
Obecnie protesty uliczne z udziałem lub inspirowane przez między innymi Strajk Kobiet są na wykończeniu. Uczestniczy w nich garstka osób, która co najwyżej robi trudności Policji oraz mieszkańcom czy kierowcom przejeżdżającym przez centrum Warszawy. W tej sytuacji można pokusić się o stwierdzenie, że to w zasadzie koniec tej inicjatywy, ale i najprawdopodobniej polityczny koniec liderki Strajku Kobiet.
Właśnie o tym rozmawiali dziś dziennikarze na antenie Telewizji w Polsce w programie „Gorące Pytania”. Przyczynkiem stały się ostatnie protesty z udziałem Strajku Kobiet z minionego wtorku, 19 stycznia, które tak naprawdę zgromadziły niewielką liczbę uczestników. Tradycyjnie już wręcz ci, którzy pojawili się na miejscu, przepychali się z Policją i wrzucali następnie zdjęcia do sieci. Zdjęcia mające ukazać – w sumie nie za bardzo wiadomo co – bo raczej nie brutalność Policji, której funkcjonariusze pierwsi zostali zaatakowani przez protestujących zmrożonymi śnieżkami.
Ten i inne protesty organizowane ostatnio w Warszawie pokazują wyraźnie, że zarówno Strajk Kobiet, jak i Marta Lempart, wzbudzają zainteresowanie marginalne. Nawet politycy nie przychodzą pokazywać się na tych spędach. Coraz mniej pojawia się także mediów, które chcą relacjonować burdy, wulgaryzmy i wciąż te same twarze. Stąd też wielu już zauważyło, że inicjatywa, która miała dokonać zmian w Polsce, dokonała zmian wewnątrz siebie, bo Polacy raczej mają tych protestów dosyć.
- Takie się odnosi wrażenie, że to jakieś takie wygaszanie tego całego ruchu. A jak jeszcze dodamy do tego konflikt Strajku Kobiet ze środowiskiem LGBT w postaci Margot i jego przyjaciół, no to można uznać, że to pytanie, które stawiamy, czy to końcówka Lempart i Strajku Kobiet, jest w jakiejś mierze zasadne – mówiła prowadząca program „Gorące Pytania” dziennikarka Aleksandra Jakubowska.
- Ta łagodność państwa powoduje, że mamy do czynienia z takimi konwulsjami politycznymi. Bo to już moim zdaniem są konwulsje polityczne, ponieważ projekt polityczny, który pani Marta Lempart na fali uniesienia próbowała zakomunikować Polakom, nijak się ma do reguł demokracji. Polacy w sposób demokratyczny wybrali rząd i mogą w sposób demokratyczny go za kilka lat odwołać, zmienić sobie władzę. Natomiast ludzie nie są z pewnością zainteresowani ulicznymi rozróbami – uważa Marek Formela, dziennikarz Gazety Gdańskiej.
- Trzeba postawić sobie jedno zasadnicze pytanie, o co tym ludziom w ogóle chodzi? Bo były postulaty, takie, były inne, aborcyjne, nieaborcyjne, były nawołujące do zmiany rządu, naprawdę było tego bardzo dużo – mówiła z kolei Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska z naszej redakcji. – To są cały czas te same osoby, te same środowiska i to się cały czas powtarza. I teraz ja, jako nawet dziennikarz, nie jestem w stanie wyłapać, ani wyłuskać o co tym ludziom tak naprawdę chodzi. I myślę, że tym ludzie są zmęczeni – dodała.
Dziennikarze odnieśli się także do obecności na ostatnim proteście Bartosza Kramka z fundacji „Otwarty Dialog”. Osoby, która wprost nawoływała do obalenia rządu i przejęcia władzy w Polsce z rąk demokratycznie wybranych polityków. Jakie jest zdanie dziennikarzy w tej sprawie można dowiedzieć się z nagrania, które zamieściliśmy na górze naszej strony internetowej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Youtube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
nie o "zainteresowanie" tu chodzi a o prawo kobiet do samostanowienia ... inaczej demokracja okazuje się fikcją