
Środa, wieczorową porą czyli pora na porcję oglądu świata z pozycji szyderczo-krytycznej czyli ze szczelnie zmrużonymi oczyma i niekoniecznie na trzeźwo. Kolejna porcja wieści gminnych.
Jaka metropolia taka Doda
Jaki jest niechybny znak, że zbliża się koniec kadencji w naszej gminie? Prezydent bierze w dłonie nożyce i przemawia, przemawia, przemawia. Przecina wstęgi, otwiera place i boiska, przemawia do przedszkolaków i uczniów, czyta bajki i odpowiada z właściwą sobie skromnością o własnej genialności. Widząc jego aktywność boimy się otworzyć lodówkę, bo - kto wie - czy tam czegoś nie planuje. Tak czy inaczej - Tadeusz Truskolaski - skończył wakacje i wrócił do pracy. Czyli roli naczelnego celebryty miasta. Gdyby El Presidente umiał śpiewać to znalibyśmy obowiązkowy punkt każdego każdego koncertu na Rynku Kościuszki. Gdyby Z Tadeuszów Największy był muzykalny to byłby równie wielofunkcyjny jak Doda: piękny, z wysokim IQ, taktowny i przewidywalny. I byłaby to nasza Doda na miarę naszej metropolii.
Tadeusz jak Edward
A`propos kampanii... Innym znakiem zbliżających się wyborów jest inwestycyjny świr władz naszego miasta. El Presidente rozkopał wszystkie możliwe ulice jakie się tylko dało bez ostatecznego paraliżu miasta. Mamy wrażenie, że jedyne co go powstrzymało przez remontem wszystkich ulic naraz jest fakt, że gdyby nie zdążył z zakończeniem remontów to nie miałby kto oglądać banerów, plakatów i obwieszczeń wyborczych z jego szlachetną gębuchną. A tradycyjne hasło Wielkiego Tadeusza i wiernych giermków jego: "Żeby było lepiej musi być gorzej" proponujemy ogłosić hasłem kampanii Wielkiego Truskolaskiego i jego komitetu do dowolnej instytucji. Jest to równie wiekopomne hasło jak byłego I sekretarza PZPR Towarzysza Edwarda Gierka, który ochodząc powiedział "Chciałbym abyście wiedzieli, że zawsze chciałem dobrze". W przypadku Edwarda i Tadeusza puenta jest taka sama: "Ideałem byłby przywódca, który zawsze chciałby źle i któremu też by nie wyszło".
Turystyka sakralna
Z innych wieści: Białystok opracowuje nową strategię turystyczną. Słuchając przemówień Wielkiego Tadeusza i wiernego zastępcy jego Rafała usłyszeliśmy, że "Turystyka sakralna nam się mocno rozwija. Może nie będziemy takimi potęgami jak Lourdes czy Fatima, jednak w lokalnym wymiarze, tych pielgrzymek jest coraz więcej"... Spadliśmy z krzesła, bo porównanie Białegostoku do Lourdes czy Fatimy świadczy o potężnym czymś z intelektem. Wprawdzie widzimy, że nasze miasto z wymienionymi łączy sporo jako miejsca objawień (tam Matki Boskiej u nas Ojca posła Krzysztofa), ale prezydentowi aktywność w otwieraniu ewidentnie szkodzi intelektualnie. To tak jakby Białystok porównać z Londynem, bo oba miasta mają miejsce do lądowania samolotów.
Krywlany jak piramidy
A'propos lotniska: nie udał się kolejny przetarg i niebawem będziemy obchodzili rocznicę od ogłoszenia, że na Krywlanach buduje się lotnisko. Tymczasem dalej radośnie kicają tam zająca, a grzybiarze szukają opieniek i maślaków. Powód unieważnienia? Banalny jak zwykle: urzędole źle policzyli ile to to kosztuje. Jeśli ta inwestycja będzie rozwijała się tak jak się rozwija mamy duże szanse aby metr kwadratowy Krywlan pobił koszt budowy autostrady A1 zwanej najdroższą drogą Europy. A z czasem budowy będziemy konkurować z innym cudem świata czyli piramidami, które - przypomnijmy - powstawały - 40 lat. Krywlany mają szanse stać się równie sławne co System Zarządzania Ruchem jako najkosztowniejszy bubel Białegostoku równie potrzebny w tej wersji co rybie niezbędny jest kaszel.
Nie zalało
W Białymstoku padało przez cały tydzień. Na szczęście nasze miasto jest miastem miłosierdzia i błogosławiony ksiądz Sopoćko wybłagał, że miasto polewane było metodycznie i systematycznie ale na miarę możliwości kanalizacji deszczowej. Teraz czekamy aż prezydentcy ogłoszą, że to zasługa modlitw ich pryncypała, który przekonał niebiosa, aby nie zwracały uwagi na zbiorowe tańce deszczu radnych PiS-u z utanecznionym radnym Dębowskim na czele.
Żałoba po gabinetach
W samorządach ogłoszono żałobę: wchodzi w życie ustawa, która pozbawia prezydentów, marszałków i równych im rangą arystokratów gabinetów politycznych oraz doradców i asystentów. W marszałkowie utajniono wieści o asystentach i doradacach. Kto ciekaw niech śledzi zmiany na stołkach dyrektorów i wicedyrektorów. Jeśli pojawi się tam nowe nazwisko - na przykład z dopiskiem "do spraw nieważnych" lub "do spraw ostrości ołówków" - to niechybnie zajmuje je jeden z nich. El Presidente Jego Ekscelencja Tadeusz przyznał, że ma asystenta: to dzielny działacz Nowoczesnej, który poza przynależnością do partii jego syna i Przemcia Tuchlińskiego ma też i inne walory. Pewnie kiedyś je poznamy: na razie wiadomo, że jest młody, wykształcony i z nazywa się Mateusz. I to tyle na temat jego kompetencji.
