Reklama

Na Piastowskiej jak jedziesz, to stoisz

Tak przebudować ulicę i zorganizować udogodnienia kierowcom potrafią chyba tylko białostoccy urzędnicy. Od czasu zakończenia przebudowy ulicy Piastowskiej są trudności z przejazdami. Sznury aut są bardzo długie, a nasz system zarządzania ruchem w niczym tu nie pomaga.

Kierowcy przeklinają autora pomysłu, który odpowiedzialny był za przebudowę fragmentu ulicy Piastowskiej. To ten fragment, gdzie Piastowska krzyżuje się z ulicą Chrobrego. Zanim nie pojawiły się tak zwane udogodnienia, ruch odbywał się w miarę płynnie. Obecnie, zwłaszcza w godzinach szczytu, o płynności ruchu można co najwyżej powspominać stojąc w długim sznurku aut.

- Po jaką cholerę było tu światła robić? Pani zobaczy co tu się dzieje. I to nie jest tak, że dziś jest wyjątek. Tak tędy jeździ się dzień dnia – mówi zdenerwowany Mirosław.

- Nie mam innego wyjścia i muszę tędy jeździć. W jedną i drugą stronę korek. Rano i po południu. Szlag by trafił tego, kto zafundował nam wszystkim takie coś. To chore, że na takiej szerokiej ulicy więcej trzeba stać jak jechać – komentuje Arkadiusz.

- Więcej świateł niech porobią, to już w ogóle nie będzie jak jeździć. Kiedyś wszystko normalnie działało, a teraz to tragedia. Mieszkam na 42 pułku, a pracuję na Mickiewicza, to pytam – którędy mam jechać? Tak jest tutaj codziennie. Nie wiem czy to w ogóle da się poprawić – mówi z kolei Adam.

Faktycznie, żeby przejechać nie za specjalnie długi odcinek ulicy Piastowskiej trzeba swoje odstać. W godzinach zwłaszcza popołudniowego szczytu, obowiązkowy postój zaczyna się już na Miłosza jeszcze przed wjazdem do galerii Atrium Biała. Dalej w kierunku Piastowskiej jest tylko gorzej. Światła, skrzyżowania, wyjazd z Lidla i następne skrzyżowania ze światłami, nie poprawiają płynności jazdy. Zielonej fali nie ma nawet co szukać. Nam udało się przejechać skrzyżowanie widoczne w oddali na zdjęciu dopiero za piątą zmianą świateł.

Ulica Piastowska jest częścią tak zwanej obwodnicy śródmiejskiej, do korzystania z której zachęca zarówno prezydent, jego zastępcy, jak też i urzędnicy. Jednak te obwodnice śródmiejskie coraz częściej się korkują nie tylko w opisywanym miejscu. Bardzo ciasno i powoli jedzie się Trasą Generalską, przy wyjeździe ze Świętokrzyskiej. Sznury aut także stoją przed skrzyżowaniem Sienkiewicza z Wasilkowską i to w zasadzie z każdego kierunku.

- Do tej pory Piastowską było można normalnie jechać. Najwięcej człowiek stał na Miłosza przed skrzyżowaniem z Piastowską. Później dało się normalnie jechać. Teraz to niewykonalne – mówi Joanna.

W Białymstoku z pewnością w ostatnich latach przybyło samochodów. Nie powinno być zatem zdziwienia, że jeździ się wolniej i tworzą się zatory, nawet na szerokich arteriach. Jednak nie tłumaczy to tworzenia się korków w tych miejscach, gdzie przed zmianą organizacji ruchu, jeździło się naprawdę płynnie.

Największą bolączką kierowców od dłuższego czasu są światła i system zarządzania ruchem, o którym pisaliśmy wielokrotnie. I to on między innymi jest sprawcą przymusowych postojów na Piastowskiej i w wielu innych miejscach. Tracą na tym wszyscy, od kierowców, którzy muszą więcej wydawać na paliwo, po środowisko naturalne, ponieważ jest zatruwane spalinami z aut, które stoją, zamiast jechać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2017-05-05 23:14:32

    A ja mieszkam na Chrobrego i codziennie parokrotnie skręcam z Chrobrego w Piastowską lub wracajac do domu z Piastowskiej od strony Miłosza skręcam w lewo w Chrobrego. Światła są super. A jadący po prostej Piastowską stoją tyle samo tylko zamiast na wysokości ul.Warszawskiej, to chwilę wcześniej na światłach na Chrobrego, więc co za różnica gdzie stoją?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do