
Mieszkający w Polsce Białorusini zorganizowali w Bobrownikach protest. Blokowali przejazd samochodów, wezwali media i obnosili się z hasłami. Z narzuconymi na plecy biało-czerwonymi flagami manifestowali niezadowolenie z rządów Aleksandra Łukaszenki. Postulowali zwłaszcza zaostrzenie sankcji handlowych wobec swojej ojczyzny. Ma to być metoda na obalenie przywódcy.
Powstaje pytanie: czy działanie na niekorzyść rodzimego kraju jest moralne? Nawet jeśli cel jest słuszny – aczkolwiek nie wiemy, czy jest słuszny. Mam na myśli, że nie mamy pewności, czy w wyborach prezydenckich rzeczywiście większość naszych sąsiadów nie poparła urzędującego dyktatora. Tadeusz Truskolaski posiada wiedzę wywiadowczą, bo mówił o „ewidentnym sfałszowaniu wyników wyborów”, ale ja nie. Słuchając komentatorów zajmujących się Białorusią przyjmuję ich wątpliwości co do nieuzyskania większości głosów przez wieloletniego przywódcę.
Wiemy, że niektórzy Białorusini musieli opuścić kraj w obawie przed represjami. Emocjonalnie nastawia nas to w postawie współczucia. Mamy historyczne doświadczenie reżimów i w naturalny sposób opowiadamy się po stronie uciekinierów. Czego jednak innego spodziewać się, kiedy mieszkańcy chcą obalić władzę w kraju rządzonym jak za caratu? Okrągłego stołu?
W ojczyźnie rewolucja nie wyszła i bunt przeniósł się na zagraniczne salony i ulice. Czyli między innymi do Polski. Krajanie Łukaszenki domagają się izolacji Białorusi. Domyślamy się dlaczego – żeby wzmocnić frustracje rodaków i zmotywować do jeszcze bardziej powszechnego i radykalnego wyrażania niezadowolenia. Gdyby jednak postulaty aktywistów wypełniono, oznaczać to będzie pogorszenie jakości życia wszystkich mieszkańców kraju. Hmmm…
Sytuacja jako żywo przypomina naszą własną. Politycy przynależący mentalnie do tzw. totalnej opozycji domagają się poddania Polski zagranicznym naciskom i izolacji na arenie międzynarodowej. Czerpią przy tym z narzędzi unijnych i co raz inicjują jakieś rezolucje, mające uderzyć – w ich mniemaniu – w polski rząd, a faktycznie podważyć wiarygodność państwa i osłabić naszą pozycję negocjacyjną. Po zagranicznych gazetach opowiadają o rzekomych dramatach, łamaniu praw człowieka, o dyktaturze, rwą włosy z głowy, a następnie wracają do domu i idą na grilla ze znajomymi, pomstując, jeśli piwo jest o 2 stopnie Celsjusza zbyt ciepłe.
Wydaje się, że zarówno blokujących Bobrowniki Białorusinów, jak i polską liberalną lewicę należy ocenić jednakowo. Tylko jak? Jeżeli uważamy, że imigranci ze wschodu mają rację, jeśli pochwalimy ich żądania, to i trzeba zaakceptować metody totalnej opozycji. Gdybyśmy jednak potępiali unijnych skarżypytów, powinniśmy tak samo potraktować białoruskich opozycjonistów.
(Źródło: https://strzalka.press/2021/06/11/bialorusini-domagajacy-sie-sankcji-wobec-bialorusi-to-patrioci-czy-zdrajcy/ Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: Pixabay)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie