
Stowarzyszenie Białostockie Drogi, a także Komisja Rewizyjna Rady Miasta mieli rację. Opłat za parkowanie w płatnej strefie parkowania nie można pobierać jak leci. Po dość długich bojach kierowców oraz orzecznictwach wielu sądów w Polsce, ostateczne rozstrzygnięcie przyniósł Naczelny Sąd Administracyjny. Uchwała z 9 października jednoznacznie porządkuje wszystkie sprawy.
Nie będzie już więcej domysłów, ani przekomarzania się, czyja jest racja i który z przedstawianych wyroków sądowych jest lepszy lub ważniejszy. Do tej pory kierowcy parkujący w strefie płatnego parkowania w Białymstoku przedstawiali swoje argumenty, a urząd miejski – swoje. Okazało się, że rację w tym sporze od początku mieli kierowcy, za którymi wstawiło się Stowarzyszenie Białostockie Drogi.
Członkowie Stowarzyszenia już blisko dwa lata temu wskazywali, że opłaty w strefie płatnego parkowania są pobierane niezgodnie z prawem. Wymiana pism z Biurem Strefy nie przyniosła niestety żadnego rozwiązania. Biuro upierało się, że kontrolerzy mają prawo pobierać opłaty za parkowanie wszędzie, gdzie strefa jest wyznaczona. I ani słowem nie potrafiło uderzyć się w pierś, że strefa jest źle oznakowania i źle przygotowana do pobierania takich opłat. Zdaniem członków Stowarzyszenia Białostockie Drogi – wyznaczenie strefy, to jedno. Ale jest jeszcze i obowiązek organizacji strefy. Odbywa się to poprzez oznakowanie pionowe, jak i poziome, a także wyznaczenie miejsc postojowych. Dopiero taka strefa jest legalna i opłaty w niej pobierane również.
- Komisja Rewizyjna podeszła do problemu profesjonalnie. Teraz to będzie na posiedzeniu Rady Miasta i może wypracują jakieś stanowisko. Może pójdzie taki komunikat do naszego społeczeństwa, że jeśli stawiam samochód w miejscu oznaczonym czerwoną czy jakąkolwiek inną kostką, to ja nie muszę iść do parkomatu. Ja go zostawiam i idę. A kiedy oni to wymalują tak, jak przewiduje rozporządzenie, to każdy będzie wiedział, że jeśli nie włoży tego biletu, to słusznie zostanie ukarany i tyle – mówił naszej redakcji w kwietniu ubiegłego roku Dariusz Adamik ze Stowarzyszenia „Białostockie Drogi”.
Te słowa padły zaraz po tym, gdy Komisja Rewizyjna pozytywnie rozpatrzyła skargę mieszkańców na działalność prezydenta. Członkowie Stowarzyszenia złożyli ją po tym, kiedy i Biuro Płatnej Strefy Parkowania, ale i prezydent Białegostoku, nie wykazali szczególnych działań wobec konieczności prawidłowego oznakowania strefy. Skarga została więc złożona, a członkowie Komisji Rewizyjnej w Radzie Miasta uznali tę skargę za zasadną.
- Faktem jest, że dokładna analiza obowiązujących przepisów jednoznacznie wskazuje, że swoich obowiązków Prezydent Miasta Białegostoku nie dopełnił i skarga mieszkańców została rozpatrzona pozytywnie – komentował wówczas sytuację szef Komisji Rewizyjnej radny Piotr Jankowski.
Ale już innego zdania byli wszyscy radni. Zamiast wsłuchać się w głos członków Komisji, którzy tę sprawę zbadali bardzo dokładnie, Rada Miasta postanowiła skargę Stowarzyszenia odrzucić. Co w praktyce oznaczało, że w ich opinii skarga była niezasadna. To spowodowało, że kontrolerzy nadal mogli chodzić i egzekwować opłaty za parkowanie w strefie, w której nie było wyznaczonych miejsc postojowych, albo brakowało prawidłowego oznakowania.
Szkoda, że radni zamiast zgłębić problem, który przecież dotyczy tysięcy ludzi mieszkających lub przyjeżdżających do Białegostoku, podeszli do tematu kompletnie nieprofesjonalnie. Postanowili wręcz narazić kierowców na zbędne koszty opłat. Koniecznie trzeba dodać, że chodzi tu o koszty w postaci opłat pobieranych niezgodne z prawem. Dziś bowiem wiadomo, że zarówno Stowarzyszenie Białostockie Drogi, jak też i członkowie Komisji Rewizyjnej, mieli rację. Racji nie miało Biuro Płatnego Parkowania, prezydent Białegostoku i ci wszyscy radni, którzy głosowali de facto przeciwko mieszkańcom.
Stało się to jasne, ponieważ spór w tej sprawie został ostatecznie rozstrzygnięty przez Naczelny Sąd Administracyjny. I dlatego też jest wiadomo, kto miał rację w sprawie pobierania opłat, a kto tej racji nie miał. Podjęta w dniu 9 października uchwała NSA bardzo wyraźnie odniosła się do istoty problemu.
„(…) posłużenie się przez ustawodawcę w tej regulacji różnymi pojęciami – "ustalenie" strefy płatnego parkowania i "wyznaczenie" miejsc płatnego postoju, a także rozdzielenie tych kompetencji między różne podmioty, potwierdza tezę, że ustalenie strefy płatnego parkowania nie jest równoznaczne z wyznaczeniem miejsc płatnego postoju. Nie cały zatem obszar strefy płatnego parkowania jest miejscem, w którym za postój pojazdów samochodowych można pobierać opłaty. Nie powinno to budzić wątpliwości również i z tego powodu, że w strefie płatnego parkowania obowiązują ogólne zasady ruchu drogowego, przewidujące ograniczenia i zakazy dotyczące postoju. Ponadto przepisy prawne nie wykluczają możliwości wyznaczenia w strefie płatnego parkowania miejsc bezpłatnego postoju” – czytamy w uzasadnieniu uchwały NSA.
- Stowarzyszenie Białostockie Drogi i inni obywatele tego kraju, którzy nie bali się walki o swoje prawa, w końcu doczekali się sprawiedliwości – piszą na swoim fanpage członkowie Stowarzyszenia Białostockie Drogi.
Uchwała NSA może mieć swoje dalsze konsekwencje. Skoro wiadomo już, że opłaty w płatnej strefie parkowania w Białymstoku były pobierane niezgodnie z prawem, mogło dojść do naruszenia dyscypliny finansów publicznych. A to już znacznie poważniejsza sprawa, szczególnie dla prezydenta Białegostoku. Ile pieniędzy trafiło do budżetu miasta w sposób nielegalny? Czy były to tysiące złotych, dziesiątki tysięcy, czy może setki tysięcy? Wkrótce postaramy się dogłębniej zbadać temat.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A teraz niektórzy radni, kreują się na bojowników o prawidłowe oznakowanie strefy. Może by tak opublikować nazwiska radnych, którzy głosowali za odrzuceniem skarg, wstrzymali się od głosu lub nie byli obecni podczas głosowania, bo gdzieś wyszli. Mieszkańcy powinni tym radnym podziękować