
Urzędnicy ze Słonimskiej wywiesili na bramie Pałacu Branickich ogromne flagi – polską i białostocką. Z głębi gabinetów cieszą sobie nimi oczy, odrywając się od czasu do czasu od ciężkiej pracy. Wypatrują gromadzących się z szampanami, wiwatujących na cześć samorządu białostoczan. Początkowo zdziwieni są pustkami, ale po 8 godzinach dochodzą do wniosku, że przecież ludzie zarabiają na ukochane podatki, więc pewnie przyjdą strzelać i rzucać konfetti wieczorem. Rano nie widać pod bramą śladów po kolorowych papierkach i korkach, stąd prosta droga do konstatacji, że służby porządkowe działają doskonale, co tym bardziej napawa miejskich oficjeli samozachwytem.
Samorząd to nie tylko prezydent i wice. To także rada miasta. 3 dni przed wspaniałym świętem rada spotkała się, żeby wyciskać krople potu „na rzecz mieszkańców”. Na przykład Koalicja Obywatelska zaproponowała uchwalenie stanowiska w sprawie walki z COVID-19. Filigranowa reprezentantka łamiącym się głosem odczytała manifest do narodu, żeby szedł na szczepienia. Wartość merytoryczną apelu osobiście kategoryzuję jako „o kant d”. Zafałszowana była liczba osób zaszczepionych, gdyż podano, ile osób otrzymało pierwszą dawkę, nie wspominając, że 13 mln Polaków czeka na drugą i raczej są chętni i nie trzeba ich przekonywać. Nie mówiła o utrzymującej się od miesiąca liczbie ok. 2 mln szczepień tygodniowo. „Niewykorzystane dawki z powodu baraku chętnych do szczepień to ogromna strata” – usłyszeliśmy. Dramatyczne wystąpienie nie podało skali zmarnowanych dawek, jak liczbowo prezentuje się „ogromność straty”. Marnotrawstwo wynosi mianowicie 0,09% (jedna na tysiąc) i występuje przez cały czas akcji.
21 głosów było za, 1 osoba wstrzymała się, 6 nie oddało głosu, wszyscy byli obecni. Stanowisko przyjęto. Stanowisko przyjęto… tylko kogo ono obchodzi? Jesteście w stanie pokazać, kto się nim przejmie? Transmisję obrad obejrzało dotychczas niecałe 500 osób, większość to dziennikarze, społecznicy i zainteresowani ulicą Łupaszki, o której rozmawiano w następnej kolejności. Według mnie głos samorządu jest tak samo dla nas istotny jak głos związku filatelistów. Samopoczucie ważności zdaje się być jednak znacznie wyższe.
Władze mylą często, także przy okazji tegorocznego Dnia Samorządu, samorząd z nimi samymi i ich pracą. „To dzięki decyzjom wyborczym białostoczan nasze miasto tak wspaniale się rozwinęło” – mówił w okazjonalnej przemowie Tadeusz Truskolaski, powstrzymując się od wesołego pokazywania palcami „oto ja”. Błąd! Za korzyści płynące z samorządu laurka należy się twórcom ustawy o samorządzie gminnym, a nie panu Truskolaskiemu.
Lekarze posiadają szczególne umiejętności, trudne do osiągnięcia, jest ich niewielu i oferują usługi o dużym popycie, dlatego są bardzo wartościowym składnikiem społeczeństwa. Stolarze, kamieniarze, budowlańcy – zapotrzebowanie na nich nie słabnie i zarabiają dobre pieniądze, które ludzie chcą im płacić. A jak wygląda sytuacja z prezydentami miast albo radnymi? Otóż ustawodawca ustanowił szereg przeszkód prawnych, utrudniających dostanie się na odpowiednie stołki, żeby zredukować liczbę kandydatów. Załóżmy, że Tadeusz Truskolaski rezygnuje dzisiaj z pracy. Jak mogłaby wyglądać rekrutacja na wolnym rynku? Jak trudno znaleźć następcę? Na drugi dzień ustawiłaby się szybko rosnąca kolejka chętnych. CV trafiałoby na maila co kilka sekund. W powszechnym bowiem przekonaniu piastowanie urzędu publicznego jest bardzo lukratywne i łatwe. Nie musi wiązać się ze specjalnymi umiejętnościami ani jakimkolwiek wykształceniem. Nie pociąga też za sobą odpowiedzialności za to co się robi. I taka to jest wyjątkowa wartość samorządowych stanowisk.
(Źródło: https://strzalka.press/2021/05/28/bialostoczanie-sa-zachwyceni-miastem-co-sie-stalo-ze-nie-swietowali-dnia-samorzadu/ Obywatel Gie Żet/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie