Reklama

Rewolucja na naszych oczach. Robotyzacja wystrzeliła dzięki pandemii?

Potencjał polskich firm jest olbrzymi, jeśli chodzi o innowacyjność i przełożenie jej na konkurencyjność w środowisku międzynarodowym - zauważa Krzysztof Kamiński, przedsiębiorca działający w branży nowoczesnych technologii, w rozmowie z naszą redakcją. Jego zdaniem prawdziwym impulsem do wyraźnego wejścia i przyspieszenia procesów automatyzacji i robotyzacji w przedsiębiorstwach było nadejście epidemii, lockdown, kryzys gospodarczy, a co za tym idzie - konieczność poszukiwania innych niż do tej pory rozwiązań.

Temat szczególnie robotyzacji wystrzelił przede wszystkim ze względu na wciąż rosnące koszty pracy oraz brak odpowiednio wyszkolonych pracowników - mówi Krzysztof Kamiński. - Właśnie dowiedzieliśmy się, że płaca minimalna w 2021 r. będzie wynosić 2 800 zł, a jeszcze rok temu wynosiła 2 450 zł! Przy czym pandemia może faktycznie spowoduje lekki wzrost bezrobocia i zatrzymanie wzrostu płac, ale w usługach, administracji czy biurach, a nie w firmach produkcyjnych. Odwiedziłem w tym roku już wiele takich firm i nie widać w nich spowolnienia. Był okres faktycznego zatrzymania produkcji na dużą skalę, około marca, kwietnia i maja, ale na dzień dzisiejszy przedsiębiorstwa wróciły do trybu pracy sprzed pandemii. Są także inne argumenty za robotyzacją: robot nie choruje, nie trzeba go odkażać. Zauważyła to wicepremier Jadwiga Emilewicz podczas konferencji prasowej, na której oznajmiła o wprowadzeniu od przyszłego roku ulgi na robotyzację. Są to na pewno dodatkowe argumenty za automatyzacją i robotyzacją.

Krzysztof Kamiński wskazuje, że era ludzi w firmach produkcyjnych będzie trwać jeszcze dziesięciolecia. Bo żadna maszyna nie jest w stanie pracować porównywalnie do człowieka pod kątem kreatywności, elastyczności, komunikatywności. Jest i będzie wiele operacji, procesów, w których człowieka nie da się zastąpić.

Ale jednocześnie roboty zaczynają nas wspomagać, bo słowo wyręczać to zbyt górnolotne określenie, w pracach żmudnych, nieergonomicznych, wymagających cierpliwości, wytrzymałości, w miejscach niebezpiecznych dla człowieka - mówi. - Robotyzacja jest zatem wsparciem, pomocą, a nie alternatywą dla człowieka. Należy także pamiętać, że w dobie globalizacji odbywa się swoisty wyścig: kto wyprodukuje lepiej, szybciej i taniej. Tak jak w XIX wieku mechanizacja spowodowała gwałtowny rozwój cywilizacji i poprawę jakości życia dla każdego człowieka, tak samo dzisiejsza rewolucja przyniesie benefity każdemu.

Nasz rozmówca stwierdza, że potencjał polskich firm w kwestii automatyzacji i robotyzacji jest olbrzymi. Rolą państwa i rządu jest pomóc go wykorzystać.

Wytwarzanie innowacji i nowych produktów z branży AiR to koło napędowe polskiej gospodarki. Jeżeli tego nie zrozumiemy i nie będziemy przeznaczać funduszy na badania oraz rozwój, czeka nas swoisty niebyt na rynkach Europy i świata. A to będzie oznaczało, że staniemy się tylko konsumentem technologii i dóbr wytworzonych przez zagraniczne koncerny - dodaje.

Według Krzysztofa Kamińskiego niestety hamulcem dla polskich firm technologicznych jest przeświadczenie wielu przedsiębiorców, że zachodnie jest lepsze.

I importujemy te technologie z zagranicy mając naprawdę świetnie funkcjonujące firmy lokalne. Takim przykładem jest np. inwestycja państwowej Grupy Azoty w Polimery Police. Inwestycja za 7 mld zł jest realizowana przez firmy koreańskie, niemieckie. Oczywiście nikt w Polsce nie pociągnąłby w całości tak dużej inwestycji, ale dlaczego przy wyborze wykonawcy generalnego nie zadbano o to, aby automatyka, poszczególne ciągi technologiczne, stanowiska zrobotyzowane były wykonywane przez firmy polskie? - pyta przedsiębiorca.

I podkreśla, że nawet lokalni dystrybutorzy sprzętu nie mają przebicia w starciu z niemieckimi czy francuskimi przedstawicielami.

Nie może być tak, że cała fabryka przyjeżdża z Włoch i tam właśnie idzie cały kapitał. Musimy się uczyć lokalnego patriotyzmu, który jest tak rozwinięty w krajach Zachodu, a u nas dopiero raczkuje. Przy czym potencjał i możliwości polskich firm w tych obszarach są olbrzymie. Także w Białymstoku są firmy, które mogłyby być wartościowymi partnerami przy takich inwestycjach, w miejsce firm z Niemiec czy Włoch. Szkoda, że tak się nie dzieje - podsumowuje Krzysztof Kamiński.

Automatyzacja i robotyzacja, przyszłość przemysłu i wymagania współczesnego rynku to tematy, które będą analizowane podczas konferencji specjalistycznej w Stawigudzie w województwie warmińsko - mazurskim. Odbędzie się ona 15 października, a organizatorem jest m.in. firma Alnea, której nasz rozmówca jest prezesem (szczegółowe informacje można uzyskać pisząc na adres [email protected]).

(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do