
Bardzo groźnie wyglądało zdarzenie drogowe, które miało miejsce w niedzielę, 21 marca, w Białymstoku, na ulicy Towarowej. W jego wyniku dwie osoby trafiły do szpitala. Prawdopodobnie jeden z kierujących, jak się okazało, policjant po służbie, wymusił pierwszeństwo wyjeżdżając z ulicy Łąkowej.
Jeszcze przed godziną 10.00 rano w niedzielę, 21 marca, mieszkańców bloku przy ulicy Łąkowej postawił na nogi głośny huk. Ludzie, którzy wyglądali przez okna lub balkony, chwilę później zobaczyli prawdziwą kraksę. Rozbite były dwa samochody osobowe i autobus komunikacji miejskiej. Na miejsce bardzo szybko przyjechały służby ratownicze, straż pożarna i oczywiście Policja.
Dość szybko biuro prasowe podlaskiej Policji przekazało, że w zdarzeniu brał udział policjant będący na wolnym. I co więcej, to prawdopodobnie on był sprawcą tego zdarzenia. Kierował w tym czasie prywatnym samochodem, w czasie wolnym od służby. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mógł wymusić pierwszeństwo, które doprowadziło do zderzenia się łącznie trzech pojazdów.
- Na ul. Towarowej w Białymstoku doszło do zdarzenia drogowego z udziałem funkcjonariusza Policji będącego na wolnym. Ze wstępnych ustaleń wynika, że wina leży po stronie policjanta. Wstępne ustalenia są takie, że funkcjonariusz w czasie wolnym od służby, kierując prywatnym pojazdem marki Opel, wyjeżdżając z ul. Łąkowej, prawdopodobnie nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierującemu pojazdem marki BMW. Ten kierowca po uderzeniu odbił na przeciwny pas ruchu zderzając się czołowo z autobusem miejskim (bez pasażerów). Wszyscy kierujący byli trzeźwi. Dwie osoby trafiły do szpitala – kierowca oraz pasażerka osobowego BMW – przekazała Edyta Wilczyńska z biura prasowego podlaskiej Policji.
Przez ponad godzinę w tym miejscu droga była zablokowana, ponieważ służby musiały wykonać swoje czynności. Kierowcy w tym czasie musieli przejeżdżać innymi ulicami. Z kolei policjanci będą teraz musieli ustalić szczegółowy przebieg zdarzenia i potwierdzić, czy faktycznie to policjant był sprawcą tego wypadku. Szczególnie osobowe BMW zostało mocno zniszczone i raczej nie będzie nadawało się do naprawy. Patrząc na zdjęcie można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z cudem, że tam na miejscu nikt nie zginął.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: MK i Facebook/ Kolizyjne Podlasie)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie