Reklama

Nawet za okupacji hitlerowskiej psychiatrzy nie zostawili pacjentów

Blisko 7 tys. złotych miesięcznie, do tego premie i dodatki stażowe, to za mało dla lekarzy psychiatrów, którzy nie chcą wycofać złożonych wypowiedzeń z pracy w szpitalu w Choroszczy. W miniony piątek, 30 marca, dyrektor choroskiego szpitala psychiatrycznego zgłosił do Narodowego Funduszu Zdrowia zamknięcie czterech oddziałów w kierowanej przez siebie placówce. Sprawa jednak ma drugie dno.

Nie udało się porozumieć z lekarzami psychiatrami zatrudnionymi dotychczas w szpitalu w Choroszczy. Aż 34 złożyło wypowiedzenia i termin właśnie dobiega końca. A z końcem maja z pracy ma odejść kolejnych 9 specjalistów psychiatrii. Pozostali, którzy są zatrudnieni, nie są w stanie zapewnić właściwej opieki medycznej wszystkim pacjentom. Z tego względu, dyrektor Tomasz Goździkiewicz, złożył w miniony piątek (30 marca) do Narodowego Funduszu Zdrowia, zawiadomienie o zamknięciu od 1 maja 2018 roku czterech oddziałów szpitalnych.

- Do dnia dzisiejszego nie zbliżono się nawet do propozycji, stanowiska, które jest jakby nieugięte, grupy lekarskiej. Podkreślam – jest to grupa lekarzy psychiatrów, nie innych specjalności, którzy też to podkreślają, że walczą o psychiatrów. A wczoraj zostało powiedziane, że walczą tylko o tych psychiatrów, którzy złożyli wypowiedzenia – powiedział Tomasz Goździkiewicz, dyrektor szpitala w Choroszczy.

Z naszych ustaleń wynika, że właśnie ta kwestia jest kluczowa dla całej sprawy. Próbowaliśmy się dowiedzieć, kto kieruje protestem lekarzy psychiatrów i dlaczego nie ma możliwości porozumienia z grupą lekarzy tej konkretnej specjalności. Bo trzeba tu koniecznie dodać, że nie wszyscy lekarze psychiatrzy choroskiego szpitala odmówili przyjęcia podwyżek w proponowanej wysokości (6.917,00 zł brutto), a także dodatków wynikających z tytułu zatrudnienia. Jak wyjaśniał dyrektor szpitala na piątkowej konferencji prasowej, jest to 13 proc. premii oraz dodatek stażowy, który kształtuje się na wysokości 20 proc. wynagrodzenia.

Te informacje, do których dotarliśmy, będziemy jeszcze potwierdzać. Ale z dotychczasowych, jakie zebraliśmy, wynika, że grupą protestujących kieruje lekarz psychiatra, który nie jest zatrudniony na pełny etat w szpitalu w Choroszczy. Oznacza to, że jego ani podwyżki, ani inne ustalenia, w ogóle nie obejmują. To jednak nie wszystko. Dowiedzieliśmy się jeszcze, że najprawdopodobniej duża część lekarzy psychiatrów, którzy opuszczają szpital i pacjentów w Choroszczy, znajdzie zatrudnienie za nieco lepsze pieniądze w Grajewie. Tam od lipca tego roku ma powstać Centrum Zdrowia Psychicznego. Będzie ono działać przy Szpitalu Ogólnym. Aktualnie znajduje się tam oddział psychiatryczny z izbą przyjęć. Natomiast od lipca utworzony będzie duży ośrodek, w którym zatrudnienie znajdzie wielu psychiatrów.

- Lekarze psychiatrzy od wielu lat postulowali o wprowadzenie nowego modelu leczenia osób z zaburzeniami psychicznymi. To nowy model leczenia, który będziemy wdrażać pilotażowo przez okres 3 lat, a po ich upływie będziemy funkcjonować w nowym systemie – mówił zaledwie kilka dni temu Gazecie Współczesnej Janusz Chojnowski, ordynator oddziału psychiatrycznego Szpitala Ogólnego w Grajewie.

Prace nad tym systemem zaczęły się już kilka lat temu. W efekcie, w maju ubiegłego roku, Ministerstwo Zdrowia nakreśliło ramy nowego programu, który miał być zgodny z oczekiwaniami specjalistów oraz środowiskiem ekspertów w tej dziedzinie. I jak mówił ordynator grajewskiego szpitala, to program pilotażowy, który opiera się na izolowaniu osób z zaburzeniami zdrowia psychicznego w dużych szpitalach. Dodamy, że będzie zastępowany modelem środowiskowym – zgodnym z kierunkami reform psychiatrii w państwach rozwiniętych.

Niezależnie od tego, szpital w Choroszczy, to jedna z największych placówek medycznych w kraju lecząca zaburzenia psychiczne i świadcząca opiekę medyczną w tym zakresie na wysokim poziomie. Trudno zrozumieć skąd nagle grupa lekarzy psychiatrów zajmuje tak radykalne stanowisko. I to w sytuacji, kiedy udało się wynegocjować bardzo wysokie podwyżki. Jak mówił dyrektor Goździkewicz, podwyżka była rzędu 2 tys. 920 złotych.

