Reklama

Referedum za chwilę a debaty brak. PO się maskuje, PSL waha, PiS ma ból głowy, Nowoczesna śmieszy

15

godz: 06:00

Lokalne referendum w sprawie lotnisko coraz bliżej i coraz mniej czasu pozostaje na debatę z udziałem lokalnych decydentów. Wprawdzie rządząca województwem koalicja PSL-PO uchwaliła poprawki w tegorocznym budżecie oraz odpowiednie zapisy w tym na 2017, które sfinansują koszty przeprowadzenia referendum, ale... nie kryli przy tym sceptycyzmu wobec pytania o lotnisko i sensu referendum. A jeszcze większy defetyzm prezentowali wobec możliwości realizacji woli mieszkańców, gdyby referendum okazało się ważne.

Na razie w skrzynkach pocztowych podlasian znalazły się (lub za chwilę się tam znajdą) ulotki informacyjne o referendum. Zgodnie z prawem samorząd województwa (organizator referendum) musi powiadomić uprawnionych o terminie referendum i godzinach głosowania, oraz o sposobie głosowania i warunkach ważności głosu. Przypomnijmy, że w referendum odpowiemy na pytanie: "Czy jest Pan/Pani za wybudowaniem w województwie podlaskim regionalnego portu lotniczego?" Jak udzielić prawidłowo odpowiedzi na to pytanie informuje ponad 400 tysięcy druków, które trafią do uprawnionych do głosowania. Muszą dotrzeć do nich najpóźniej do 25 grudnia.

Tymczasem "Kurier Poranny" opublikował sondaż, z którego wynika, że referendum będzie ważne (szacowana frekwencja to 69 procent - dla ważności potrzeba 30 procent), a 81 procent głosujących będzie za jego budową. Zaś rządzący województwem głównie głosami Platformy Obywatelskiej gromko informują, że ważne referendum, w którym nawet przygniatająca większość będąca za budową, to dla nich za mało.
- W kasie województwa nie ma pieniędzy na budowę lotniska. To ogromne koszty powstania, a potem równie wielkie na jego utrzymanie. Budowa lotniska nie ma uzasadnienia ekonomicznego także dlatego, że dosłownie za chwilę będzie ekspresowe połączenie drogowe z Warszawą i szybka kolej - mówili Jarosław Dworzański i Maciej Żywno.

Niezależnie od stanu kasy województwa, to szkoda, że nie biorą pod uwagę woli mieszkańców, a głównie to szukają listka figowego dla ukrycia faktu, że lotnisko dotąd nie powstało, bo rządzące PO i PSL były wyjątkowo nieudolne. Najpierw wydano grube miliony na przygotowania do budowy lotniska, a potem nie potrafiono się uporać z wyborem miejsca. Każda lokalizacja to był problem, który stawał przeszkody dla nich nie pokonania. W końcu, gdy politycy PO zdali sobie sprawę, że nie zdołają zbudować w terminie lotniska, aby ratować kilkaset milionów na jego budowę przed wyborami rozdzielili te pieniądze na różne inwestycje. Brak lotniska w Białymstoku to wina nie ich decyzji w tej sprawie ale zaniechania a głównie to ich nieudolności. Obecne zaklinanie rzeczywistości i bagatelizowania wyników referendum oraz nastrojów społecznych to dość prymitywna próba ucieczki przed odpowiedzialnością.

Paradoksalnie więcej rozsądku w tej sprawie ma PSL, które zauważa, że duża frekwencja i jednoznaczne wyniki głosowania zobowiazują przynajmniej do racjonalnej próby rozpoczęcia budowy lotniska. Ludowcy rozumieją, że zlekceważenie woli ludzi zepchnie ich na dno sondaży. Dlatego pragmatycznie głoszą wolę rozmowy z rządem i PiS-em na temat budowy lotniska. W gronie PSL jest kilku radnych, którzy głośno mówią o błędzie jakim było zaniechanie budowy lotniska i podnoszą, że wprawdzie województwa nie stać na budowę lotniska, ale już na udział w budowie - tak.

