Reklama

Prezydent na stand-upie: reklama czy marsz ku śmieszności?

Wokół Turniej FC Bayern Youth Cup 2018 Polska wybuchła ogromna awantura. Zamiast - jak chciał magistrat - sportowego wydarzenia roku przysłaniającego kompromitację z przegapieniem aplikacji o organizację mistrzostw świata do lat 20, wyszła spora afera i kolejna wojna z Radą Miasta. Obrońcy prezydenta Tadeusza Truskolaskiego (wyrósł na głównego zwolennika i beneficjenta turnieju) próbując go wybielać przekraczają kolejne granice śmieszności, kreując go jako postać równie popularną co piłkarze Bayernu (w tym Lewandowski), a z jednodniowego turnieju fantastyczną promocję Białegostoku.

Jako pierwsza w roli obrońcy prezydenta wystąpiła Urszula Mirończuk. Pytana o formę promocji turnieju, w której prezydent wypina pierś, a za tło robią mu najsławniejsi gracze Bayernu Monachium z Robertem Lewandowskim, odpowiedziała dziennikarzom Telewizji Białystok:

- Pan Prezydent jest prezydentem Białegostoku od 12 lat, na standach umieszczone jest logo "Wschodzący Białystok"

Nie powiedziała jednak, że logo nie jest uczestnikiem politycznej rywalizacji, a piastujący trzecią kadencję Tadeusz Truskolaski ewidentnie szykuje się do kolejnej - czwartej. Poza tym z faktu, że jest prezydentem od 12 lat nie wynika jeszcze oczywistość, że stał się nośnikiem reklamowym Białegostoku. Gdyby bowiem tak było, miasto powinno zrezygnować z loga i herbu, a w tym miejscu wstawić twarz (sylwetkę) Tadeusza Truskolaskiego. Inny wniosek z tej wypowiedzi to taki, że już nie tylko prezydent Truskolaski uwierzył, że miasto to on, ale wiarą tą zaraził też swoje bezpośrednie otoczenie. Pani Mirończuk nie rozumie też oburzenia i pytań o wydanie 400 tysięcy złotych na turniej z sum przewidzianych na promocję przez sport. 

- Zawsze musimy wybrać i wybieramy pod kątem korzyści dla promocji miasta i wizerunku miasta - dodała Mirończuk w rozmowie z dziennikarzem TVP3 Białystok. 

No, ale panią Urszulę można zrozumieć: rzecznik to zawód, w którym trzeba bronić swojego przełożonego i tworzyć medialną narrację najkorzystniejszą dla niego. Choć z drugiej strony uznanie za najkorzystniejsze dla miasta wydanie 400 tysięcy złotych na imprezę, w której reklamowe korzyści ma Bayern Monachium, Eleven Sport oraz spółka (powstała tuż przed imprezą) realizująca imprezę za miejskie pieniądze, jest co najmniej śmiałą tezą. 

Daleko dalej powędrował radny Karol Masztalerz z Klubu Tadeusza Truskolaskiego. W programie "Kontra" emitowanym w piątkowy wieczór, najpierw poszedł tropem rzecznik Mirończuk i tak uzasadnił obecność Truskolaskiego na piłkarskim stand-up-ie reklamowym: 

- Jako prezydent Białegostoku ma jak największe prawo do tego. Jest osobą tak rozpoznawalną i tak popularną - czy to się kolegom z PiS-u podoba czy nie - że na pewno gdyby była kampania medialna, na której ktoś tam go wynajął, żeby reklamował jakiś produkt, to na pewno wziąłby duże pieniądze - perorował Masztalerz. 

Śmiałe teza, że twarz (sylwetka) Tadeusza Truskolaskiego byłaby świetnym nośnikiem reklamowym może w internecie zrobić sporą furorę. Oczami wyobraźni da się zobaczyć bowiem prezydenta reklamującego w kampanii medialnej środki na hemoroidy, wzdęcia lub męskie dolegliwości z potencją. Ale podchodząc do problemu poważnie, to słowa Masztalerza potwierdzają tezę, że Tadeusz Truskolaski i jego zwolennicy odlecieli na orbitę i wierzą, że wystarczy, iż obecny prezydent będzie obecny i sukces gotowy. Inna sprawa, że Tadeusz Truskolaski włączył się był w kampanię medialną partii Nowoczesna (jest w niej jego syn) występując własną osobą na konwencji programowej. Czy Nowoczesnej przyniosło to korzyści i czy ten "produkt" się dobrze sprzedał? To pozostawiamy ocenie internautów. Wedle naszej wiedzy partia wtedy miała dwukrotnie większe poparcie i dystansowała Platformę Obywatelską, a obecnie czasami przekracza próg wyborczy. Czy to zasługa Tadeusza Truskolaskiego i jego nadzwyczajna wartość reklamowa? Trudno powiedzieć. Koncepcję, że Truskolaski mógłby zarabiać jako model lub twarz produktu lub miasto mogłoby mu za to płacić, trudno traktować z powagą. 

Tak czy inaczej krępa sylwetka Truskolaskiego upozowanego jak znani piłkarze w strojach sportowych Bayernu, jako reklama turnieju, wywołuje bardzo mieszane uczucia. Nie spotkaliśmy nikogo - poza zwolennikami prezydenta - którzy powiedzieliby, że stand z Truskolaskim jest reklamą turnieju, a nie osoby prezydenta. Inna rzecz, że prezydent - jak uważa radny Masztalerz - jako twarz produktu kojarzy się raczej słabo. Głównie dlatego, że u podstaw reklamy leży, że model (twarz produktu, bohater) z elektoratem negatywnym to przepis na reklamową klapę. A Tadeusz Truskolaski ma ciągle rosnącą grupę przeciwników i mimo odżegnywania się od polityki, uchodzi za jej aktywnego gracza. 

Tak czy inaczej, Turniej Młodego Bayernu nie przyniósł wyłącznie prezydentowi zysków wizerunkowych. Ściągnął też sporą burzę i ułatwił zadanie jego przeciwnikom, którzy przypisywaną mu "reklamową atrakcyjność" łatwo ośmieszą. A nie ma nic straszniejszego dla polityka niżeli śmieszność. Jest też druga wiadomość: otoczenie prezydenta również zaczyna kroczyć ku śmieszności i wydaje się, że ciągle przyspiesza kroku. 

(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-04-25 10:18:58

    Ten chłop ze standu wygląda jak sołtys na zagrodzie, a nie jak prezydent 300-tysięcznego miasta. Ale wazeliniarzom płaci się za to, żeby mówili inaczej, bo nie sądzę, żeby byli na tyle głupi aby w to uwierzyć.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do