Reklama

Słowo po niedzieli: Nie ma już prawie żadnych autorytetów

Kończę rok ze smutną konstatacją, ale myślę, że także potrzebną na przyszłość. Nie mamy już bowiem praktycznie żadnych autorytetów, co nie jest dobrą wiadomością. Autorytety zawsze jakieś były, zawsze można było do kogoś się odwołać po radę, po wyciszenie, po wskazówki. Dziś tego nie mamy, bo wszystko i wszystkich można skrytykować, ośmieszyć, w czym zresztą sami pomagają ludzie, którzy autorytetami mogliby być.

Pisałam już wielokrotnie, że szeroki dostęp do informacji to nasze błogosławieństwo, ale i zarazem przekleństwo. Z jednej strony to bardzo dobrze, że możemy dziś wiedzieć o wiele więcej, dzięki czemu powinniśmy być znacznie mniej podatni na manipulacje. Z tym, że manipulatorzy odkryli, że szukamy informacji różnych i podają nam na tacy zmyślone fake newsy, które część osób przyjmuje jako prawdę objawioną. Z drugiej strony dostęp do wielu informacji powinien teoretycznie spowodować większą zdolność myślenia analitycznego, ale tak również się nie stało.

Do niedawna w tym analitycznym myśleniu pomagały nam autorytety. To one mówiły co i jak należy rozumieć, co autor miał na myśli, albo jak interpretować przepisy, zalecenia, a nawet jak korzystać z rad. Dziś nie mamy takich osób, które powiedzą i wytłumaczą cokolwiek szukającym odpowiedzi na pytania. Być może powinnam napisać, że każdy ma jakieś własne autorytety, bo społeczeństwo się mocno podzieliło i każdy ma własne, ale właśnie dlatego, że tak jest, to w rzeczywistości autorytetów nie ma prawie wcale. Prawie, bo jeszcze jakieś szczątki się ostały.

Jednym z takich ostatnich już autorytetów jest w moim odczuciu prof. Jerzy Bralczyk. Postać niezwykle pozytywna, nie nosząca absolutnie żadnych konotacji ani politycznych, ani religijnych. Jest specjalistą w swojej dziedzinie, przy tym mówiący bardzo ciekawie, że aż chce się go słuchać. Takich osób jest naprawdę niewiele. Nawet w jego macierzystym środowisku autorytety znaleźć jest coraz trudniej. Mam tu na myśli środowisko pracowników naukowych.

Jeszcze kilka lat temu podważanie zdania jakiegokolwiek profesora mogło być dokonane właściwie tylko przez równego mu stopniem naukowym. Dziś podważanie takiego zdania nie stanowi problemu dla nikogo. Zwłaszcza w internecie. Chociaż nie tylko. Dziś ekoaktywiści wiedzą i znają się lepiej na ochronie środowiska niż najtęższe umysły zgłębiające wiedzę od lat w tym zakresie. Tak samo zresztą, jak dla niektórych autorytetem nagle stała się szwedzka nastolatka, walcząca ponoć o klimat, choć zamiast uczyć się i zdobywać wiedzę jakąkolwiek, lata i jeździ po świecie pouczając tych, którzy poświęcili całe lata na badania i porównywanie wyników swoich badań z wynikami badań innych naukowców. Ci ludzie z powodu jednej nastolatki stracili w oczach innych autorytet, jakim się cieszyli. To smutne i jednocześnie przerażające.

Podobnie jest w Polsce, choć dostrzegam również działanie na swoją własną niekorzyść przez niektórych pracowników kadry naukowej. Są sytuacje, że wcale nie trzeba żadnych nastolatek podważających badania, ale własne wypowiedzi i działalność publiczna, aby dawniej uważani za autorytety sami zakopali swój dorobek głęboko pod ziemię. Tak mamy chociażby w Białymstoku, gdzie ponoć profesor ekonomii usiłuje przekonać, że trzy spółki z trzema zarządami i radami nadzorczymi to tańsza wersja niż jedna realizująca te same zadania. To gwałt na zwykłej logice i podkopywanie własnego autorytetu.

Co więcej, nie jest to tylko znamienny przykład z Białegostoku. Dość wspomnieć choćby jeszcze profesora nauk prawnych z Warszawy, panią Hannę Gronkiewicz-Waltz, która pozwalała na reprezentowanie interesów osób nawet 140-letnich w ich dochodzeniu do odzyskania kamienic. I niestety, nie jest to ostatni z tego rodzaju przykładów. Kadra naukowa sama podkopała własne autorytety i dziś coraz trudniej znaleźć kogoś, kogo warto posłuchać, a nie wyśmiać.

Do niedawna autorytetami byli jeszcze sędziowie. Byli. Już nie są. I będzie bardzo trudno, aby odzyskali ten autorytet po tym co widziała w zasadzie cała Polska. Mówię tu o orzeczeniach między innymi w sprawie Najsztuba, sędziego roztargnionego, który zajumał ze stacji paliw 50 zł, ale także tym najwyższym przedstawicielu wymiaru sprawiedliwości, który postanowił wsadzić do paki staruszka za zjedzenie jednego cukierka z Biedronki o wartości kilkudziesięciu groszy, czy uniewinnić innego z sędziów, który prowadził auto pod wpływem alkoholu. Tego rodzaju aktywność sędziów podważa autorytet do wszystkich przedstawicieli tej działki wymiaru sprawiedliwości. I nie jest to dobre ani dla sędziów, ani nas, jako społeczeństwa.

