
Nie ma co się dziwić, że w zasadzie w każdym większym mieście w Polsce trwa zacięta walka deweloperów o grunty, na których można budować bloki wielorodzinne. Nie inaczej jest także w Białymstoku. A walczyć jest tym bardziej o co, bo prawie połowa nabywców płaci żywą gotówką, którą deweloper może przeznaczyć na kolejne inwestycje mieszkaniowe.
Już od dłuższego czasu, bo od blisko 10 lat, trwa ogromne zainteresowanie rynkiem mieszkaniowym. Najszybciej schodzącymi z ogłoszeń czy reklam deweloperskich, są mieszkania niewielkie – jedno i dwu pokojowe. One w zasadzie schodzą na pniu, zanim jeszcze zostanie wybudowany blok wielorodzinny. Coraz częściej, kiedy rusza budowa, do sprzedaży zostają już końcówki lokali, które nie znalazły zainteresowania. Bo były położone szczytowo, bez miejsca parkingowego, czy z dużym metrażem.
Ale co ciekawe, ogromna część tych mieszkań jest kupowana za żywą gotówkę. Klienci przynoszą pieniądze w torbach, walizkach, reklamówkach. Przychodzą całymi rodzinami, rzadko raczej jest to jeden klient, nabywca. Analitycy od nieruchomości obserwują ten trend już od 2005 roku. Sytuację analizują, ponieważ ani popyt na mieszkania nie spada, ani forma rozliczenia się z deweloperem. Niektórzy zastanawiają się, skąd często młodzi ludzie mają tak ogromne środki finansowe, że stać ich na kupno mieszkania za gotówkę. Są to przecież kwoty niebagatelne, bo powyżej 200 i 300 tysięcy złotych.
- Faktycznie tak jest, że jeżeli popatrzymy na szacunki Narodowego Banku Polskiego, to z nich wynika, że tej gotówki na rynku mieszkaniowym jest bardzo dużo. To są kwoty idące w miliardy złotych, które trafiają do biur deweloperów tylko w największych miastach. Jeżeli chodzi o tę gotówkę, to często mówi się, że są to nabywcy inwestycyjni, ale to nie jest do końca prawda. W tej gotówce są i tacy, którzy zebrali na przykład wśród rodziny pieniądze potrzebne do zakupu mieszkania i po prostu je kupują. Albo faktycznie, są i tacy, którzy nie chcą mieć lokat w banku, więc kupują mieszkania na wynajem – wyjaśniał kilka dni temu na antenie Telewizja w Polsce Bartosz Turek, analityk HRE Investments.
Podobnie sytuacja wygląda w Białymstoku, gdzie również całkiem sporo mieszkań sprzedawanych jest za gotówkę. Tu można podzielić klientów na dwie zasadnicze grupy. W pierwszej znajdują się kupujący mieszkania klienci spoza Białegostoku, najczęściej z innych miejscowości oraz wsi naszego regionu. W drugiej grupie znajdują się klienci, którzy zakup mieszkania traktują jak inwestycję, albo zamieniają mniejsze mieszkanie na większe, lub większe na mniejsze, po wcześniejszej sprzedaży starego lokalu na rynku wtórnym.
- Oczywiście nie pytamy, skąd klient ma pieniądze, bo to nie nasza sprawa. Ale mogę potwierdzić, że wiele mieszkań sprzedawanych jest za gotówkę. Nie potrafię natomiast powiedzieć, czy ktoś kupuje mieszkanie dla siebie, czy na wynajem, bo o to również nie pytamy. Zdarza się, że klient sam o tym mówi, bo wtedy jest też nieco mniej wymagający co do piętra, czy usytuowania pomieszczeń w lokalu mieszkalnym. Ważniejsza bywa sama lokalizacja budynku. I tu faktycznie, ludzie zwracają uwagę na bliskość przystanku komunikacji miejskiej, połączenia różnych linii, sklepy w pobliżu, czy w końcu także na to, czy blisko jest szkoła lub przedszkole – mówi naszej redakcji Mariusz Sawicki, przedstawiciel firmy budowlanej Jaz-Bud.
