Reklama

Jak zdawałem na prawo jazdy to tam o alimentach nic nie było

Miesiąc temu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że odbieranie prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym jest zgodne z Konstytucją. Na to orzeczenie czekało tysiące dłużników, którzy mają kłopoty z bieżącym regulowaniem płatności. Niektórzy są w szoku po tym, co usłyszeli.

Wiadomo, że prawo tworzy się w oparciu o zasady ogólne, a wyjątki muszą się w nim jakoś odnaleźć. Niemniej jednak zdarzają się bardzo złożone przypadki, które później muszą borykać się z przepisami i urzędami. Jeden z dłużników alimentacyjnych jest oburzony orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ jego zdaniem, kiedy zadawał egzamin na prawo jazdy w testach, w kodeksie drogowym lub kodeksie wykroczeń nic o alimentach nie było.

- To tak żałosny kraj, że tylko stąd wyjechać – mówi Arkadiusz (nazwisko do wiad. red.). – Prawo jazdy mam od 1995 roku, ale kiedy zdawałem egzamin nic tam o alimentach nie było. Ja jestem zawodowym kierowcą i pozbawienie mnie możliwości wykonywania zawodu równa się temu, że tym bardziej nie będę miał jak zapłacić zaległości alimentacyjnych.

Pan Arkadiusz popadł w kłopoty dwa lata temu. Uległ poważnemu wypadkowi w Belgii i leżał w szpitalu przez kilka miesięcy poza granicami kraju. Była żona w tym czasie nie interesując się powodem, dla którego alimenty przestały być płacone, skierowała sprawę do komornika. Ten po trzech miesiącach wystawił zaświadczenie, że egzekucja jest bezskuteczna. Na tej podstawie była żona Pana Arkadiusza mogła złożyć wniosek do ośrodka pomocy społecznej o świadczenia z funduszu alimentacyjnego. I tak zrobiła. Pan Arkadiusz w związku z tym stał się osobą, wobec której podjęto czynności, tak jak w przypadku każdego dłużnika alimentacyjnego. Nie mógł się zgłosić na wezwania ośrodka, bo leżał w szpitalu i nawet nie był świadomy toczącego się postępowania.

- Na szczęście wróciłem po kilku miesiącach i w ostatniej chwili udało mi się uniknąć odebrania prawa jazdy – mówi Arkadiusz. – Gdybym musiał w szpitalu pozostać jeszcze ze trzy miesiące, nie miałbym możliwości zarabiania, bo bez prawa jazdy raczej nie da się pracować jako kierowca. Nie żyjemy w dobrych stosunkach z byłą żoną i wiem, że celowo wystąpiła o te alimenty z ośrodka. Dotychczas płaciłem wszystko regularnie. Wypadek, którego przecież celowo nie zaplanowałem sprawił, że mam teraz kłopoty. Bo muszę zapłacić wszystko jej, ośrodkowi wraz z jego kosztami i komornikowi wraz z jego kosztami. Jestem załamany takim prawem. Bardzo liczyłem, że chociaż Trybunał Konstytucyjny się opamięta. Bo odbierać prawo jazdy w takich przypadkach, jak mój, to tylko wiązanie pętli na szyi.

Pan Arkadiusz bardzo czekał na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, licząc że będzie inne. Już zastanawia się, co się stanie, jeśli sytuacja się powtórzy.

- Moim zdaniem teraz przy każdym egzaminie na prawo jazdy powinni dawać jakieś pouczenie o alimentach. Albo o tym, że za ich niepłacenie też można popełnić wykroczenie drogowe, które skutkuje odebraniem uprawnień – dodaje.

Samo niepłacenie alimentów jeszcze nie grozi odebraniem prawa jazdy. Wniosek o jego zatrzymanie jest kierowany wówczas, jeśli dłużnik nie zgłasza się na wezwanie ośrodka, który prowadzi postępowanie wobec dłużnika. Nikt jednak nie przewidział sytuacji, jaka przydarzyła się Arkadiuszowi, który nie ze swojej winy stał się dłużnikiem.

K. Wiktorzuk/ Foto: K. 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do