Koniczyna kompetencji
A propos marszałkowa i gabinetu politycznego. Dyrektor gabinetu politycznego marszałka Jerzego Leszczyńskiego przestał być polityczny i zwolniony nie zostanie. Dlaczego? Bo gabinet jest marszałkowi potrzebny i nie doradza, nie asystuje, a gabinetuje, rzecznikuje i strzeże Wrót Podlasia. Ludowiec Wiesław Żyliński ma do tego znakomite kwalifikacje i wcale nie jest polityczny, choć zieloną koniczynkę gdzie trzeba nosi. Czekamy teraz aż marszałkowie i wicemarszałkowie powołają dyrektorów biurek, przedpokojów i korytarzy. Z tytułu praw autorskich do projektu jako tantiemy oczekujemy symoboliczne pół litra z banderolą.
Ple, ple, ple czyli EEC
Jesień, wrzesień? Znak to niechybny, że w Białymstoku pojawi się EEC czyli Wschodni Kongres Gospodarczy. Bywalcy mówią o nim, że jest jak plenum czyli produkuje ple, ple, ple. W tym roku jego hasłem jest "Pomysł na Wschód", a znakiem charakterystycznym całkowita nieobecność przedstawicieli rządu. Przyczyna nieobecnośći - poza znaną miłoscią PiS do PSL-u - to inteligentny sposób zapraszania przedstawicieli rządu: publiczne ogłoszenie ich wystąpień i dopiero potem zaproszenie na spotkanie. W efekcie nawet goniec z Ministerstwa Rolnictwa się w dniach kongresu do Opery nie zbliży na odległość kilometra.
Prezydent listy pisze
Ciągnąc wątek ple, ple, ple to takie coś popełnił Jego Ekscelencja Wielki Tadeusz. Zrobił to na piśmie i podzielił się swoim dziełem z dziennikarzami. Adresatem listu była premier Beata Szydło, a prezydent wzywał ją do dania przykładu praworządności i wysokich standartów i zapłacenia miastu 28 milionów przez Spółkę Skarbu Państwa, której kiedyś sprzedał MPEC. Oto dowód na ewolucję obyczajów: kiedyś dzieci pisały listy do świętego Mikołaja o prezenty, teraz prezydent pisze do premier o 28 milionów. Inna rzecz, że rozumiemy potrzebę prezydenta dotyczącą wysokich standardów. Skoro sam ich nie zna pragnie poznać na przykładzie. Problem w tym, że myli dobroczynność i naiwność z kwalifikacjami.
Nagroda za grypę
Żeby nie było, że się tylko czepiamy... Białystok dostał nagrodę za walkę z grypą. I tu się prezydentowi i sługom jego wiernym kłaniamy w pas. O radnych nie zapominając. Znaleźli kasę i rozpropagowali akcję szczepionki dla seniorów i jeszcze wybrali najnowocześniejszą szczepionkę. I to wszystko bez lansiku, bez wstęg, bez ple, ple, ple! Brawo i prosimy o więcej. Im mniej widzimy gębusi prezydenta, a tylko dostrzegamy jego działanie tym bardziej rośnie nasze poparcie dla niego. Kto wie: może niebawem przejdziemy z promili do procentów?
Święto Białki
W niedzielę Białystok obchodził Światowy Dzień Rzek, a ściślej rzeki Białej. Ostatnie obchodzenie rzeki Białej mieliśmy w maju i czerwcu, kiedy była uprzejma wylać i obchodzenie jej wymagało przejścia wielu kilometrów. A, że w niedzielę padało to z niepokojem patrzyliśmy czy obchody nie zmienią się w obejścia. Rzeka Biała jako przedmiot czci i kultu pojawiła się wraz z pomysłem zabetonowania jej autorstwa Z Tadeuszów największego. Od tamtej pory rzeka zmienia się niekiedy w Amazonkę powiększając swoje dorzecze i wylewając niczym górski potok. Czcijmy ją zatem tak jak czci się żywioły i dopus boży czyli jak gradobicie, wichry i prezydenta Tadeusza.
Serce miasta
W niedzielę czciliśmy też Światowy Dzień Serca. Narządu, który niekiedy nam wysiada jak za dużo jemy, pijemy i denerwujemy się i o który należy dbać. Dlaczego w naszym mieście ma być do dzień szczególny? Ależ to oczywiste Watsonie! Czcimy Dzień Serca tak jak czcić będziemy Dzień Mózgu czyli organów, które są w zaniku u organów naszego miasta. Może się zregenerują?
Ku czci Boba
W poniedziałek również było świątecznie. Tym razem z okazji Dnia Budowlańca, który obok Dnia Dewelopera, Dnia Asfalu, Dnia Betonu oraz Dnia Drogowca są najważniejszymi świętami magistratu. W poniedziałek nasze ciepłe myśli szybowały do białostockiego Boba Budowniczego znanego również jako Tadeusz niejednokrotnie prezydent. El Presidente zastał Białystok zielony, a zostawi zabetonowany.
Królik i antykoncepcja
Stwierdzamy samokrytycznie, że w tym tygodniu było wyjątkowo dużo okazji do świętowania. We wtorek był i Dzień Królika i Światowy Dzień Antykoncepcji... Po prostu nie szło wytrzeźwieć. Świętowanie antykoncepcji tłumaczymy tym, że co spojrzymy na System Zarządzania Ruchem i inne genialne pomysły rządzących to żałujemy, że w czasach ich poczęcia ktoś o nie poszedł do kiosku po zakupy i teraz musimy się wszyscy męczyć. A dzień królika? Hm... A co wspólnego mają króliki z urzędolami? Piep... !
Adam Remy
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie