Reklama

Słowo po niedzieli: Polska Mistrzem Świata. Nawet Neptun się wkurzył

Ja wiem, że Warszawa to nie Białystok. I na pewno połowę ludzi mieszkających w Białymstoku czy w województwie podlaskim mało obchodzi, że właśnie kolejny raz oczyszczalnię Czajka szlag trafił. Jednak ta awaria po raz drugi pokazała, że w Polsce są kompletnie zbędne duże organizacje tak zwane ekologiczne i partie mające w założeniu zajmować się sprawami środowiska. A to już dotyczy bardzo mocno naszego regionu i jego stolicy.

Gdyby ktoś jeszcze jakimś cudem nie wiedział, to informuję niniejszym, że Polska została w ubiegłym roku absolutnym mistrzem Polski i Świata. Niestety, nasz kraj bez zgody obywateli, tak po prostu, wziął udział w konkursie na największą katastrofę ekologiczną oczyszczalni ścieków w historii ziemi. Choć na tym polu odnieśliśmy jako kraj największe sukcesy, pokonując dwie potężnie duże katastrofy, które miały miejsce na Tamizie w Londynie i w Meksyku, mało kto wiedział o zaszczytnym pierwszym miejscu Polski w tym konkursie. Jednak aby unaocznić ten sukces powiem, że rekordu należącego do Brytyjczyków nad Tamizą łatwo nie było pobić. Do rzeki wlało się prawie półtora miliona metrów sześciennych nieczystości. Polska w ubiegłym roku wypuściła jednak ponad 3,5 miliona metrów sześciennych nieczystości do Wisły i podniosła poprzeczkę nie o jakieś tam litry czy setki litrów, tylko o ponad drugi taki wyciek jaki miał miejsce nad Tamizą, który był dotychczas największym wyciekiem. No szacun!

Wygląda jednak na to, że ten rekord ustanowiony w ubiegłym roku dzięki działalności oczyszczalni Czajka i wszystkich, którzy pracują nad jej prawidłową pracą, może zostać pobity. I to już w tym roku. Ba! Nie minął nawet rok od momentu, w którym ten rekord ma szansę zostać pobity. I tu ponownie zaskoczenie. Bo wiele wskazuje na to, że władze Warszawy ze swoją oczyszczalnią pobiją swój własny rekord sprzed roku. Obecna awaria to nie żadne tam pierdokluszki. Ścieki do Wisły spływają w trzy razy większej ilości na sekundę niż było to rok temu. Choć ostatnie doniesienia mówią, że jest to nawet pięć razy więcej. Zatem Brytyjczykom i Meksykanom wysoko ustawiliśmy poprzeczkę już rok temu, ale w tym roku, są oni praktycznie bez szans.

Po co to piszę? Bo rok temu, kiedy Polska pobiła wszelkie dotychczasowe rekordy w zanieczyszczaniu ściekami wód i gleby, organizacje ekologiczne działające w Polsce milczały we wszystkich językach. Internauci, politycy, dziennikarze, prawdziwi miłośnicy przyrody oraz cała masa innych osób przez kilka dni dopominała się choćby jakiegoś komentarza od organizacji Greenpeace, która jeszcze całkiem niedawno darła się we wszystkich znanych językach o Puszczę Białowieską. Zresztą skłonne do komentarzy nie były także inne duże organizacje. Owszem, nie wrzucam wszystkich do jednego worka, bo były takie, które od razu wydawały oświadczenia, zadawały pytania, ale żeby któraś gdzieś jakoś realnie pomogła, to nie było.

Piszę o tym także i dlatego, że ci ekoaktywiści zawsze wszystko wiedzą lepiej od ludzi, którzy mają wykształcenie kierunkowe, którzy zęby zjedli na ochronie środowiska, na gospodarce wodnej, leśnej, na jakości powietrza i na masie innych gospodarek środowiskowych. Przecież to ekoaktywiści pouczali jak należy sadzić las, co trzeba zrobić z kornikiem, gdzie rośnie storczyk i gdzie chadza żuczek, a także w którym gniazdku pisklaczek skubie robaczka. Wszystkich wiecznie pouczali. Ale jak wywaliło szambo na cały świat, to się schowali i nikt nawet pary z ust nie puścił, jak zaradzić tej sytuacji. Nie mówiąc już o tym, żeby faktycznie donośnie i stanowczo zabrać głos. A przypominam, że awaria w Czajce była bezkonkurencyjną katastrofą tego rodzaju w dziejach ziemi.

