
Platforma Obywatelska ruszyła z ogromną akcją propagandową: po całym kraju będą jeździły samochody wiozące bilbordy na przyczepach z podobiznami ministrów z rządu PiS, którym przyznane zostały nagrody pieniężne. W tej grupie jest dwóch członków rządu z Podlasia: Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa i jego wiceminister Jacek Bogucki. W środę akcję w Białymstoku zainicjowało trzech liderów lokalnej PO: Robert Tyszkiewicz, Maciej Żywno i Zbigniew Nikitorowicz.
- Dzisiaj rusza konwój wstydu w całej Polsce. zależy nam, żeby Polska lokalna poznała pazerność i arogancję PiS i ten paskudny skok na kasę. Przez 2 miesiące wzywaliśmy ministrów tego rządu do oddania bezprawnie pobranych pieniędzy. Dopóki ministrowie PiS nie oddadzą tych nienależnych pieniędzy będziemy przypominać konwojem wstydu - wyjaśniał Robert Tyszkiewicz, szef podlaskiej PO.
Tyszkiewicz głośno podważał zasadność nagród dwóch członków rządu z Podlasia wskazując, że w dwuletniej działalności w rządzie ponosili oni porażki. Za największą uznał rozprzestrzenianie się epidemii ASF czyli afrykańskiego pomoru świń.
- Minister Jurgiel nie potrafi zatrzymać epidemii ASF i za to przyznaje się mu nagrodę. Jedynym jego pomysłem jest zbudowanie muru za ponad wiele milionów na wschodniej granicy Polski, a przecież epidemia przekroczyła już Wisłę - mówił Tyszkiewicz.
Wtórował mu Maciej Żywno, wicemarszałek województwa podlaskiego.
- Dziś mówi się, że szukamy tematu zastępczego i zamiast rozmawiać o gospodarce mówimy o nagrodach dla ministrów. Ale to też jest ważny temat. Gdybyśmy o to nie zapytali teraz to te nagrody w przyszłym roku byłyby dwukrotnie większe. Nigdy nie było takich nagród, bo w zasadzie za co one są - mówił Żywno.
Szef białostockich struktur Zbigniew Nikitorowicz ostrzegał, że PiS podobne praktyki wprowadzi w podlaskich samorządzach jeśli po jesiennych wyborach przejmie w nich władzę.
- PiS szykuje się do zawłaszczania samorządów i tam też będzie szukał pieniędzy dla polityków. W samorządzie będzie kolejny skok na kasę. PiS w Białymstoku obniża pensję prezydentowi, ale na propozycje PO, by obniżyć pieniądze dla radnych nie przyjmują tych propozycji. TO świadczy o intencjach - mówił wiceprezydent Białegostoku.
Konwój wstydu czyli ciągnięte za samochodem przyczepki z wielką tablicą z wizerunkami ma objechać całe Podlasie. Jak twierdzą politycy PO ma uprzedzić mieszkańców regionu o poczynaniach i zamiarach PiS.
(PS/ Foto: Facebook/ Robert Tyszkiewicz)
KOMENTARZ
PO celnie punktuje wizerunkowe wpadki PiS z premiami i nagrodami dla członków rządu oraz tłumaczeniem ich, które jest niezrozumiałe dla większości Polaków. Trzech polityków PO z Podlasia nie kryje nawet celów tej kampanii zapowiadając, że jest to ruch nastawiony na zyski przy jesienych wyborach w samorządach. Jest też i druga strona medalu: PO na Podlasiu nie jest bynajmniej symbolem ascezy i nie korzystania z nagród finansowych. Wszyscy pamiętają aferę sprzed kilku lat kiedy to zastępcy prezydenta Tadeusza Truskolaskiego (także ci z PO) otrzymywali nagrody finansowe, a jeszcze niedawno część z nich dostawała nienależne dodatki za wykonywanie służbowych obowiązków. Trudno zapomnieć też donacje wyborcze składane prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu w czasie kampanii wyborczej. Wówczas PO poczynania koalicjanta nie przeszkadzały. Trudno przeoczyć także obsadzanie stanowisk podległych samorządowi miejskiemu i wojewódzkiemu nominatami partyjnymi, których kompetencje do sprawowania funkcji kierowniczych są co najmniej wątpliwe (np. w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego). Pytanie, na ile wiarygodne jest formułowanie nawet słusznych zastrzeżeń wobec rządzących dokonywane przez partię, która ma znacznie więcej na sumieniu?
Tematem odrębnym jest też wynagrodzenie dla członków rządu. Tadeusz Truskolaski przy aprobacie PO walczył w sądach o przywrócenie poborów w wysokości ponad 10 tysięcy złotych (radni z PiS obniżyli mu je po kolejnym braku absolutorium). Tymczasem obecnie jego - nawet obniżone pobory - są na poziomie nieco wyższym niż wiceministra Boguskiego. Przed obniżką prezydent Białegostoku zarabiał więcej niż minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Więcej od członków rządu zarabiali i zarabiają dyrektorzy niektórych spółek komunalnych, szpitali czy instytucji kulturalnych. Zachowując szacunek dla ciężkiej pracy wyżej wymienionych trudno nie zauważyć różnicy między skalą odpowiedzialności w rządzie i np. w spółce komunikacji publicznej.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie