Reklama

Są miasta, w których się da i można. My czekamy na cud przedwyborczy

Władze Białegostoku oraz urzędnicy zasłynęli już z bohaterskiego rozwiązywania problemów, które sami stworzyli. Nie wiedzieć czemu nikt nie chce pokonać problemów ze światłami. Bo wciąż nie ma komu zająć się montażem sekundników na skrzyżowaniach.

Zdjęcie, które jest widoczne powyżej otrzymaliśmy od naszego czytelnika. Zostało wykonane kilka dni temu w Grodnie. W większych miastach naszego wschodniego sąsiada, od lat funkcjonują sekundniki i wskazują czas pozostały do zmiany świateł zarówno kierowcom, jak i pieszym. Niektórzy twierdzą, że Białoruś jest znacznie bardziej zacofana od Polski. Nie ma tylu nowinek technicznych. Jednak na Białorusi dało się zamontować sekundniki w przeciwieństwie do nowoczesnego miasta, jakim ponoć jest Białystok.

W naszym grodzie nad Białą problemem okazał się system zarządzania ruchem. To przez niego nie można zamontować sekundników, których domagają się kierowcy. A domagają się właściwie od momentu, od kiedy uruchomiony został system zarządzania ruchem, który ten ruch zamiast usprawnić, to skomplikował. Światełkiem w tunelu wydawało się być wydane niedawno rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Budownictwa, bo na jego podstawie różne miasta w Polsce będą mogły już instalować na skrzyżowaniach urządzenia odliczające czas do zmiany świateł.

- Rozporządzenie dopuściło możliwość instalowania tzw. sekundników jedynie na sygnalizacjach stałoczasowych. W Białymstoku, wraz z budową Systemu Zarządzania Ruchem, zastosowano najnowocześniejsze rozwiązanie, oparte o sterowanie akomodacyjne. Długość sygnału zielonego jest wydłużana dynamicznie, w zależności od sytuacji na skrzyżowaniu. Tak więc rozporządzenie nie dopuszcza stosowania liczników czasu na nowoczesnych skrzyżowaniach, jakie mamy w Białymstoku – wyjaśniała niedawno naszej redakcji Anna Kowalska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Tymczasem, podobnie jak w Białymstoku, w Krakowie, działa akomodacyjny system zarządzania ruchem. Na dodatek wykonany jest przez tę samą firmę, która dostarczyła rozwiązania technologiczne do naszego miasta. Ale to co odróżnia dwa miasta od siebie – to możliwość montażu sekundników. W Krakowie można je zobaczyć na wielu skrzyżowaniach. Tam się dało.

W siedzibie ZIKiT Kraków przy ulicy Centralnej powstało Centrum Sterowania Ruchem, wykorzystujące system Siemens Sitraffic Scala. W tej samej lokalizacji umieszczono również wszystkie serwery obsługujące system” – czytamy na stronach internetowych Komunikacji Miejskiej w Krakowie.

Tam zresztą można znaleźć bardzo dokładny opis działania tego systemu i w jaki sposób działają urządzenia monitorujące. Ale co ważniejsze, to na ulicach Krakowa można znaleźć też zamontowane sekundniki, które pokazują kierowcom czas pozostały do zmiany świateł. Tam się dało. W Białymstoku się nie da.

Być może przyszłoroczne wybory samorządowe dokonają kolejnego cudu, jak to było w przypadku klikania w autobusach, kiedy przecież się nie dało nie klikać. Jednak tuż przed wyborami prezydent bohatersko pokonał problemy, które sam stworzył mieszkańcom i zniósł obowiązek klikania elektroniczną kartą za każdym razem kiedy wsiadali i wysiadali z pojazdu komunikacji miejskiej. Zakładamy, że bardzo prawdopodobne, że za rok o tej porze, kierowcy zobaczą sekundniki i będzie to kolejny sukces przedwyborczy – w służbie mieszkańcom oczywiście.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: TJ)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do