- To jest protest zorganizowany jako grupa lekarska, nie jest to protest związkowy, nie podlega procedurze prawnej, jako protest zbiorowy – wyjaśnił dyrektor szpitala w Choroszczy.

Tymczasem główne zarzuty o zaistniałą sytuację skierowane zostały wobec Narodowego Funduszu Zdrowia, który pozostał głuchy na wcześniejsze apele szefostwa tej placówki medycznej. Związkowcy wraz z dyrekcją szpitala prosili o zwiększenie kwoty wyceny świadczeń medycznych o złotówkę. To pozwoliłoby już wcześniej zaproponować podwyżki lekarzom, nie tylko psychiatrom, ale wszystkim zatrudnionym oraz pomocniczemu personelowi medycznemu. Dyrektor Podlaskiego NFZ nie zdecydował się na podwyższenie tej wyceny.

Krytyka dyrektora Podlaskiego NFZ jest uzasadniona, ale zupełnie z innego powodu. Niedawno okazało się, że oddał do centrali aż 25 milionów złotych, które mogłyby posłużyć zażegnaniu konfliktu w choroskiej placówce. Obecny na piątkowej konferencji prasowej wicemarszałek Maciej Żywno podkreślał, że na bezpieczeństwie i zdrowiu nie można oszczędzać. Dodał też, że oczekuje, iż ministerstwo zdrowia i NFZ staną tu na wysokości zadania.

- Bezpieczeństwo naszych mieszkańców jest priorytetem i troską Zarządu Województwa Podlaskiego i nie powinno być przedmiotem politycznych dyskusji, a dziś to bezpieczeństwo jest zagrożone. Wszelkie próby rozmów z NFZ i ministerstwem zdrowia, podejmowane przez nas, zakończyły się tym, że dziś zgłaszamy zamknięcie oddziałów w szpitalu. Nie może tak być, że na bezpieczeństwie, na zdrowiu, na zdrowiu psychicznym szuka się oszczędności. Oczekujemy wyraźnej interwencji od ministra zdrowia i NFZ – powiedział wicemarszałek Maciej Żywno.

Tę interwencję zapowiadał już wcześniej będący na Podlasiu minister zdrowia, jednak zastrzegł, że skoro szpital jest prowadzony przez samorząd, to on ma ograniczone możliwości działania. Niezależnie od tego, to warto by było poszukać także innych przyczyn protestu grupy lekarzy psychiatrów z jednego tylko szpitala w Choroszczy. Bo trudno uwierzyć, że nie ma on innego dna.

W tej sytuacji tylko jedno mocno rzuca się w oczy. Lekarze chcą godnie zarabiać i jest to oczywiste oczekiwanie, bo wykonują trudną pracę. Ale z drugiej strony lekarz jest też zawodem powołania i służby publicznej. Stąd warto przypomnieć, że nawet w czasach II wojny światowej, kiedy niemieccy żołnierze okupowali szpital i w konsekwencji zgładzili setki pacjentów, to lekarze, mimo tego, nie odeszli od ich łóżek do samego końca.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto:

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-31 23:22:17

    Pani Redaktor. W Polsce przedsiębiorca, ten mikro i mały, marzy o takich zarobkach, którymi oni gardzą. Warto przeczytać ostatni wywiad z Prezesem Atlasa pt.: Podatki to piekło milionów Polaków" w jednym z tygodników. Tygodnika może nie poważam, ale Prezesa Atlasa Henryka Siodmok a - bardzo. Gdyby ten artykuł przeczytali protestujący lekarze, może byłoby im wstyd..., bo ich pensje to m.in moje krwawe podatki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-04-03 12:29:35

    Pani redaktor komunistycznym wzorem nie docieka, czy postulaty lekarzy są słuszne. Ważniejsze dla pani jest, kto stoi za protestem. Ciekawe, dlaczego stwierdzenie, że realizacja żądań lekarzy nie obejmuje "prowodyra" protestu, jest zarzutem. To chyba powinien być powód do chwały, że nie walczy "o swoje"? Co więcej, skoro lekarze przenoszą się z Choroszczy do Grajewa, to raczej nie opuszczają pacjentów, bo przecież nie porzucają pracy, a tylko zmieniają miejsce? W dodatku uczestniczą w ten sposób w reformie przestarzałego sytemu - w zmianie modelu azylowego na środowiskowy. Porównanie do sytuacji wojennej jest absurdalne. Właśnie dlatego, że nie ma wojny, lekarze mają prawa domagać się normalności, a nie pracy w warunkach "wojennych". To nie lekarze opuszczają pacjentów - to rząd, minister, NFZ, urzędnicy, decydenci. Pani redaktor też w pewnym sensie pełni służbę publiczną - czy zmiana miejsca pracy na inny portal, gazetę, stację radiową czy telewizyjną oznacza "opuszczenie" odbiorców? Zdradę? Czy gotowa jest Pani pracować "za czapkę gruszek"? Dla dobra ogólnego? W czynie społecznym? Z pionierskim pozdrowieniem...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do