Jak by tego było mało, już kilka miesięcy później partia Zieloni nie tylko przyłączyła się do Koalicji Obywatelskiej, bo jej kandydaci startowali z list wyborczych tego komitetu, to na dodatek poparła Rafała Trzaskowskiego jako kandydata na prezydenta RP, który nie dopilnował podległego sobie przedsiębiorstwa, które doprowadziło do największej katastrofy ekologicznej oczyszczalni ścieków w historii ziemi. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że partia Zieloni na swoich własnych nośnikach internetowych informuje wszystkich co następuje: „Zawsze jesteśmy tam, gdzie trzeba, ubiegając się o prawa najsłabszych, chroniąc środowisko, czy występując w obronie demokracji”. Tak, że tak. Ale skoro zawsze są tam, gdzie trzeba… Więc znaleźli się na listach wyborczych i popierali polityków formacji odpowiedzialnej za największą katastrofę ekologiczną na świecie.

Jak jest teraz? Otóż teraz, niejaka Greenpeace, wydała krótkie oświadczenie, w którym pogroziła paluszkiem Rafałowi Trzaskowskiemu i jego urzędnikom. Stwierdziła, że władze Warszawy są nieudolne, a tak w ogóle to żądają i czekają na wyjaśnienia. I oczywiście żadnego pomysłu od siebie, co zrobić z obecnym wyciekiem, który ma szansę pobić światowy rekord z ubiegłego roku. Ale jak by co, to pewnie już niebawem tak zwani ekoaktywiści będą pouczać wszystkich żyjących i nieżyjących, we wszystkich innych aspektach ochrony i zabójstwa środowiska, jakie tylko istnieje i na co da się wyciągnąć hajs w każdych ilościach.

Jeśli chodzi o partię Zielonych, to akurat jej członkowie w momencie, kiedy cała Polska interesowała się kolejnym gigantycznym wyciekiem z Czajki do Wisły, zastanawiali się, jak przykręcić kaloryfer w Sejmie. Bo zimą w pomieszczeniu jest aż 30 stopni i nie da się zakręcić grzejnika. Zajmowała ich także sprawa podlewania trawników w czasie deszczu. I doszli do wniosku, że zielony ład na ziemi trzeba zacząć od Sejmu. W tym czasie lało się do Wisły około 8 tys. litrów nieczystości na sekundę, a później nawet więcej. Ale wiadomo, to po prostu gówno… Nie to co grzejnik w Sejmie i podlewanie trawników. Są jednak pewne priorytety u Zielonych.

Zielonym dobę zajęło odniesienie się do sytuacji w Czajce, jak i możliwości pobicia światowego rekordu katastrofy ekologicznej sprzed roku. Ale jeśli ktoś myśli, że wzięli się do roboty i przesłali jakieś pomysły, bo przecież pouczają innych jak żyć, to nic z tego. Najpierw warszawscy Zieloni poinformowali na twitterze, po blisko dobie od konferencji Rafała Trzaskowskiego w temacie awarii w Czajce, że wzywają władze Warszawy do pilnego rozpoczęcia prac projektowych zmierzających do zmiany polityki infrastrukturalnej w zakresie oczyszczania ścieków. A już późnym wieczorem wezwali do budowy kompletnie nowej oczyszczalni ścieków w ogóle. I to by było na tyle z pomysłów po upływie ponad doby z lejącym się gównem do Wisły.

Biorąc to wszystko pod uwagę, sami możecie określić przydatność istnienia zarówno organizacji tak zwanych ekologicznych, którzy na każdym kroku pouczają wszystkich, co trzeba zrobić, jak i członków partii Zielonych, którzy robią praktycznie to samo. Polska pozostaje mistrzem Polski i Świata w konkursie na największą katastrofę ekologiczną w dziejach ziemi. I chyba tylko Neptun się wkurzył na to wszystko, bo zlał porządnie Warszawę. Dosłownie i w przenośni.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    arci10 - niezalogowany 2020-09-01 07:21:57

    Konfederacja już od dawna apeluje o odcięcie organizacji lewackich od finansowania zza granicy. Nie mieliby kasy na czepianie się po drzewach, kominach czy organizowanie pedalskich marszów.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do