Reklama

Kiedy idziesz do góry – bądź miły dla ludzi



W zasadzie trudno zrozumieć, dlaczego w kółko powtarzane są te same błędy od lat. Historia wskazywała wiele przypadków butnych rządzących, których władza kończyła się zawsze tak samo. Odejściem w niebyt i na dodatek w niesławie.

Ci, którzy rządzili niepodzielnie i otaczali się wyłącznie wianuszkiem pochlebców, a przy okazji mieli za nic słowo szerokiego ludu, zawsze kończyli źle. Nie będziemy tu przywoływać na myśl dyktatorów, których obywatele sami pozbawiali życia. Ale wystarczy spojrzeć na sąsiednią Ukrainę, aby wiedzieć, że wszystko ma swój kres. Nie warto i nie można zamykać się przed ludźmi, wywyższać się nad innych tylko dlatego, że właśnie w ręce wpadła władza. Ta zaś może trwać nieco dłużej, albo zupełnie krótko.

O tym jak bolesny może być upadek przekonał się niedawno Marek Nazarko, były burmistrz Michalowa. Po 12 latach sprawowania urzędu, musi teraz poszukać sobie pracy, bo finalnie został osobą bezrobotną. Być może partyjni koledzy pomogą w objęciu jakiegoś stanowiska. Ale już raczej poza Michałowem. Z tego, co udało się nam ustalić, nikt szczególnie nie pała chęcią zatrudnienia polityka, którego zastąpił właśnie inny człowiek. Marek Nazarko był lubiany, ale teraz więcej osób cieszy się, że w końcu będzie sam miał okazję zaznać tego, jak sam traktował innych. A czy z nowym burmistrzem będzie lepiej?

- Nie wiem czy będzie lepiej, ale na pewno inaczej. Mam tylko nadzieję, że teraz będzie w naszym urzędzie większy szacunek do człowieka. Nazarko to był dobry chłop, ale uwierzył, że jest lepszy od innych. Nie myślałem, że kiedyś z żoną będę z okazji przegranej polityka szampana pił – powiedział nam Sławomir, mieszkaniec Michałowa.

W Białymstoku w trakcie kampanii wyborczej także wiele osób oczekiwało zmiany na stanowisku prezydenta. I nie dlatego, że źle oceniali jego pracę. Ale głównie dlatego, że w naszym mieście zaczęło się robić pomału tak, jak w mieście prywatnym. Problem polegał na tym, że za bardzo nie było na kogo innego oddać głos. W Michałowie, w sporo mniejszej miejscowości, skonstruować całą dość sprawnie działającą siatkę kontra byłemu burmistrzowi, było łatwiej. Ludzie mogli sprawniej porozumiewać się pomiędzy sobą. W Białymstoku było to praktycznie niewykonalne.

- Jak się pracuje w urzędzie, to jest trudniej. Tam w czasie kampanii jeden drugiemu patrzył na ręce. Nie wiadomo już było, co można komuś powiedzieć, a co nie. Za każde słowo krytyczne można było wylecieć z pracy. Normalnie gadało się jak w konspiracji. Najczęściej po pracy, albo w ogóle w nocy i żeby chociaż nikt nie słyszał, a już broń Bóg nie widział – opowiada nam Katarzyna, jedna z pracownic urzędu.

- Z jednej strony liczyliśmy, że coś się zmieni, ale z drugiej strony też nie było wiadomo, co będzie potem. W każdym razie bardzo liczę na to, że już nie będzie takich poleceń, jak do tej pory i takiego traktowania. Ci co byli i są bliżej przy prezydencie wydawali tylko polecenia co i jak ma być. A my byliśmy od wykonania czy nam się to podobało, czy nie. Bez żadnego szacunku. Teraz jest trochę oddechu, ale ciekawe jak na długo. Pewnie jak się tylko to wszystko poukłada, znów będzie tak samo jak było – mówi nam z kolei inna z osób, także zatrudniona w urzędzie.

A z tego, co opowiadały nam także inne osoby podlegające obecnej władzy, było bardzo nerwowo. Niektórzy pracownicy mieli wręcz polecenia pójścia na wybory od swoich przełożonych. Kiedy w ich komisjach obwodowych nie było podpisu o odbiorze karty do głosowania, otrzymywali telefon.

- No i trzeba było pójść i zrobić zdjęcie, że się kartę pobrało. Najlepiej z zaznaczonym głosem i wysłać takie zdjęcie komu trzeba. Mi się trochę oberwało, bo zdjęcie było zrobione jeszcze bez zaznaczonego krzyżyka – opowiada inna z osób, także pracownik samorządowy.

Choć dotychczas wiele sytuacji uchodziło większym lub mniejszym, ale jednak płazem, teraz może już nie być tak wesoło. Jeśli prezydent, a zwłaszcza jego otoczenie będą na tyle bystrzy, aby zobaczyć czym może skończyć się zbytnia pewność siebie, spojrzą na to, co się stało w Michałowie. Jeśli nadal ludzie nie będą mogli zabierać głosu, a nawet krytykować za to, co się nie podoba, zapewne część osób już za cztery lata dołączy do grona bezrobotnych.

Gdyby ktokolwiek z tych bardzo pewnych siebie zadał sobie trud i sięgnął do nawet nieodległej historii, wiedziałby że wcześniej czy później ludzie sami pozbywali się wszystkich, którzy przejawiali wobec nich brak szacunku będąc u władzy. Ludziom nielubianym jest bardzo trudno funkcjonować w społeczeństwie. Buta i arogancja to najwięksi wrogowie każdego polityka. Na dodatek jest to konkurencja, którą sami sobie stworzyli i nie potrafią z nią walczyć. Zaś wszystkim politykom bez wyjątku powinna przyświecać jedna zasada – „Jak idziesz do góry, bądź miły dla ludzi, bo możesz ich spotkać, kiedy będziesz lecieć w dół”.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do