Reklama

„Łukaszenka uchadzi” – manifestacja przeciwko represjom na Białorusi

Nie wszyscy kandydaci będą mogli ubiegać się o prezydenturę na Białorusi. Jedni nie zostali dopuszczeni do startu, choć zebrali wymaganą przepisami liczbę 100 tys. podpisów. Inni zostali aresztowani. Społeczność białoruska w Białymstoku manifestowała swoje niezadowolenie z powodu represji politycznych stosowanych na działaczach politycznych w ich kraju.

Nie można być obojętnym na to co się dzieje na Białorusi – tak uważają uczestnicy zgromadzenia w Białymstoku. W sobotnie wczesne popołudnie, 18 lipca, przedstawiciele mniejszości białoruskiej i Białorusini mieszkający w Białymstoku manifestowali przeciwko represjom politycznym jakie dotykają działaczy w naszym sąsiednim kraju. Bo wybory na prezydenta Białorusi prawdopodobnie wygra znów Aleksandr Łukaszenka, ale władzę zdobędzie w sposób nieuczciwy.

W sąsiadującej z Polską Białorusi wybory prezydenckie mają się odbyć 9 sierpnia. Z tym, że nie wszyscy kandydaci mogą prowadzić kampanię wyborczą. Niektórzy, mimo zebrania 100 tys. wymaganych prawem podpisów, zostali wykluczeni z możliwości startu. Jeszcze inni aresztowani i w ten sposób nie dopuszczeni do startu w wyborach. W całym kraju trwają aresztowania, a białoruska milicja nie przebiera w środkach w rozpędzaniu demonstrantów.

Domagamy się, by władze Białorusi zaprzestały represji, bicia i zatrzymania wobec własnych obywateli!” – pisali na Facebooku organizatorzy białostockiego wydarzenia jeszcze przed jego rozpoczęciem na Rynku Kościuszki.

W sobotnie wczesne popołudnie zgromadzeni manifestanci wznosili okrzyki: „Łukaszenka uchadzi”, czyli „Łukaszenko odejdź”. Obawiają się, że wyniki wyborów, oraz także i same wybory, będą sfałszowane, jak miało to już miejsce w poprzednich latach. Domagają się odejścia urzędującego prezydenta i zaprzestania stosowania represji na obywatelach Białorusi. W tym roku skala naruszeń i pogwałcenia zasad demokratycznych wyborów, jest ogromna. Sami Białorusini mówią o bezprecedensowej skali tych represji.

- Tam wsadzają ludzi do więzienia tylko dlatego, że ktoś ma inne zdanie od prezydenta, że chce, aby Białoruś była innym krajem. Chcielibyśmy zwrócić uwagę władzy polskiej i białoruskiej, że my też już nie możemy patrzeć na to, co się dzieje na Białorusi – mówił jeden z uczestników sobotniego zgromadzenia.

Aleksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 26 lat i wszystko wskazuje na to, że przed nim będą kolejne lata rządów. Ale od dawna władzy nie zdobywa w sposób uczciwy. Na porządku dziennym jest zamykanie ust opozycjonistom, aresztowania czy represje stosowane na niepodporządkowanych władzy obywatelach. W tym roku jednak skala tych represji jest znacznie większa niż kiedykolwiek wcześniej.

Białorusinom mieszkającym w Białymstoku zależy na tym, aby inni zwrócili uwagę na to co się dzieje w kraju tuż obok, żeby nie pozostawać biernym na łamanie praw człowieka. Część z protestujących znalazła się w naszym kraju, ponieważ uciekli przed reżimem, ale na miejscu zostało wielu innych, którzy mocno doświadczają prawdziwej dyktatury i opresji ze strony służb podporządkowanych prezydentowi Łukaszence.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Łukasz Stepaniuk)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do