Reklama

Poseł Truskolaski chce wiedzieć co się dzieje z Misiewiczem i jego kierowcą

Po tym jak prokuratura w Białymstoku zdecydowała, że nie będzie podejmować śledztwa w związku z prywatnym przejazdem byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza służbowym samochodem, poseł Truskolaski postanowił uderzyć z pytaniami do członków rządu. Złożył trzy interpelacje w sprawie Misiewicza, a nawet jego kierowcy.

Tradycyjnie poseł Truskolaski ma tysiące mieszkańców tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, bo kolejny raz nie raczył się podzielić z naszą redakcją tym, co miał do powiedzenia i co robi za publiczne pieniądze. Od początku nie informuje naszej redakcji o swoich działaniach, nie zaprasza na konferencje prasowe i nie odpowiada na kierowane do niego pytania. Za to sam chce znać odpowiedzi na kilka pytań.

W miniony piątek poseł Truskolaski złożył aż trzy interpelacje, bo chce dowiedzieć się, gdzie obecnie pracuje Bartłomiej Misiewicz, jaką funkcję pełni i czy jest zatrudniony na stanowisku kierowniczym. Te pytania otrzymał minister Antoni Macierewicz. Premier Beata Szydło została z kolei zapytana czy Bartłomiej Misiewicz ma nadal nieograniczony dostęp do samochodu służbowego, a także czy jego kierowca nie przekroczył czasu pracy. Za to wicepremier Mateusz Morawiecki otrzymał pytanie o to, czy Bartłomiej Misiewicz płaci podatki za prywatne przejazdy służbowym autem.

- Wiem, że są takie przepisy, że jeśli ktoś korzysta prywatnie ze służbowego samochodu, to musi od tego odprowadzić podatek. I pytanie, czy pan Misiewicz odprowadzał podatek od tych prywatnych podróży służbową limuzyną? Pytanie też, ile tych podróży odbył – mówił poseł Truskolaski.

Jednocześnie młody parlamentarzysta skrytykował postępowanie prokuratury odnośnie odmowy wszczęcia śledztwa. Mówił, że sam nie otrzymał jeszcze żadnego oficjalnego pisma, bo o wszystkim dowiedział się z mediów. Mówił, że ocenia postawę białostockiej prokuratury jednoznacznie negatywnie.

- Czy państwo uważacie, że to jest normalne, że można używać prywatnej limuzyny, aby można było sobie przyjeżdżać na dyskoteki? No ja uważam, że to nie jest normalne. Powinno być to wyjaśnione, a pan Misiewicz powinien zapłacić za przejazd – wyjaśniał Truskolaski.

W związku z tą sytuacją też nam się ciśnie na usta kilka pytań – czy poseł utrzymujący się z publicznych pieniędzy, także z podatków odprowadzanych przez naszą redakcję, powinien nie odpowiadać na kierowane do niego pytania o bieżącą działalność publiczną? Czy nadal nie powinni go interesować tysiące mieszkańców, którzy z różnych powodów wolą czytać nasz portal zamiast innych lokalnych mediów? Czy o demokrację kontrolowaną poseł tak walczy na licznych demonstracjach i marszach?

Być może poseł Krzysztof Truskolaski wykaże się odrobiną honoru i choć raz odpowie publicznie na kierowane do niego pytania. Gdyby poseł nie wiedział, to przypomnimy, że ma obowiązek informowania wyborców o swojej pracy i działalności: „Posłowie i senatorowie powinni informować wyborców o swojej pracy i działalności organu, do którego zostali wybrani” (art. 1 ust. 2 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora). Liczymy, że poseł się nad tym zastanowi, kiedy będzie czekał na oficjalne pismo z prokuratury oraz odpowiedzi na swoje interpelacje.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ zrzut ekranu z portalu Facebook)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do