PiS w tej sprawie raczej milczy. Z jednej strony wśród komitetu referendalnego są zwolennicy i członkowie tej partii, z drugiej żaden z liczących się polityków PiS-u nie wypowiadał się jednoznacznie za lotniskiem. Jako pierwszy zrobił to Krzysztof Jurgiel, szef PiS-u na Podlasiu i zarazem minister.
- Jeśli chodzi o mnie osobiście, to uważam, że będziemy chcieli, aby to lotnisko w przyszłości w naszym województwie powstało - mówił Jurgiel zaznaczając, że budowa lotniska na Podlasiu wpisuje się w przygotowywaną politykę gospodarczą obecnego rządu.
PiS ma świadomość, że udane referendum, które zdecydowanie powie lotnisku TAK,  to żaba, którą przyjdzie jeść właśnie tej partii.To PiS będzie musiał szukać pieniędzy w budżecie centralnym, porozmawiać z urzędnikami UE i tam znaleźć wsparcie oraz skoordynować całe przedsięwzięcie. Będzie im tym trudniej, bo przeczuwają, że politycy PO szybko przywdzieją szaty orędowników lotniska apelujacych do rządzących, licząc przy tym na amnezję wyborców. Tak czy inaczej to PiS (być może do spółki z PSL) będzie musiał rozwiązywać problemy lotniskowej nieudolności Jarosława Dworzańskiego i jego kompanów z zarządu.

Najzabawniej w tej sprawie zachowuje się Krzysztof Truskolaski z Nowoczesnej, który przyzwyczaił już, że jak sam nie wie co powiedzieć, to zadaje infantylne pytania. Truskolaski-junior napisał interpelację do ministra infrastruktury i budownictwa, w którym pyta rząd czy przewiduje dofinansowanie budowy lotniska. Odkrywczo zauważa, że koszta budowy są duże, a samorząd samodzielnie ich nie udźwignie. I biada, że koszty utrzymania też będą duże i że lotnisko może położyć finansowo województwo. Zadziwiające, że nie dostrzega takich zagrożeń np. w sprawie łączenia PKS-ów czy inwestowania w służbę zdrowia. Jego wystąpienie w tej sprawie to klasyczna realizacja założenia, że nieważne co się mówi, ważne żeby coś jednak powiedzieć. Zaprawdę - Krzysztof Truskolaski to blady cień swojego ojca, który przy swoich wadach ma przynajmniej własne zdanie i jasne poglądy. 

To czego ciągle ewidentnie brakuje, to prawdziwej debaty na argumenty przeciwników i zwolenników lotniska, którzy przeprowadzą analizę szans i zagrożeń istnienia lotniska na Podlasiu. I to bez argumentów typu - mamy szybkie drogi i koleje więc lotnisko nam niepotrzebne. Ktoś kto tak mówi zapomina, że każdy - nawet drobny - remont na trasie ekspresówki odbiera jej główny walor szybkiego dojazdu do Modlina czy Okęcia. Z tym drugim aeroportem są jeszcze zagrożenia związane z korkami w Markach i w stolicy. A co do kolei - niedawno jeden z pociągów z Białegostoku do jednej z dalszych miejscowości miał ponad 300 minut spóźnienia. A opóźnienia na trasie Białystok - Warszawa są ciągle częstsze niż punktualne przyjazdy. Poza tym trzeba przesiadać się na linię na Okęcie - z Białegostoku bezpośrednio nie ma połączeń. Jeżeli ktoś zechce latać ze stolicy (obecnie nie ma innego wyjścia), to czy chce czy nie chce, jest zakładnikiem solidności PKP i rzetelności pracy drogowców. Czy te dwa pojęcia nie brzmią w tej chwili jak paradoks?

Rozmowa na temat lotniska powinna wskazywać na korzyści i szkody jakie może przynieść, a nie odbywać się na zasadzie, że samolot da się zastąpić pociągiem lub samochodem. Gdyby tak było to w całej Europie nie bylibyśmy jedynym dużym miastem bez lotniska. Mam nadzieję, że ktoś taką debatę jednak zorganizuje, a jej uczestnicy porozmawiają rzeczowo, zamiast sloganami. Bo wszyscy tego bardzo potrzebujemy, żeby 15 stycznia podjąć mądrą decyzję. I wtedy losy lotniska będą naszą decyzją, a nie nieudolności byłych i obecnych rządzących województwem.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: pixabay.com/ sky)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do