
Siedzę przy komputerze, piszę artykuł, sprawdzam maila, odpisuję co jakiś czas na wiadomości, które przychodzą przez Facebook, znów wracam do artykułu. Raptem znów, plum. Facebook powiadamia mnie, że przyszła kolejna wiadomość. Mam wysłać serduszko czy banana, nic nikomu nie mówiąc, po prostu mam wysłać takie coś do pięciu, dziesięciu, czy wszystkich kobiet, które mam w znajomych.
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to informuję, że naprawdę mam czym się zajmować i wiadomości o takiej treści zwyczajnie ignoruję. I to w najlepszym przypadku. Generalnie powodują one u mnie podniesienie ciśnienia, niechęć wobec osoby, która mi przesyła jakieś debilne serduszka, banany, albo prośbę, żebym wstawiła sobie na fejsie jakąś liczbę, czy nazwę kwiatka. To ma być akcja zachęcająca mnie do zbadania piersi, czy macicy lub czegoś tam jeszcze, bo trwa tydzień raka, miesiąc raka? Czy ktoś, kto wymyśla takie akcje pomyślał chwilę wcześniej, czy mają one sens? Czy tylko chodzi o zaznaczenie zaangażowania w coś, żeby zyskać nowe liczby lajków? Bo gdzieś, ktoś zorganizował jakąś akcję, żeby się przebadać, więc bezmyślnie się wkleja głupoty. To ma sprawić, że nagle mam o siebie zadbać? Naprawdę?
Otóż wyjaśniam co następuje. Jeśli masz mi do przekazania troskę o moje zdrowie – po prostu napisz mi, że mam zbadać sobie cycki, czy macicę, albo cokolwiek innego. Powiedz mi, gdzie teraz robią takie badania i czy są płatne, czy nie. Będę chciała, to pójdę. Nie będę chciała, nie pójdę. Nie mam zamiaru bawić się w durne łańcuszki, które są równie przydatne co sklep z piaskiem na Saharze. Jeśli Ty chcesz zbadać sobie cycki, macicę, czy cokolwiek innego i chcesz by inni o tym wiedzieli, napisz o tym na swoim facebooku, albo w wiadomości prywatnej, jeśli już chcesz, żebym o tym wiedziała. Mam się za Ciebie pomodlić? Poproś, napisz, że potrzebujesz. Ale nie wysyłaj mi durnych łańcuszków.
Piszę te słowa do wszystkich kobiet, które nie wiem w jakim celu bawią się durnotami. Wydawałoby się dorosłe, normalne, zdrowe na umyśle, a dają się wciągać w jakieś durne gierki, które nie przynoszą żadnego efektu. Ciekawa jestem, ile kobiet – nawet z moich znajomych, po przesłaniu łańcuszka – poszło i zbadało się onkologicznie? Zakładam, że niewiele, a możliwe, że żadna nie poszła i się nie przebadała. Jeśli się mylę, oświećcie mnie. Dajcie znać, że takie akcje i łańcuszki przynoszą efekty.
Ja osobiście staram się – bo akurat mam takie możliwości – informować o badaniach mammograficznych, czy innych. Publikuję takie wiadomości na swoim portalu internetowym. Jeśli faktycznie – droga koleżanko – chcesz być zdrowa, albo zależy ci na zdrowiu bliskich Ci osób, to sięgniesz do takiej informacji i udostępnisz ją na swoim profilu społecznościowym, czym powiadomisz inne koleżanki, że za kilka dni w tym i w tym miejscu będą badania. Możecie się nawet umówić na wspólną wizytę, badanie, albo zwyczajnie na spotkanie – bo wiem, że jeśli ktoś się boi przebadać pod kątem nowotworowym, to raźniej będzie pójść na badanie w towarzystwie kogokolwiek.
Dziwię się, że niekiedy męska część społeczności Facebooka daje się wciągnąć w jakieś łańcuszki. Faceci zazwyczaj patrzą na tego typu rzeczy z większą trzeźwością umysłu i nie udostępniają linków, serduszek, czy czegoś innego. A jednak! W jakiś sposób niektórzy ulegają modzie, prośbom? Sama nie wiem jak to określić i co powoduje, że panowie, zamiast zabrać swoją kobietę, żonę, partnerkę lub przyjaciółkę do szpitala lub przychodni na badania, wolą bawić się w głupoty wysyłając nic innego jak spam. Wiecie, gdzie ląduje spam? Tam, gdzie jego miejsce. W spamie. Zatem drogi kolego, zamiast wysyłać spam, po prostu zabierz bliską Ci osobę na badania, skoro Ci na niej zależy. Jeśli nie zależy, odpuść sobie.
Mnie nie przekonał do badań żaden łańcuszek i nie przekona. Nic nie mówi, niczym w zasadzie nie jest poparty, a już na pewno nie troską o drugiego człowieka. Wygląda to tak – masz i udostępnij coś, nara. Komu i czemu ma to służyć? Otóż wyjaśniam – nikomu i niczemu. Taka troska, równa się żadna troska. Taka dbałość o zdrowie długiego człowieka, równa się żadna dbałość. Ot zabawa, jakich wiele na Facebooku. Ma wartość w mojej ocenie – zerową.
Te robienie jakiejś durnej tajemnicy z rozsyłania serduszka, czy kwiatka lub owocu z jakimś komentarzem, jest zwyczajnie infantylna. Zamiast rozsyłania głupot poświęć chwilę w internecie i poszukaj artykułów prasowych na temat konieczności robienia badań profilaktycznych. Możesz znaleźć także masę stron, na których kobiety dzielą się swoją walką z chorobą, same mówią, jak jest ważne wczesne wykrycie groźnej choroby. Takie coś wyślij koleżankom. Ewentualnie zaproponuj wspólną wizytę u lekarza. To przyniesie skutek, a nie idiotyczne łańcuszki, które krążą po sieci – bo taka jest moda. Jest to głupia moda, nic nie przynosząca, a wręcz zniechęcająca do badań. Na pewno nie wpływająca na zachęcenie kogokolwiek do zapoznania się z tematem raka piersi, czy innego nowotworu.
Chcesz być zdrowa? Zależy Ci na tym, by dłużej cieszyć się życiem? Masz wątpliwości, czy jesteś zdrowa? Zastanawiasz się, czy pójść na badania? Po prostu idź i zbadaj cycki, czy cokolwiek potrzebujesz. Przepraszam za może mało delikatny język, ale czasami tak trzeba, żeby dotarło do kogo trzeba.
Nie wysyłajcie mi łańcuszków, żadnych serduszek, ani bananów, ani próśb, żeby taki spam przesyłać dalej, bo nie mam czasu na głupoty. Nie udostępnię, nie przekażę żadnych serduszek, ani nie będę pisała żadnych szyfrów na swoim koncie społecznościowym. Kobieto! Po prostu idź i zbadaj sobie cycki. Kobieto! Zabierz mamę, siostrę lub przyjaciółkę do lekarza, jeśli Ci na niej zależy. To powinnaś zrobić. Tylko tyle i aż tyle.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie