
„Dziwnie się czuję - opowiada mi moja koleżanka mieszkająca od wielu lat w Holandii - gdy dopiero zamierzam zbliżać się do przejścia, a już tramwaj z daleka przystaje.” A ja mam mieszane uczucia, bo z jednej strony marzę o takiej ogólnej kulturze na drodze, a z drugiej zaraz myślę o zanikającym wśród dzisiejszych społeczeństw instynkcie samozachowawczym, usypianym przez różne przepisy (patrz bezmyślne przechodzenie na zielonym, istny odruch Pawłowa), ale zawsze wybieram kulturę.
Każdy, kto w miarę regularnie przegląda treści w mediach, pomijając sprawy polityczne lub gospodarcze, może zauważyć pewną cykliczność, swego rodzaju roczny kalendarz. Gdy zaczyna się przedwiośnie, czekam, kto pierwszy zacznie temat psich kup, chociaż ostatnio jest mało śniegu, więc temat przycichł. A trzeba też oddać sprawiedliwość, bo jednak większość właścicieli czworonogów poczuwa się do obowiązku. Wraz z kwietniem lub majem czekam na burzę, która często staje się niezłym tornadem w komentarzach.
Kto jest winny?
“Jeżdżą jak szaleni! W ogóle nie patrzą na pieszych!”
“Łażą jak ofiary po ścieżkach rowerowych! A jacy oburzeni, gdy zwraca się uwagę!”
“Mają w d…. wszelkie przepisy! Jeżdżą/chodzą, jak chcą!”
“Kierowcy jeżdżą niebezpiecznie blisko rowerzystów! Boję się jeździć ulicami!”
“Łażą jak święte krowy! Nawet się nie raczy się rozejrzeć jeden z drugim tylko włazi na pasy!”
To tylko kilka przykładowych komentarzy przewijających się pod wszelkimi artykułami o współuczestnikach dróg i chodników. Przykładów niebezpiecznych zachowań jest równie dużo.
Długo myślałam, kto tu jest bardziej winny, ale niedawno mnie olśniło - wszyscy. Wszyscy powinniśmy posypać głowy przysłowiowym popiołem, bo niech rzuci kamieniem, kto zawsze zachowywał się tak, jak trzeba.
Jako kierowcy zdarzało mi się złamać jakiś przepis. Nie były to poważne sprawy, ale czasem z pośpiechu lub bezmyślności zrobiłam coś, za co się potem wstydziłam. Wieloletnia jazda rowerem też przyniosła sytuacje, za które może nie wstydzę się bardzo mocno, ale postąpiłam nie fair, czy to wobec kierowców samochodów, czy wobec pieszych. Jako piesza chyba uważam najbardziej, bo w konfrontacji z samochodem, czy nawet rowerem mam najmniejsze szanse w starciu z prawami fizyki.
I tak jest z nami wszystkimi, nie oszukujmy się. Wiem, że wybielanie siebie jest odruchem obronnym, prawie bezwarunkowym i praktycznie naturalnym, ale pokażmy, że mamy mózgi i potrafimy zrobić z nich użytek - zróbmy po fakcie rachunek sumienia i wyciągajmy wnioski na przyszłość. Wprawdzie nasze zachowanie nie zmieni się cudownie o 180°, ale będzie to już pierwszy, mały kroczek do zmian, które trwają latami, jednak trzeba je od czegoś zacząć. Poza tym, inteligentny człowiek potrafi uczyć się, przede wszystkim na swoich i cudzych błędach.
Od kilku lat najwięcej jeżdżę rowerem i miałam okazję zaobserwować bardzo wiele różnych zachowań. Uczyłam się cierpliwości do pieszych, chociaż czasem wyprowadzają mnie z równowagi - jak ostatnio baba, która stała długi czas czekając na zielone, po czym centralnie zaszła mi drogę, bo chodnik był przecież o metr w prawo, a to tak daleko i nie było jak i kiedy przejść, dopiero na zielonym zachodząc drogę rowerzystom. Och, jak chciałam jej wjechać w d…! Skróciłam sobie tylko zęby o mikrometr i warknęłam przejeżdżając, że następnym razem ktoś inny jej wjedzie w d…, bo nie będzie tak wyrozumiały jak ja. Irytują mnie rowerzyści, którzy zachowują się tak, jakby mieli na wyłączność wszystkie płaszczyzny, po których jeżdżą.
