
Dość oszczędnie panie i panowie ruszyli do salonów fryzjerskich i kosmetycznych. Tłumów jeszcze nie ma, ale kolejki powoli ustawiają się na razie głównie w kalendarzach. Taki stan rzeczy wynika z kilku powodów. Po pierwsze w salonach może być tylko ograniczona liczba osób, a druga sprawa… jest bardziej złożona.
Pierwszego dnia po zniesieniu obostrzeń sanitarnych spowodowanych epidemią koronawirusa wobec salonów kosmetycznych i fryzjerskich, odwiedziliśmy salon Lange Studio. Tłumów nie było, ale też i być ich nie mogło. Wszystkie salony, mimo że mogą już prowadzić działalność, nadal działają w częściowym reżimie sanitarnym. Obowiązkowe są maseczki, rękawiczki, płyn dezynfekcyjny i przede wszystkim – klientów należy przyjmować pojedynczo. W tej chwili panie najczęściej dzwonią i umawiają się na konkretny dzień oraz godzinę.
- Kolejki już tak naprawdę zaczęły się tydzień temu. Kobiety zaczęły dzwonić i się niecierpliwić. Nie ma może takich wielkich tłumów, ponieważ pandemia odcisnęła piętno na nas wszystkich, tak na nas, jak i na naszych klientkach. Ale myślę, że z czasem sobie z tym poradzimy – mówi naszej redakcji Karolina Kupryjaniuk, kosmetolog w salonie Lange Studio.
Drugi powód braku tłumów jest bardziej złożony. Z jednej strony to wciąż obawa części osób przed możliwością zakażenia, jak też i brak środków finansowych na opłatę za usługi. Jak ustaliliśmy, część klientek salonów kosmetycznych utraciła zatrudnienie lub dochody, więc w tej chwili czekają aż poprawi się ich sytuacja finansowa. Jest i jeszcze jeden aspekt braku tłumów pierwszego dnia otwarcia salonów – to dotychczasowa działalność podziemia fryzjerskiego i kosmetycznego. Część klientów może pozostać już u tych kosmetyczek i fryzjerek, które mimo zakazów świadczyły usługi nieformalnie.
Te panie i tych panów, którzy obawiają się zakażenia w salonie kosmetycznym lub fryzjerskim musimy jednak uspokoić. Większość takich salonów i zakładów pracowała w reżimie sanitarnym jeszcze przed epidemią. Panie kosmetyczki i fryzjerki najczęściej miały nałożone maseczki i rękawiczki, a cały sprzęt był zwyczajnie dezynfekowany. I pod tym względem zmieniło się niewiele. Choć nie do końca.
- Jedyną kwestią odmienną, o której mogłybyśmy porozmawiać, to jest wzrost kosztów preparatów do dezynfekcji, wzrost kosztów rękawiczek i jednorazowych materiałów, bo to poszło do góry w dość dużej skali. Obciąży to nas bardzo finansowo, przez co mogą wzrosnąć koszty usługi – powiedziała Karolina Kupryjaniuk.
- Moja grupa wizażu, która wraca w sobotę, wraca w takim okrojonym składzie, ponieważ połowa dziewczyn zrezygnowała – mówi Dorota Lange, właścicielka salonu Lange Studio. – Część dziewczyn straciła pracę. Tutaj idzie to lawinowo. Nie mogę mieć do nich pretensji. Może jeszcze kiedyś wrócą jak staną na nogi i ich sytuacja finansowa się zmieni. Dla mnie, to wiadomo, gorzej, ale myślę, że powolutku damy sobie jakoś radę – dodaje.
Kiedy opuszczaliśmy salon Lange Studio było już wiadomo, że kalendarz usług powoli zaczął się już zapełniać. Jeszcze stosunkowo oszczędnie, ale wszystkie panie świadczące usługi w branży beauty w tym salonie miały już czas zajęty niemal do końca tygodnia. Zapchany natomiast został kalendarz u fryzjerki i stylistki włosów, więc w tym tygodniu do niej akurat dostać się będzie bardzo ciężko.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie