
Na razie sytuacja jest pod kontrolą, choć Szpital Psychiatryczny w Choroszczy zamyka oddział i wstrzymuje przyjęcia pacjentów. W tym czasie Białostockie Centrum Onkologii nie będzie zamykało oddziału i nadal będzie przyjmowało pacjentów. Różnica jest taka, że w Choroszczy zakażeni są pacjenci i personel, zaś w BCO troje pracowników, którzy nie mieli kontaktu z pacjentami.
Choć więcej osób zdrowieje po zakażeniu, to koronawirus jest śmiertelnie groźny dla wszystkich tych, którzy przewlekle chorują na różne inne choroby lub – jak to jest często w przypadku pacjentów onkologicznych – mają mocno osłabioną odporność i w zasadzie byle jaki wirus jest dla nich śmiertelnie groźny. Tym bardziej koronawirus, który pojawia się w placówkach medycznych, do których trafiają pacjenci z różnymi chorobami i w różnym stanie, musi po prostu zniknąć. Nie zawsze jest to takie proste.
Na przykład w Szpitalu Psychiatrycznym w Choroszczy zakażonych jest 11 pacjentów oraz 11 osób z personelu szpitala, z oddziału ogólnopsychiatrycznego. Wszyscy już zostali skierowani na kwarantannę, aby zakażenie nie przenosiło się na kolejne osoby. W szpitalu trwa także dezynfekcja i ozonowanie pomieszczeń, aby jak najszybciej przywrócić oddział do normalnego funkcjonowania, ponieważ kierownictwo szpitala wobec łącznie 22 zakażeń zdecydowało o czasowym wstrzymaniu przyjęć pacjentów.
- W szpitalu co 48 godzin pobierane są wymazy do badań genetycznych na obecność wirusa. Na tę chwilę nie ustalono źródła zakażenia – przekazała Ewa Zgiet, dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy.
Inaczej wygląda sytuacja w Białostockim Centrum Onkologii, gdzie również powrócił koronawirus. Placówka ma już doświadczenie w takich przypadkach, ponieważ na przełomie maja i czerwca tego roku trzeba było poradzić sobie z zakażeniem koronawirusowym wśród kilku pracowników, a później także i pacjentów. Wtedy wszystko skończyło się dobrze i prawdopodobnie teraz też tak będzie. Zakażenie koronawirusem stwierdzono bowiem u trzech pracowników zakładu tomografii komputerowej. Ale na szczęście żaden z nich nie miał kontaktu z pacjentami.
- Jedna osoba wykazywała objawy zakażenia. Dwie osoby, które miały z nią kontakt zostały skierowane na kwarantannę. Potem okazało się, że jeszcze jeden statystyk medyczny z zakładu ma pozytywny wynik testu. Trzecia zakażona osoba to elektroradiolog, który przez tydzień przebywał na urlopie – przekazała Monika Mróz rzecznik prasowa Białostockiego Centrum Onkologii.
W tym przypadku kierownictwo szpitala nie zdecydowało o zamykaniu ani zakładu tomografii komputerowej, ani żadnego z oddziałów. Pomieszczenia, w których pracowali zakażeni pracownicy zostały już odkażone w miniony weekend i wszystko pracuje normalnie. Najprawdopodobniej w środę zostaną jeszcze raz wykonane badania dla pozostałych pracowników zakładu tomografii komputerowej, aby mieć pewność, że nikt więcej się nie zaraził.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: wrotapodlasia.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie