Reklama

Ferie dla nikogo

Minął już tydzień ferii zimowych. Dzieci mogą cieszyć się wolnymi od szkoły dniami, ale mimo to nie widać ich nigdzie. Siedzą w domach, przy konsolach i komputerach, bo bawić się nie ma gdzie.

Zrozumiałe, że technika i elektronika zatrzymuje dzieci w domach i latem i zimą. Place zabaw są puste, a na podwórkach także specjalnie nie widać tych, którzy powinni cieszyć się śniegiem. Nie każdego rodzica stać na wyjazd lub na zapewnienie dziecku atrakcji podczas przerwy zimowej. Mimo, że oferta z galerii, teatrów i innych placówek kultury jest bogata, to w zimie nie o to chodzi, aby siedzieć w ogrzewanym pomieszczeniu. Ferie to doskonały czas na zabawy na świeżym powietrzu. Małgorzata Wróbel wspomina swoje ferie i patrzy na to, co może dziś zaproponować dzieciom.

- Tak naprawdę to szkoda mi moich dzieci, bo nawet jakby chciały wyjść i się pobawić to nie ma gdzie – mówi nam. – Pod blokami pełno samochodów na parkingach, plac zdewastowany od lat i nie ma komu naprawić, a przecież dzieci są pomysłowe, mogłyby sobie same zabawę zorganizować, ale nie mają gdzie. Jak ja byłam w ich wieku to sami sobie robiliśmy ślizgawkę, wychodziliśmy na sanki i łyżwy, a teraz co? Nie można! Bo jak dzieci wyślizgały sobie kawałek to przyszła pani dozorczyni i zasypała wszystko piachem.

Podobne zdanie w tej sprawie ma również Dorota Piszczatowska, której syn zamiast zahartować się na mrozie, nie ma gdzie wyjść.

- Ja pracuję, mąż też. Ale nie stać nas na atrakcje dla Kuby. Zachęcałam, żeby z kolegami pojeździł na sankach, albo na nartach, bo dostał od babci na gwiazdkę takie małe narty. Niech by się uczył, póki jest śnieg. Proszę sobie wyobrazić, że kiedy chłopcy raz, dosłownie jeden raz wyszli na podwórko, jakaś kobieta zaczepiła ich i powiedziała, że jak są bez opieki to nie mogą się bawić. Chłopcy mają po 11 lat i chyba mogą spędzić godzinę lub dwie bez mojego ślęczenia obok. Wszystko to jakieś chore się zrobiło. Na dodatek sąsiadka mi powiedziała, że teraz dzieci nie mogą bawić się bez nadzoru dorosłych, bo może ktoś przyjść z opieki i zażądać odebrania dzieci, skoro pozostają bez opieki. Wszystko to wywrócone do góry nogami.

Na białostockich blokowiskach nie widać dzieci, żadnych. I to nie tylko z powodu mrozu, który dokuczał nam w ostatnim tygodniu. Od kilku dni mróz jest lżejszy, więc nie jest tak strasznie, żeby nie można było wyjść na zewnątrz. Marcin Gruszka pojechał ze swoimi córkami na lodowisko, ale stwierdził, że więcej tam już nie zajrzy, bo to nie na jego zdrowie i nerwy.

- Lodowisko ładne, ale tam jeżdżą jak wariaci. Starsza młodzież przychodzi grupami i szaleje – opowiada Marcin. Widziałem nawet jak przed wejściem pili alkohol, a potem poszli i się wygłupiali na lodzie, nie patrząc, że są tam małe dzieci. Pamiętam jak kiedyś z kolegami zimą jeździliśmy na plażę na Dojlidach. Robiliśmy górki do zjeżdżania i takie mini lodowisko, a teraz co? Zamknięte, wykopy jakieś. Naprawdę w tym mieście nie ma gdzie pójść.

Przed dziećmi kolejny tydzień ferii zimowych. Jest jeszcze szansa, żeby zorganizować nieco zabawy na świeżym powietrzu. W takich warunkach mogą się zahartować i dotlenić się, a przede wszystkim oderwać się od komputerów i poprawić kondycję. Szansa jest, ale jak twierdzą rodzice, miejsca do takich zabaw po prostu nie ma.

Cezarion
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    małgorzata - niezalogowany 2014-02-03 19:20:49

    Szczera prawda.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do