W najbliższą sobotę odbędą się wybory Platformy Obywatelskiej. Członkowie tej partii wybierać będą szefa w Białymstoku... O tym, że będzie to tylko formalność wiadomo było od dawna: Zbigniew Nikitorowicz i partyjna wierchuszka zadbali, aby był tylko jeden słuszny kandydat. Tak dbający o demokratyczne standardy platformersi w walce o władze w partii zaorali się jednak dokumentnie. Co ciekawe - tego zdania są nawet ich koledzy z PO... Wierzyć się nie chce, że przedstawiciele tej partii ostatnio tak głośno pomstowali w sprawie reformy wyborów samorządowych.
Ale do rzeczy. W podlaskiej PO rządzi niepodzielnie od lat Robert Tyszkiewicz. Poseł PO jest zwolennikiem demokracji, której broni zawzięcie. Poza własną partią, bo w tej woli demokrację reglamentowaną czyli taką, w której wiadomo, że wygra on i jego koledzy. Zwolennikiem podobnej wersji demokracji jest także Zbigniew Nikitorowicz, obecny szef białostockiej PO. On też jest wielkim obrońcą demokracji pod warunkiem, że zagraża jej PO.
- Robert i Zbyszek dopilnowali, żeby nikt nie przeszkodził im w tych wyborach. Dla pewności miał być tylko jeden kandydat na stanowiska szefa PO w Białymstoku i tylko jeden kandydat na szefa PO na Podlasiu. Każdy, kto myślał o tym, żeby kandydować dostał informacje, że nie ma co liczyć na dobre miejce na liście. Nie tylko na biorące, ale na żadne - mówił zaprzyjaźniony z redakcją członek PO, który najpierw kazał złożyć przysięgę na wszelkie świętości, że nie podamy nikomu jego danych.
Wedle jego słów Maciej Żywno, poprzedni szef miejskiego PO, który zrezygnował z tej funkcji w czasie końćzącej się kadencji, również został zniechęcony do tego stanowiska.
- Maciek ma za duże nazwisko, żeby go mogli tak łatwo odstrzelić. Od dawna myśli o tym, żeby starać się o fotel prezydenta miasta, ale mamy jakis dziwny układ z Truskolaskim. Jemu powiedzieli, że dadzą mu taki okręg, że nie powalczy. A jako pełnomocnik wyborczy zapłaci głową jeśli będzie słaby wynik... - kontynuuje nasz rozmówca.
Faktycznie coś w tym musi być, bo Żywno, który nie wykluczał kandydowania, obecnie milczy w tej sprawie jak zaklęty. Inna rzecz, że gdyby za zły wynik wyborczy pełnomocnik lub szef kampanii płaciłby głową, to Robert Tyszkiewicz znany byłby jako jeździec bez głowy.
O tym, że wybory w Platformie to farsa, a nie wybór, niech świadczy mail, który kilka dni przed wyborami został wysłany do wszystkich członków PO uczestniczących w wyborach. Wysłano go z regionalnego biura partii.
"Koleżanki i Koledzy
Już w najbliższą sobotę, 2 grudnia w godz. 10-18 ul. Malmeda 10 wybory władz Platformy Obywatelskiej. Jako nowo wybrani przewodniczacy kół PO w Białymstoku, prosimy o głosowanie zgodnie z ustaleniami między naszymi kołami.
Rada Powiatu: głosujemy na wszystkich 30 kandydatów
Delegaci: głosujemy na trzy pierwsze osoby z listy: Jowita Chudzik, Dariusz Boguski, Piotr Siemieniuk."
List podpisało pięciu przewodniczący kół: Tomasz Janczyło, Marek Sakowicz, Zbigniew Nikitorowicz, Maciej Biernacki i Marek Chojnowski.
Jak widać w PO nic nie jest pozostawione przypadkowi: nawet wybory delegatów powiatowych ani Rada Powiatu. Zastanawia tylko jedno: jak PO jest w stanie godzić miłość do wolności, demokracji z reglamentowaną demokracją wewnątrz partii?
Sytuację komentuje na Twitterze Jarosław Dworzański, były marszałek a obecnie Przewodniczący Sejmiku z nadania Platformy:
"Nie do wiary! Demokracja w Białostockiej PO. Ddwa dni przed wyborami instrukcja rozesłana mailem jak głosowac. Wolne wybory czy kpina?".
Na swoim profilu na Facebooku Dworzański komentuje rzecz jeszcze ostrzej:
"Wybory w Białostockiej Platformie! Dwa dni przed wyborami instrukcja rozesłana mailem z Biura Regionu jak głosować. Kochani nie namawiam was do głosowania na kogokolwiek głosujecie jak uważacie. Panowie nowo wybrani przewodniczący kół - przynosicie wstyd tym wszystkim posłom PO, którzy z takim trudem walczą w sejmie o wolne wybory. Co wyście, ze sobą zrobili? ... Robert - nie wierzę, że to Ty..... " (zapis zgodny z orginałem).
Biorąc pod uwagę stan demokracji w PO pozostaje chyba tylko zorganizować pikietę pod jej siedzibą na Malmeda i stanąć ze świecami w obronie demokracji. W końcu demokracja to demokracja... To może spotkajmy się na Malmeda i krzyczmy "Wolność w PO". Bo na razie wychodzi nam, że będzie patologia.
KOMENTARZ AUTORA
Jak rzadko lub może nawet i nigdy nie zgadzam się z Jarosławem Dworzańskim, tak w tej sprawie mam wrażenie, że trafił w sedno. Zastanawiam się tylko, jak Maciej Biernacki, radny PO w Radzie Miasta, pokrzykujący na kolegów z PiS-u, że robią co im władze partyjne każą, będzie się tym razem tłumaczył. Jak patrzy sobie w oczy w lusterku? I czy z hipokryzją będzie mu tak samo do twarzy jak było do niedawna z hipsterskim kucykiem?
Skoro partyjnie słuszne wybory w PO wyglądają w ten sposób, jak to prezentujemy, to jak dziwić się podejrzeniom co do słabej jakości elekcji władz samorządowych w 2014? W końcu wtedy przy sterach była PO, której wewnętrzne standardy w Białymstoku budzą żałość i politowanie?
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wystarczy przypomnieć sobie co sie stało z ostatnim kontrkandydatem Tyszkiewicza, Pileckim dostał 6 miejsce do sejmiku i sie dostał (teraz nie dostał by żadnego, co ww. zapowiedziano pewnie nie chcą ryzykować znowu podobnej sytuacji) były członek zarządu województwa itd. itp. A co z Raczkowskim?
Maciej nazwisko to miał kilkanaście lat temu