
Wszystko, co w zasadzie mogę zrobić, to pisać o tym jak to „cudo” pod tytułem Facebook działa. Choć w rzeczywistości, to „cudo” techniki – nie działa. Dziś moje osobiste konto ponownie zostało zablokowane na 30 dni za publikację artykułu własnego autorstwa o tym, że ludzie szukają drogi do Boga i przychodzą tysiącami na rekolekcje. Uwaga! Ten artykuł jest niezgodny ze standardami Facebooka. Padłam ze śmiechu.
Co się twórca Facebooka nachapał za reklamy i inne takie – to jego. Ale kiedyś zawsze przychodzi kres. Czuję w kościach, że szybciej niż później Facebook padnie i pan Zuckerberg zostanie wspomnieniem, podobnie jak jego tak zwane dzieło. Pomimo, że znam naprawdę tysiące ludzi, to już w zasadzie na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które nie byłyby zablokowane na Facebooku. Za co? Najczęściej za żarty, albo wręcz za nic. Tak jak ja miałam tydzień bana za publikację zdjęć, które sam Facebook przywrócił jako zgodne ze swoimi bliżej nieokreślonymi standardami na profilu redakcyjnym, zresztą razem z profilem redakcyjnym. I choć treści okazały się legalne według Facebooka, to ja nie miałam prawa ich publikować, skoro ban wisiał na moim profilu przez tydzień.
Moje prywatne konto było aktywne około pół godziny. Po czym dostałam kolejnego bana – tym razem na 30 dni. Za co? Za opublikowanie artykułu własnego autorstwa o tym, że ludzie chodzą na rekolekcje, modlą się, bo szukają drogi do Boga. Według standardów Facebooka, chodzić nie mogą i jest to nielegalne. Aż dziw bierze, że jeszcze nie odpowiadam karnie za przestępstwo w postaci propagowania wiary w Boga. Kolejne granice absurdu zostały przekroczone. Ale mnie już to nie złości. To śmieszy, choć i przeraża – o czym nieco niżej.
Kiedy za miesiąc moje konto osobiste zostanie odblokowane, spodziewam się, że ta wolność będzie trwała może 5 minut. Ale być może tyle mi wystarczy, żeby skasować cały swój profil i więcej na to dziadostwo nie wracać. Założę sobie tylko jedno konto do obsługi redakcyjnych fanpage. Mam telefon, maila, więc można mnie złapać w taki sposób, jeśli ktoś chce mieć ze mną jakiś kontakt na odległość.
Żenujące najbardziej jest to, że choć inne osoby udostępniły sobie ten sam artykuł na temat rekolekcji i wracania ludzi z powrotem do Boga, ich konta są aktywne. Moje zostało zablokowane na 30 dni. Bo tak. Facebook tak chciał, to se zrobił. A niech robi. Tylko to nie świadczy źle o mnie, ale o firmie amerykańskiej, ogromnej, obracającej miliardami. Mimo gigantycznych pieniędzy, nie jest w stanie zapanować ani nawet zaprojektować jakiegokolwiek systemu, który by weryfikował faktyczne treści. Jak się kilku debili zbierze i poklika, że coś jest niezgodnego z jakimiś tam standardami, o których nic nie wiadomo, to Facebook blokuje. Nie patrzy w ogóle czy ma to sens, czy nie. Ban i do widzenia. Nawet nie ma do kogo napisać, ani się odezwać, żeby ktokolwiek zweryfikował, czy blokada ma jakikolwiek sens. Czy to świadczy o mnie? Czy to ja postępuję niegodnie? Nie! To świadczy wyłącznie o twórcach Facebooka, którzy nie potrafią zapanować nad własnym produktem.
Były już duże platformy społecznościowe, które skończyły na śmietniku. Tak zaczynał my space, później gadu gadu, nasza klasa, tak samo skończy i Facebook. A jeszcze kilka dni temu twórca tego dziadostwa zapowiadał, że znikną reklamy i treści, które nie służą interakcji społeczności i komunikowania ludzi. Śmiech mnie bierze. Twórca zapomniał tylko, że jego propaganda nie wyprała mózgów do cna. Ograniczanie zasięgu fanpage’ów nie służy interakcji społeczności. Służy wyłącznie zwiększeniu jego zysków. Czyli wiadomo – chcesz, żeby Twój profil lub posty z fanpage się wyświetlały, to płać. Znów zasięgi będą ścięte, płać więcej. Ot i całe wyjaśnienie kłamstw podawanych publicznie.
Podobnie jak kłamstwem są tak zwane standardy Facebooka, o których nic nie wiadomo. Skąd mogę wiedzieć, że na przykład za rok lub kilka miesięcy portal nie uzna, że słowo „hemoroidy”, albo „radio”, tudzież „Dzień Dobry” nie okażą się słowami zakazanymi. A nawet jeśli się nie okażą, to czy jakiś debil nie zgłosi tego, jako niezgodne i Facebook – na wzór i podobieństwo z dziś – nie zablokuje użytkownika, bo napisał lub udostępnił coś, co zawiera zakazane słowo.
