8 marca przedstawicielki partii Razem z województwa podlaskiego za pośrednictwem mediów złożyły paniom życzenia. Przedstawiły również swoje propozycje zmian ułatwiających codzienne funkcjonowanie w przestrzeni rodzinnej i publicznej.
- Codziennie wiele z nas musi zarządzać i opiekować się domem i dziećmi oraz wykonywać ogrom pracy niewidzialnej, za którą nie otrzymujemy wynagrodzenia - wskazuje Justyna Rembiszewska, rzeczniczka prasowa podlaskiego okręgu ugrupowania. - To na nasze barki spada najczęściej zarządzanie gospodarstwem domowym oraz odpowiedzialność za wychowanie dziecka. Nie otrzymujemy w tej pracy urlopu ani pomocy. Niedostatecznie pomaga nam w tym samorząd. Miejsc w publicznych żłobkach jest wciąż za mało, a opłata za miesiąc pobytu w prywatnym żłobku sięga nawet 800 zł. Dla wielu z nas decyzja związana z macierzyństwem często oznacza wykluczenie z innych sfer życia, takich jak samorozwój czy kariera zawodowa.
Trudno nie zgodzić się z tymi stwierdzeniami. Bo faktem jest, że to kobiety w miażdżącej przewadze zajmują się dziećmi i jest to praca ciężka, wymagająca dużego wysiłku i poświęcenia. Faktem również jest, że w Białymstoku brakuje miejsc w żłobkach, kolejki są ogromne i tak naprawdę trudno przewidzieć, czy zapisane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem dziecko otrzyma miejsce w placówce. Ba, wielu rodziców rejestruje swoje pociechy od razu po otrzymaniu ich numeru PESEL. Z kolei nie każda rodzina ma pełne energii i chęci babcie i dziadków, którzy będą zajmowali się maluchami. Bariera kilkuset złotych miesięcznie opłat za żłobki prywatne jest także nierzadko nie do przekroczenia. Z tym nie ma co dyskutować - wiele kobiet do pracy zawodowej wraca dopiero, gdy ich dzieci trafiają w wieku trzech lat do przedszkoli, bo akurat tutaj samorząd ma już obowiązek zapewnienia miejsc.
Inna sprawa, że polemizować można z tym, iż macierzyństwo często oznacza wykluczenie z innych sfer życia, takich jak samorozwój. Tutaj żadne apele, zmiany systemowe nie pomogą. Tu ważny jest partner, mąż, narzeczony, który wracając z pracy przyjmie na siebie ciężar zajęcia się potomkiem, podczas gdy kobieta wyjdzie na zajęcia dodatkowe, kurs czy do szkoły. Żadne narzucone przepisy nie pomogą (choć aspekt dostępności miejsc w żłobkach znowu jest tu na miejscu), jeżeli rodzina we własnym gronie nie będzie potrafiła zorganizować sobie życia. Chyba że państwo i urzędnicy jeszcze bardziej niż obecnie będą chcieli wejść w tę sferę, czego mało kto by sobie życzył. Warto też zadać retoryczne pytanie, ilu ojców - tak ochoczo zostawiających dzieci pod opieką matek - naprawdę chce żyć z typową kurą domową, która nie wychodzi dalej niż po zakupy do osiedlowego sklepu, a jej atrybutami są ścierka i zmywak do naczyń. Na pewno ci, którym rośnie brzuch od piwa, a dbanie o siebie zamienili na fotel i telewizor.
Tyle w temacie dyskusji.
Wracając do partii Razem - jej działaczki pośród swoich postulatów podkreślają prawo do przerywania ciąży. Ich zdaniem jest to podstawowe prawo człowieka do decydowania o swoim ciele, prokreacji, a więc prawo pozwalające na wybór, jak pokierować własnym życiem. Stwierdzają, że realne widmo całkowitego zakazu przerywania ciąży wciąż powraca, a o tym, czy to prawo zostanie przyjęte, zadecydują mężczyźni, stanowiący 73 proc. Sejmu i 87 proc. Senatu; zwracają uwagę, że nie mają dostatecznej reprezentacji w rządzie, mimo tego, że stanowią ponad 50 proc. społeczeństwa.
- Przy takim nastawieniu władz krajowych szczególnie ważne są zbliżające się wybory samorządowe - mówi Katarzyna Rosińska. - To właśnie na szczeblu lokalnym jednym ze sposobów zagwarantowania nam naszych praw jest wprowadzenie Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym. Podpisanie przez gminę tego dokumentu wiąże się z wdrożeniem jej postanowień, do których należą m. in. zrównanie płac kobiet i mężczyzn, eliminacja stereotypów opartych na płci, zrównoważony udział kobiet i mężczyzn w procesach decyzyjnych państwa.
- Od dziecka mówi nam się, że nie powinnyśmy zabierać głosu w istotnych sprawach, że od polityki są mężczyźni, że lepiej być uległą - dodaje Magdalena Sielawa, członkini Zarządu Okręgu Podlaskiego partii Razem. - Czas z tym skończyć! Udowodniłyśmy nie raz, że potrafimy zawalczyć o głos i w niczym nie ustępujemy umiejętnościom mężczyzn i nie jesteśmy w niczym od nich gorsze. Coraz więcej z nas angażuje się społecznie i politycznie. Mamy dość tego, że płace kobiet są niższe od płac mężczyzn. Że niemal 90 proc. z nas doświadczyła przemocy seksualnej. Że nie mamy zagwarantowanych podstawowych praw.
Z pewnością trzeba wziąć poprawkę na to, że powyższe postulaty i opinie nie reprezentują głosów wszystkich kobiet. Partia Razem pewnie chciałaby powiedzieć, że występuje w ich imieniu, ale musi zmierzyć się z rzeczywistością. Zdania we wskazanych tematach i problemach jak były, tak pozostaną podzielone. I to nie dlatego, że tak zdecydowali mężczyźni.
(Piotr Walczak / Foto: partia Razem)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie