejny dowód na to, że system niczego nie usprawnia, kiedy akurat najbardziej by się przydało jego zbawcze działanie.

- Inna sprawa to remonty i budowy dróg. Czy naprawdę muszą się odbywać w jednym i tym samym czasie? Przecież to horror co się teraz dzieje na Baranowickiej i Branickiego. Nie lepiej jest na Starosielcach i na wyjeździe do Kleosina. Trzeba trochę myśleć i planować, zanim rozpocznie się cokolwiek. Więc nich później urzędnicy się dziwią, że ludzie ich przeklinają – skomentował naszej redakcji Ireneusz, kierowca samochodu dostawczego.

Wydawać by się mogło, że sytuacja na polskich drogach, w tym również naszych, białostockich, z roku na rok ulega znacznej poprawie. Władze samorządowe co rusz wpadają na kolejne genialne pomysły starające się zaradzić wciąż rosnącej liczbie samochodów.

W efekcie jak już pisaliśmy – budowa nowych dróg i poszerzanie tych istniejących, przynosi skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego. Widać to bardzo dobrze na Trasie Generalskiej. I dobrze by było, gdyby ktoś z urzędników i prezydentów zechciał to w końcu łaskawie zobaczyć. Może wówczas przyjdą do głowy jakieś pomysły, które faktycznie sytuację uzdrowią, a nie będą dokładać kolejnych problemów.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do