Reklama

Nadciąga kolejowy Armagedon i samolot coraz dalej. Będzie pas pocieszenia

Wszystkim osobom powtarzającym jak mantrę głupi slogan "Po co lotnisko, Okęcie jest blisko" oraz "pociągiem do Warszawy tylko w 2 godziny" informujemy, że powiedzieć iż się pomylili to nic nie powiedzieć. Zapowiada się kolejowy paraliż stolicy, który potrwa 4 lata. Najbardziej dotknie on tych pasażerów, którzy do stolicy będą dojeżdżali ze wschodniego brzegu Wisły.

O tym, że kolejarze planują zamknięcie linii średnicowej w Warszawie wiadomo od dawna. Linia średnicowa to kolejowy kręgosłup łączący Warszawę Wschodnią i Zachodnią i najbardziej obciążony odcinek torów w kraju. Od dawna nie przechodził gruntownego remontu, a nowe modele pociągów i zmiany technologiczne wymagają jego całkowitej przebudowy. W skład trasy średniowej wchodzi także most nad Wisłą, a ponadto mnóstwo wiaduktów nad ulicami stolicy, które są już mocno wysłużone. Poza tym trzeba dostosować stacje do osób niepełnosprawnych i zamontować m. in. windy. Oznacza to, że wszystkie pociągi dalekobieżne, cały ruch podmiejski Stołecznej Kolei Miejskiej oraz składy towarowe będą musiały pojechać alternatywną trasą przez Warszawę Gdańską. Spółka PKP PLK ma czas na zakończenie tej inwestycji do 2023 roku. Do tego terminu musi wydać 67 miliardów złotych na remonty torowisk. Obecnie warszawska trasa średnicowa to obecnie najbardziej wąskie gardło w stołecznym węźle kolejowym i poprawienie jej przepustowości jest niezbędne. Obecnie jeździ nią 12-13 pociągów na godzinę, po przebudowie przepustowość wzrośnie do 22 – 24 pociągów na godzinę. To oznaczałoby, że pociągi podjeżdżałyby na peron Dworca Centralnego i Zachodniego co ok. 3 minuty, czyli niemal tak jak w metrze.

Zdaniem ekspertów jedynym sposobem, aby tak gruntownie przebudować trasę jest jej całkowite zamknięcie na kilka lat. Łącząc to z deklaracją zamknięcia Okęcia oraz ograniczenia lotów z Modlina może się okazać, że wydłużony pas startowy na Krywlanach zamiast lotniska regionalnego sprawi, że Białystok stanie się całkowitym komunikacyjnym zadupiem. A wtedy koniec marzeń o inwestycjach, nowych mieszkańcach, turystach, a nawet studentach. Ciekawe co wtedy powie Jarosław Dworzański, grabarz podlaskiego lotniska z PO i marszałek z PSL Jerzy Leszczyński, którego pasywność i bierność pozbawia nas szansy na aeroport w chwili obecnej.

Bo co w praktyce oznacza remont "średnicówki" dla podróżnych z Białegostoku? Ano tylko tyle, że dojadą tylko do Warszawy Wschodniej. Aby podróżować dalej będą zmuszeni dotrzeć do Warszawy Gdańskiej. Pociągi przejeżdżające przez Warszawę dalej w stolicy stracą sporo czasu, bo albo dotrą na Wschodnią i nadłożą drogi albo od razu pojadą na Gdańską. A ten dworzec jest akurat jednym z najmniej przystosowanych do obsługi dużej liczby pasażerów z wszystkich większych warszawskich obiektów. Płynny dojazd lub przesiadka na Okęcie (tak długo jak będzie działać) pozostanie mrzonką możliwą tylko do realizacji na papierze przy skomunikowanych połączeniach i płynych przesiadkach, które istnieją tylko w sferze marzeń decydentów.

Kiedy można spodziewać się tego Armaggedonu? Pierwsze wielkie utrudnienia przeżyjemy już na początku 2019 roku. Wtedy rozpocznie się przebudowa dworca Warszawa Zachodnia, który jest obecnie bardziej oblegany przez pasażerów niż Warszawa Centralna (przejeżdża tamtędy ponad 1000 pociągów dziennie i wysiada kilkadziesiąt tysięcy ludzi). Główny powód tego to położony tuż obok główny dworzec autobusowy stolicy oraz dobrze skomunikowane z najludniejszymi dzielnicami stolicy. Warszawa Zachodnia przejdzie w tym czasie całkowitą przebudowę: pod torami zostanie zbudowana podziemna cześć dworca oraz tunel tramwajowy. Pojawi się też nowe zadaszenie nad całym dworcem oraz przejścia na dworzec PKS i na Ochotę. W czasie tych prac spora część dworca będzie zamknięta i znaczna ilość pociągów trafi na Dworzec Gdański.

Sytuacja pogorszy się w 2020 roku, kiedy zamknięta zostanie w całości średnicówka zarówno dla pociągów dalekobieżnych, jak i podmiejskich. Inaczej remont nie zostanie zakończony przed 2023 rokiem, kiedy ostatecznie upływa czas na wydanie unijnej dotacji na ten cel. Pozostawienie trasy nawet częściowo w ruchu znacznie spowolni inwestycję.

To rewolucyjna zmiana w porównaniu do wcześniejszych planów zakładajcych utrzymanie podmiejskiego ruchu. Z punktu widzenia pasażerów z Białegostoku i Podlasia jest to niewielka różnica: podróż przez stolicę będzie znacznie wolniejsza, bo Dworzec Gdański nie jest przystosowany do tak dużego ruchu.

W nowym wariancie pociągi podmiejskie przez kilka lat będą omijały z centrum, a ich trasy będą znacznie skrócone docierając do stacji Warszawa-Stadion, z którego dalej podróżować trzeba będzie metrem.

Ostateczna decyzja ma zapaść w ciągu kilku tygodni, ale tak czy inaczej nieuchronne jest przeniesienie ruchu z Białegostoku na Dworzec Gdański położony na granicy Żoliborza i Śródmieścia. Otwarte pozostaje czy uda się do 2019 roku zmodernizować Dworzec Gdański, który będzie przez kilka lat zastępował w dużym stopniu Centralny. Obecnie istniejący maleńki budynek ma zastąpić okazalsza bryła.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość Niedzielny - niezalogowany 2017-12-03 09:27:34

    Nie musiałem długo czytać na nawiązanie do PO czy PSL :-D Brawo

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2017-12-03 12:40:17

    Skoro tak, to dlaczego GÓRA PiS nakazala dyscypline glosowania w sprawie Krywlan? Kto zaplacil za te dyscypline? Czy prawda jest, ze za blokada lotniska stoja pogrobowcy WSI i ich ludzie w Bialymstoku poslugujacy sie zielonymi organizacjami wirtuozami dezinformacji? Kiedy wreszcie prawda wyjdzie na jaw? Dlaczego nawet PiS stchórzył. Czyzby w sprawe lotniska i zablokowania byl umoczony tak samo jak PO i PSL?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do