Na znaczeniu stracili także przedstawiciele mojego zawodu, czyli dziennikarze. I chyba nie muszę pisać z jakiego powodu. Nie chodzi nawet o to, że zaangażowali się po jakiejś ze stron, a ci, którzy nadal realizują misję zgodnie z powołaniem i etyką zawodu, obrywają rykoszetem przede wszystkim za fake newsy, których jest cała masa. Szczególnie zabolało mnie to co robiła w ostatnim czasie Gazeta Wyborcza z jej pracownikami, kiedy publikowała odczucia wypastowanego członka swojej redakcji, który udał się na Marsz Niepodległości, a potem zdecydowała się na publikację zmyślonego wywiadu nieżyjącego księdza Tischnera i w końcu wymyślony kompletnie list biskupów. Nie mówiąc już o tym, że podawano kompletnie zmanipulowane, ale i zupełnie nieprawdziwe informacje z fejkowych kont z twittera, jak też masę innych rzeczy, których byliśmy i jesteśmy świadkami.

Nie jest dobrze i nie będzie dobrze bez autorytetów, do których można się odwołać. Nawet Papież jest krytykowany za swoje słowa lub postawę. Nie wiadomo gdzie szukać prawdy, gdzie szukać zrozumienia, ani – co chyba najważniejsze – jak rozumieć dzisiejszy świat. Upadek autorytetów nastąpił tak nagle, że wielu z nas nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że ich nie mamy. Nie jest już nim ani nauczyciel w szkole, ani lekarz zajmujący się szczepionkami, autorytetem nie jest ksiądz, nie jest nim rodzic, senior, ani – jak to przekonaliśmy się w Białymstoku – bohater narodowy.

W nowym roku życzyłabym zatem przywrócenia tej normalności, która towarzyszyła człowiekowi od wieków i aby wszystko wróciło na swoje miejsce, włącznie z autorytetami. Chciałabym móc wiedzieć do kogo mam się zwrócić po mądrość, po radę, po wskazówki i chciałabym móc uczyć się od najlepszych – tak jak to bywało przez wieki. Choć wiem, że będzie to bardzo trudne, niech właśnie to marzenie spełni się w nowym roku. Za inspirację do tego felietonu dziękuję prof. Maciejowi, z którym krótka rozmowa natchnęła mnie do rozwinięcia tematu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2019-12-30 19:41:47

    No tak, ani mądrości ani autorytetu nie zdobędzie się robiąc kulinarny objazd, żeby się za darem nażreć. Zacznij naprawę od samej siebie, potem pouczaj innych. Ile w tych twoich artykułach jest zajadłości, prostactwa i zboczonych wynaturzeń - aż trwoga ogarnia inteligentnego, wykształconego człowieka - aż strach się bać. Pora poprawić się złośliwa, bez krzty empatii i kultury kobieto, niby dziennikarko, ale to "niby dziennikarko" to w twoim przypadku i tak za wiele.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-12-31 09:54:36

    Trzeba mieć tupet, żeby mówić o sobie per dziennikarka.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-12-31 10:13:48

    Mądrego to i dobrze poczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2019-12-31 10:17:09

    Jak pokazuje życie, tych którzy mają w sobie człowieczeństwo jest więcej. Choć zwycięstwo nie szybko przychodzi to z pewnością jest osiągalne i będzie osiągnięte.
    Gratuluję Pani Redaktor trafnego wyboru tematu i uczciwej analizy zawartej w artykule.
    Można dodać jeszcze grupę biegłych sądowych czy innych rzeczoznawców piszących opinie na potrzeby określonych osób, partii czy dla zarobku sprzecznie z logiką, obiektywną prawdą i pominięciem niewygodnych faktów.
    Całkowicie zgadzam się że dotknęliśmy - Świat doktnął moralnego dna. Pytanie czy jest to dno czy muł w którym przyjdzie nam tonąć.
    Nie ma autorytetów bo te, nie chcą dać się wciągnąć w parszywe gierki sprzedawczyków wszelkiej maści i widoczny wpis poniżej to potwierdza. Nie uwierzę że ci sprzedajni tego nie wiedzą i działają z przekonania, bo sposób w jaki piszą świadczy o ich wykształceniu i przemyślanemu podważaniu autorytetów głoszących jakiś pogląd. Jestem pewny, że wiedzą i choć szkodzą Polsce, robią interes na cynizmie, kłamstwie, obłudzie i korupcji. Sprzedawczyki.

    Dziękuję Pani Redaktor za odwagę i ten artykuł, bo często nie zwracamy uwagi na coś oczywistego.
    Pozdrawiam i proszę o więcej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-12-31 10:40:05

    Artykuł wyjety z "sieci" lub z tvpinfo. Przykro się czyta o braku autorytetów od osób które "zachwalaja " , tych którzy ciągle nazywają większość ludzi oszustami, złodziejami etc. Dzisiejsze rządy są największym niszczycielem autorytetów z każdej strony, przyczyniając się do osadzenia polityki w kościele w znacznym stopniu, odwracając się przy tym wielu wiernych . Żenada !!! Szczucie niszczy wszystko, najbardziej NAS, zwykłych ludzi...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-12-31 12:16:41

    Pisowski bełkot, jakieś przykłady z czapy i wyrwane z kontekstu, chaos... O co Pani chodzi ? Pisowska zaraza niszczy wszystko i wszystkich którzy swoim poziomem inteligencji i przyzwoitości wystają ponad standardy "dobrej zmiany" - to chciała Pani powiedzieć to ok .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do