
Nie udał się ostatni Strajk Kobiet, na którym pojawiły się już w zasadzie tylko niedobitki. Duża manifestacja, na którą byli zapraszani dosłownie wszyscy, była tak nieliczna, że Policja nie miała żadnego problemu, aby zamknąć demonstrujących w kotle już na samym początku. Tymczasem liderka Strajku Kobiet Marta Lempart chce iść po wszystko, bo już nie tylko po aborcję, a głównym jej wrogiem tym razem nie jest PiS, ani rząd, tylko Kościół Katolicki.
O tym właśnie dyskutowali ostatnio w programie „Gorące Pytania” na antenie Telewizji w Polsce dziennikarze z kilku redakcji. Usiłowali poszukać odpowiedzi na zasadnicze pytanie: Czy Marta Lempart wygra wojnę o wszystko. Ona sama wszak twierdzi podczas ostatniej manifestacji, że większość Polaków popiera działania Strajku Kobiet, choć nie wiadomo skąd takie informacje powzięła, ani jak to poparcie przełożyło się na tak mizerną frekwencję podczas manifestacji. Po pierwszych demonstracjach zostały bowiem tylko niedobitki i w zasadzie śladowe ilości manifestujących.
- Rzeczywiście frekwencja w Warszawie była, powiedziałabym mizerna, doliczono się niewiele ponad 500 osób – wprowadzała w temat prowadząca program „Gorące Pytania Aleksandra Jakubowska.
Z kolei poseł Barbara Nowacka mówiła niedawno w wywiadzie radiowym, że niskiej frekwencji winna jest druga fala epidemii koronawirusa, choć pominęła, że w czasie drugiej fali, mieliśmy do czynienia z największą frekwencją Strajków Kobiet. Wtedy były inne hasła, a te obecne raczej trafiają do marginalnej grupki. Powodem małej frekwencji na demonstracjach ma też być, zdaniem poseł Nowackiej, zachowanie Policji, która zastrasza. A niektóre uczestniczki demonstracji mówią o biernej agresji. Polega ona na tym, że Policja obserwuje, nie odzywa się i nie reaguje.
- Ja nie czuję się reprezentowana przez te środowiska i niech te środowiska ode mnie, jako od kobiety, trzymają się z daleka. Bo mi uwłacza to w ogóle, jako kobiecie, że takie osoby uzurpują sobie prawo do tego, żeby mnie reprezentować jako kobietę. No nie, absolutnie się na to nie godzę – powiedziała Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska z naszej redakcji.
- Wszystko wskazuje na to, że Marta Lempart może skończyć jak Mateusz Kijowski i jego KOD i Strajk Kobiet. Widać wyraźnie falę wygasającą. Myślę, że w dużej mierze jest to związane z osobowością przywódczyni, nieco samozwańczej przywódczyni Strajku Kobiet – mówiła Aleksandra Jakubowska. – Wiele kobiet naprawdę zaangażowało się w to, bo uważają, że rzeczywiście ich sytuacje życiowe wymagają poprawy i niektóre prawa są tak jakby niedotrzymywane – dodała.
- To co było zaczynem sprzeciwu światopoglądowego jesienią ubiegłego roku, dzisiaj jest operetkowym zabiegiem, polegającym na ratowaniu własnego przywództwa w prywatnej fundacji. Bo my, uważam, zupełnie niepotrzebnie używamy pojęcia Strajk Kobiet – powiedział z kolei dziennikarz Gazety Gdańskiej Marek Formela.
Z badania preferencji politycznych kobiet w Polsce wynika, że największe poparcie tej części społeczeństwa ma partia rządząca – Prawo i Sprawiedliwość (24 proc.). Z kolei Lewica, która uzurpuje sobie prawo do reprezentowania kobiet w tej grupie społecznej ma poparcie zaledwie 10,3 proc. To pokazuje wyraźnie, że Polki nie chcą w większości realizacji postulatów ani Lewicy, ani tym bardziej Strajku Kobiet. Cała rozmowa dziennikarzy jest dostępna na górze naszej strony internetowej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Youtube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie