Reklama

Kto zyska, a kto straci na niedzielnym zakazie handlu? [PYTAMY EKSPERTA]

Białystok mocno odczuje skutki obowiązującej od 1 marca 2018 r. ustawy, w dużej mierze za sprawą cudzoziemców zza wschodniej granicy, którzy przyjeżdżają tutaj na zakupy w weekendy. Takiego zdania jest Andrzej Kondej, dyrektor zarządzający w białostockiej firmie Kondej Marketing, prowadzącej portal RynekDetaliczny.pl. W rozmowie z naszą redakcją stwierdza również, że mimo iż sieci handlowe teraz zaprzeczają, to z czasem zaczną redukować zatrudnienie.

11 marca to pierwsza niedziela, w którą zgodnie z nową ustawą nie zrobimy zakupów, podobnie będzie w kolejną. W tym roku handel ma być ograniczony do dwóch niedziel w miesiącu, a jeśli tych zdarzy się pięć - do trzech. I tak, w kwietniu za sprawą Wielkanocy wypadną więc aż cztery niedziele z ograniczeniem handlu, a w pozostałe miesiące tego roku po trzy lub dwie. W przyszłym roku sklepy mają być otwarte tylko w jedną niedzielę w miesiącu, by w 2020 objąć prawie wszystkie - wyjątkiem będzie siedem: trzy przedświąteczne oraz ostatnie w styczniu, kwietniu, czerwcu i sierpniu, gdy organizowane są wyprzedaże.

W dniu obowiązywania zakazu otwarte mogą być punkty, gdzie sprzedażą zajmie się osobiście właściciel - przedsiębiorca prowadzący działalność na własny rachunek. Obostrzenia nie dotyczą też takich miejsc, jak np. stacje paliw, kina, kawiarnie i restauracje, kwiaciarnie, apteki, punkty z przeważającym handlem pamiątkami, upominkami, prasą, wyrobami tytoniowymi czy działające w hotelach.

Nowe przepisy w zamyśle mają przywrócić niedziele dla rodzin.

Można spodziewać się, że w soboty poprzedzające dni wolne od handlu przy kasach będzie panował tłok, a i nawet zapowiadane wydłużenia pracy sklepów mogą tego nie zmienić.

- Skutki zakazu handlu w niedziele zależą od zachować konsumentów i działań dostosowawczych handlowców. Polacy z pewnością będą dokonywali większych zakupów spożywczych w piątki i soboty, głównie w dyskontach. Znaczna część operatorów detalicznych wydłuży godziny otwarcia swoich sklepów w piątki i soboty, co już zostało zapowiedziane np. przez Biedronkę, Carrefour czy Tesco - mówi analityk rynkowy oraz konsultant marketingowy i strategiczny dr Andrzej Kondej z portalu branżowego RynekDetaliczny.pl.

Ekspert uważa, że w efekcie Polacy zaczną bardziej niż dotychczas planować zakupy, co będzie niekorzystne dla sklepów osiedlowych. Spodziewa się, że wzrośnie z tego powodu zjawisko marnotrawienia żywności, gdyż do tej pory zdecydowana większość Polaków kupuje żywność niemal codziennie na bieżące potrzeby.

Inną wymuszoną reakcją klientów będą zakupy na bieżące potrzeby dokonywane w piekarniach, cukierniach, sklepach na dworcach czy stacjach paliwowych, których zakaz handlu nie dotyczy. Łatwo sobie wyobrazić, że te placówki handlowe rozszerzą asortyment o szereg podstawowych produktów spożywczych.

- Odnośnie handlu niespożywczego: w Białymstoku mocno poszkodowane będą w szczególności sklepy zlokalizowane w galeriach handlowych. Wynika to ze zwyczaju rodzinnego spędzania czasu na odwiedzaniu galerii w niedziele. Zasadniczo jednak ograniczy to skalę zakupów gości z Białorusi czy Ukrainy, którzy dotychczas przyjeżdżali do Białegostoku właśnie na soboty i niedziele. Nasze miasto, jak niewiele innych w kraju, mocno ucierpi z tego powodu - podkreśla szef portalu RynekDetaliczny.pl.

Zdaniem Andrzeja Kondeja zakaz handlu w niedziele jest z pewnością korzystny dla handlu internetowego - właściwie we wszystkich dziedzinach, oprócz zakupów spożywczych. Powinno to przyspieszyć dynamikę zakupów online, która już teraz jest znacznie wyższa niż handlu stacjonarnego.

- Pomimo zapowiedzi operatorów sieci handlowych, można spodziewać się ograniczenia poziomu zatrudnienia w handlu. Szacuje się, że w skali kraju zakaz handlu w niedziele może oznaczać konieczność zwolnienia około 30 tysięcy pracowników: sprzedawców, a także pracowników ochrony czy serwisu sprzątającego - dodaje.

Andrzej Kondej przypuszcza, że nie będzie to jednak zbyt poważny problem społeczny, gdyż w wielu dziedzinach brakuje obecnie rąk do pracy. Część z tych osób znajdzie bez problemu zatrudnienie w sektorze gastronomicznych i innych usług konsumpcyjnych, które powinny zyskać na zakazie handlu w niedziele. Dotyczy to zwłaszcza pizzerii, fast foodów, kawiarni, kin, fitness klubów czy innych placówek sportowych i rekreacyjnych.

(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-08 20:14:09

    Szkoda tylko ,że posłowie Pis z naszego regionu nie biorą tego poważnie .A pan panie śpiący Jurgiel ,przyjadą Białorusini w niedzielę czy nie? Dureń pan jesteś i tyle i jeszcze płot chcesz stawiać na granicy, a pomyślałeś jak to zostanie odebrane na Białorusi?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do