Nie mam pojęcia, co nielegalnego jest w rekolekcjach, w których uczestniczą tysiące ludzi? Czy Facebookowi nie podobało się zdanie, że „ludzie garną się do Boga”? Cholera wie. Tak samo cholera wie, jak działa algorytm blokowania użytkowników. I jeszcze bardziej cholera wie, dlaczego firma zarabiająca miliardy dolarów nie jest w stanie zapanować nad własnym produktem. Przez to przecież sama się ośmiesza. Niezależnie od odpowiedzi, których nikt dziś nie zna, mnie to już nie interesuje. Ale moją rolą jest o takich patologiach informować czytelników. Dlatego o tym piszę.
Patologią w moim odczuciu jest również i to, że polskie władze nie reagują na to, co robi amerykański potentat w nie swoim kraju. Nie mają żadnej możliwości blokowania treści, ani wpływania na jego zmianę polityki. A to potężne narzędzie właśnie do prowadzenia polityki. Przecież już od długiego czasu blokowanie treści o charakterze lewicowym, praktycznie nie istnieje. Blokowane są za to wpisy, zdjęcia, konta dziennikarzy, fanpage, głównie prawicowe, katolickie i narodowe. Jeszcze chwila, a nie będzie można nic napisać, co ma jakikolwiek związek z religią katolicką lub prawicą. Być może dla niepoznaki pozostaną wyłącznie nieliczne, żeby stworzyć namiastkę, że jakaś prawica istnieje i ma jakieś poglądy czy pomysły. Polskie władze brakiem reakcji same kręcą na siebie bat.
Pisałam o tym niedawno i powtórzę to raz jeszcze. Facebook w Polsce powinien być zablokowany. Jeśli ma działać, to wyłącznie w oparciu o polskie prawo. Nie chce działać w oparciu o polskie prawo – do widzenia. Skończy się manipulacja, szerzenie kłamstw, pozwalanie na propagowanie dewiacji czy wyłącznie multi kulti za wszelką cenę, nawet wbrew temu, czego chce polskie społeczeństwo. Dziś nikt nie ma wpływu na to, na co pozwala Facebook i co wtłacza młodym i nieświadomym ludziom do głów. A polskie władze stoją i nie reagują.
Nie chciałabym czekać do momentu aż Facebook sam padnie. Bo do tego czasu jego działalność może narobić nieodwracalnych szkód. Profile podające fake newsy, kłamliwe memy mają się świetnie, kiedy mniejsze redakcje i dziennikarze podający prawdziwe informacje – tak jak dzieje się to u mnie na portalu – jesteśmy na Facebooku blokowani. Nie mamy nawet szansy tam napisać, że coś jest kłamstwem, bo nałożony ban na to nie pozwala. Dlatego tu piszę o absurdach i jednocześnie zagrożeniu. Osobiście, będę szukała innej platformy do komunikacji z ludźmi, którzy chcą prawdy, nie wstydzą się wartości duchowych czy narodowych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Podać ich do polskiego sądu o ograniczaniu wolności słowa oraz bezprawnie ograniczanie dostępu do portali społecznościowych, a takze dyskryminacji z powodu przynależności religijnej . Można też zebrać więcej osób i złożyć pozew zbiorowy przeciwko Facebook i zażądać poszanowania wolmości wypowiedzi. Facebook musi na terenie Polski dostosować własne standardy i regulamin do polskiego prawa.
też planuję usunąć swoje konto, ale podobno nie da się tego zrobić w 100%? ktoś coś wie na ten temat?
"Osobiście, będę szukała innej platformy do komunikacji z ludźmi". To zdanie uważam za najbardziej wartościowe w tekście powyżej. Mam nadzieję że dotrzymasz słowa i gdzie indziej będziesz emanować swoją dewocją.
a czy jest możliwość usunięcia swego konta z fb w 100%?? ktoś coś wie na ten temat?
Nie, nie da się usunąc konta z facebooka. A cały tekst jest tak śmieszny że trochę nawet płakłem. Mogę rzucić przykłady gdzie ludzie byli blokowani za naśmiewanie się z prawicowych ideologii. I też facebook nie panuje nad tym! Ten serwis tworzą ludzie i nei da się tego kontrolować.
Przypomina mi to felieton napisany na kuchennym stole. Nie mówi się i nie pisze "szybciej niż później". Kiepski temat i kiepski poziom wysławiania się.
Przypomina mi to felieton napisany na kuchennym stole. Nie mówi się i nie pisze "szybciej niż później". Kiepski temat i kiepski poziom wysławiania się.