Gdy jadę ulicą, niestety, ale boję się, że kierowca auta za mną zrobi mi krzywdę. Codziennie muszę przezwyciężać ten strach, bo jednak staram się stosować do przepisów i jeździć ulicami tam, gdzie nie ma ścieżek.
Kilka istotnych rzeczy ku pamięci
Savoir vivre
W czasach bycia przede wszystkim kierowcą najmilej wspominam dziękowanie światłami. To naprawdę sympatyczne, gdy ktoś może i się spieszy, ale wpuszcza na zakładkę, okazując cierpliwość, wyrozumiałość i kulturę, nie mówiąc o innych sytuacjach. Lubiłam dziękować chyba tak samo, gdy mnie dziękowano. Chyba ogólnie lubię dziękować, bo dlaczego by nie, robię to również jako rowerzysta i pieszy. Co z tego, że według przepisów mam pierwszeństwo na przejeździe dla rowerów? Czasem specjalnie zatrzymuję się wcześniej, gdy na przejeździe bez sygnalizacji świetlnej jedzie sznur samochodów. Mnie to nie kosztuje wiele energii, a tyle zatrzymujących się i potem ruszających aut spala jej znacznie więcej (pamiętajmy o tej zasadzie narzekając na smog). Przepuszczę, a potem jadę wykorzystując lukę. Jednak naprawdę wielu kierowców zatrzymuje się i przepuszcza rowerzystów, więc dziękuję im kiwnięciem głowy. Tak to sobie przypadkiem wymyśliłam, że oprócz podziękowania jest to bardzo wyraźny sygnał “widzę, że się zatrzymałeś, przejeżdżam”. W tym miejscu dziękuję wszystkim, przede wszystkim kierowcom, ale i pieszym, za cierpliwość, bo czasem zdarza mi się czymś zawinić, więc wtedy przepraszam uniesioną dłonią. Sygnały są umowne, ale czy nie lepiej aby były jakieś ustalone, jednoznaczne? Sygnał - “wiem, że nawaliłem, przepraszam”, sygnał - “widzę, przejeżdżam, dziękuję”, sygnał - “.........”. Jasne, czytelne, miłe, ludzkie. Z praktycznego punktu widzenia łatwiej jest kiwnąć głową, machnąć ręką niż złożyć rękę do tzw. faka. O wrażeniu i skutkach nie ma co się nawet rozwodzić.
Możemy naprawdę uczynić świat lepszym do życia. Każdy z nas ma wkład w więcej rzeczy, niż mu się wydaje. Możemy wrócić do dżungli i walczyć o przetrwanie, ale możemy też pokazać, że jesteśmy ludźmi myślącymi, z wyobraźnią, wyrozumiałymi, respektującymi ustalone prawo oraz kulturalnymi. To nie jest tak, że nic się nie zmienia. W ciągu kilku lat zmieniło się wiele w zachowaniu uczestników ruchu drogowego. Docieramy się, ale jak czasem mawiam - na krzywą Gaussa nie ma rady i zawsze znajdzie się jakiś gbur, cham lub kierowca/rowerzysta/pieszy zagrażający zdrowiu i życiu innych swym zachowaniem. Marzę o tym, aby przeciętne zachowania były dobre. Jednak to od każdego z nas zależy, czy będzie to savoir vivre czy survival. Życzę nam wszystkim dobrych wyborów.
(Barbara “Basiek” Kraszewska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nic dodać, nic ująć. Basiu, jak zwykle, w punkt.
Ach gdyby tak wszyscy postępowali. A zawsze zastanawiam się dlaczego tak nie jest .
Masz rację, temat wraca jak bumerang. Kultura na drodze naprawdę jest ważna. Ja też bardzo lubię zwyczaj dziękowania światłem :) Nie znoszę natomiast, jak kierowcy się kłócą i robią sobie wzajemne złośliwości, też światłem albo zajeżdżając sobie drogę. Nieodpowiedzialne i niebezpieczne zachowanie.
Z kilkoma wnioskami się zgodzę.Co do rowerzystów,nie mają szacunku.Na chodniku panami,a przez przejście jadą.To chyba zabronione?