Zasięgnęliśmy nieco języka u samych klientów, choć jest to zaledwie wycinek kupujących mieszkania, ale okazuje się, że spora część tych nowych mieszkań jest kupowana przez młode małżeństwa, albo wręcz jeszcze przez studentów. Choć raczej, trzeba byłoby powiedzieć, że to rodzice kupują mieszkania studentom. Liczą się z tym, że młody człowiek nie wróci do swojego miasteczka lub wsi po zakończeniu studiów, tylko zostanie już w Białymstoku. Wynajem stancji, a nawet opłata za akademik, w ciągu kilku lat to spory wydatek. A biorąc pod uwagę także i to, że wielu studentów w trakcie studiów pracuje, jest w stanie powoli swoje mieszkanie wyremontować, skromnie umeblować i później opłacać czynsz.
Część osób chce zwyczajnie spokojnej inwestycji, na której nie stracą. Tym bardziej, że rynek mieszkaniowy i inwestowanie w mieszkania, nie są obarczone praktycznie żadnym ryzykiem. Można powiedzieć, że to najbezpieczniejsza forma inwestycji na przyszłość. To potwierdzają także analitycy z rynku nieruchomości.
- Jeśli ktoś chce w miarę spokojnie zarobić, ale nie chce zarobić 1 procenta na lokacie, to do wyboru ma raczej ograniczone spektrum inwestycji. Wiele osób sparzyło się na giełdzie czy na funduszach inwestycyjnych tak, że te nieruchomości naturalnie tutaj wchodzą – podkreślał Bartosz Turek, analityk HRE Investments.
- Inwestycje w mieszkania od dawna były wysoko oceniane przez Polaków. Przeszło to powiem do takiego nawet owczego pędu. Informacje medialne, że to jest najlepszy, najbezpieczniejszy sposób na inwestowanie pieniędzy, nadwyżek finansowych czy oszczędności, stało się już powszechne. I oczywiście jest w tym dużo racji. Bo inwestując w mieszkanie, ponieść stratę jakąś taką spektakularną jest bardzo trudno – powiedział w wywiadzie telewizyjnym także na antenie Telewizja w Polsce Jarosław Jędrzyński, główny analityk portalu Rynek Pierwotny.
Na rynku mieszkaniowym trwa zatem dość spory ruch i wciąż nie widać jakiegoś kryzysu. Kilkukrotnie zapowiadane były zahamowania rozwoju tej branży gospodarczej. Jednak ani razu przewidywania nie sprawdziły się. Owszem, były niewielkie spadki zainteresowania mieszkaniami około 2012 – 2013 roku, ale trwało to bardzo krótko i prawie nie było odczuwalne dla inwestorów i deweloperów.
Kupno mieszkań za gotówkę jest z wielu powodów dobre zarówno dla samego klienta, jak i dla firm deweloperskich. Dla klienta – ponieważ nie musi spłacać kredytu, a co więcej nie musi przejmować się pogorszeniem swojego statusu majątkowego, utratą pracy czy w końcu chorobą, która uniemożliwi podjęcie pracy i spłatę zobowiązań. Deweloperzy natomiast mają stały zastrzyk gotówki, którą inwestują w grunty, w maszyny budowlane, w lepszych pracowników czy podwykonawców. Wiedzą bowiem ile takiej gotówki mają na kontach. Nie są uzależnieni w sprzedaży mieszkań od decyzji banków, które mogą klientom kredytów mieszkaniowych odmówić.
Analitycy od nieruchomości przewidują, że w przyszłym roku wzrostowy trend na rynku mieszkaniowym nie ulegnie zahamowaniu. Prognozy gospodarcze dla Polski są dobre, a padły jeszcze zapowiedzi podniesienia płac. Dlatego można się spodziewać, że cały czas będą chętni do kupowania mieszkań.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie