Reklama

Sekundniki już legalne. Czy nasz system je przyjmie?

Kilka dni temu ministrowie podpisali stosowne rozporządzenie, które pozwoli na montaż sekundników na skrzyżowaniach. Kierowcy już się cieszą, bo twierdzą, że te urządzenia pozwalają na mniej kolizyjny przejazd. Nie wiadomo tylko jeszcze czy powód do radości będą mieli kierowcy z Białegostoku, bo do niedawna tłumaczono im, że nasz system zarządzania ruchem z takimi urządzeniami nie będzie współpracował.

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Minister Budownictwa podpisali już stosowne rozporządzenie, które pozwoli miastom na zakładanie sekundników na skrzyżowaniach. O te urządzenia dopominali się kierowcy. Bo jak twierdzą – usprawniają ruch i pozwalają uniknąć gwałtownego hamowania lub przyspieszania tuż przed skrzyżowaniem z sygnalizacją świetlną. I choć w niektórych miastach sekundniki były zamontowane i działały, to były nielegalne.

Dwa lata temu w Białymstoku grupa mieszkańców składała wniosek do budżetu obywatelskiego o montaż sekundników na skrzyżowaniach. Ale wniosek przepadł. Tylko bynajmniej nie z powodu jego nielegalności, ale dlatego, że nasz system zarządzania ruchem miał nie współpracować z takimi urządzeniami. Bo jest inteligentny i na bieżąco reaguje na zmiany drogowe. Co oznacza, że nie da się ustalić wartości dla zmiany świateł. Montaż sekundników – jak przekonywali urzędnicy – jest możliwy tylko w takich miastach, w których światła działają w systemie stałoczasowym. W naszym mieście mamy system akomodacyjny, czyli zmiennoczasowy.

W zakresie możliwości technicznych liczniki mogą wyświetlać czas do zapalenia sygnału czerwonego tylko w przypadku programów stałoczasowych, tj. takich, gdzie długości wszystkich sygnałów są jednoznacznie zdeterminowane i nie ulegają żadnym zmianom. W Białymstoku ze względu na niską efektywność sterowania stałoczasowego od wielu lat nie buduje się takich sygnalizacji. Wszystkie sygnalizacje w mieście pracują obecnie jako akomodacyjne, tj. takie, w których długość sygnału zielonego nie jest stała i zależy m. in. od ilości pojazdów na poszczególnych wlotach. Dodatkowo zastosowanie liczników wpływa negatywnie na bezpieczeństwo, mogą powodować nieodpowiednie zachowania kierowców oraz konieczność zmiany przepisów dotyczących projektowania sygnalizacji” – tak właśnie brzmiało uzasadnienie odrzucenia projektu do budżetu obywatelskiego.

Ale tak się złożyło, że już kilka miesięcy po tym, gdy projekt nawet nie został dopuszczony do głosowania, prezydent na wniosek radnych przyjął montaż sekundników. Wpisano tę inwestycję do budżetu miasta, ale jej nie wykonano. Tylko nie dlatego, że nie będzie działać przy naszym systemie zarządzania ruchem, ale już dlatego, że sekundniki były nielegalne. Wcześniej niespecjalnie ktokolwiek to weryfikował.

Jak działa nasz tak zwany system zarządzania ruchem wie praktycznie każdy kierujący. Mówiąc krótko – nie działa. Wyrzuciliśmy z publicznych pieniędzy około 30 milionów złotych na bubel. Ale być może teraz da się jednak zamontować sekundniki, żeby choć trochę było lżej jeździć po ulicach. Skoro system i tak nie rozpoznaje natężenia ruchu, co widać na licznych skrzyżowaniach, to przynajmniej kierowca może mieć świadomość, ile postoi, albo czy zdąży dojechać zanim sygnalizacja pokaże światło czerwone.

Zgodnie z nowym rozporządzeniem podpisanym przez dwóch ministrów, prawo do instalacji sekundników nadano GDDKiA, marszałkom województw, starostom i prezydentom miast na prawach powiatu. Rozporządzenie określa także warunki techniczne umieszczania tych urządzeń oraz wprowadza wymagania techniczne i funkcjonalne. Czekamy zatem już tylko na informację, czy Białystok zamierza takie sekundniki kupić i zamontować.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do