Plotka o awarii belgijskiej elektownii atomowej zatacza coraz szersze kręgi. Coraz więcej osób zaniepokojonych informacja zaczęło w aptekach wykupować jod, który ma neutralizować skutki potencjalnego promieniowania. Panikę można dostrzec także w białostockich aptekach: zauważono zwiększony popyt na jod i jego preparaty. Tymczasem resort zdrowia i Polska Agencja Atomistyki dementują: nie ma żadnego zagrożenia radiacyjnego.
- Klienci pytają o preparaty z jodem, które da się kupić bez recepty, ale nie tylko. Pytają o płyn Lugola, a czasami nawet o jodynę. Liczba takich osób jest spora. Ludzie nie wiedzą, że zażywanie jodu bez zaleceń lekarza może wywołać ogromną szkodę dla zdrowia. A nic nie wiadomo o tym, aby taka konieczność zachodziła. Preparaty z jodem powinny być przyjmowane tylko na podstawie zaleceń lekarza. Inaczej zagraża to zdrowiu i życiu - mówią zgodnie białostoccy farmaceuci.
Przyjmowanie jodu miałoby niejaki sens, gdyby doszło do awarii i wycieku radioaktywnego. Tymczasem nic rakiego nie nastąpiło. Kilka dni temu świat obiegła informacja, że na terenie belgijskiej elektrowni jądrowej Tihange doszło do groźnej awarii. Tymczasem okazało się, że doszło do drobnych, powierzchniowych (kilka milimetrów) pęknięć w grubej na kilkanaście centymetrów stalowej obudowie zbiornika ciśnieniowego reaktora. Elektrownia pracuje normalnie, a żaden kraj Unii Europejskiej nie ogłosił zwiększonej radiacji ani zagrożenia. Podobnie postąpiła Państwowa Agencja Atomistyki, która wydała komunikat, że nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne. Poinformowano też, że
dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni była działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa. PAA informuje także, że nie nastąpiło jakiekolwiek podwyższenie poziomu promieniowania jonizującego na terytorium Polski.
- Nie ma żadnego sensownego uzasadnienia dla faszerowania się jodem. Cały czas przyjmujemy go wraz z jedzeniem i z powietrza. Niedobory jodu wywołują choroby tarczycy, a po katastrofie w Czarnobylu podawano płyn Lugola, bo pobierany z powietrza jod mógł być radioaktywny. Obecnie lekarze dochodzą do wniosku, że przyjmowaliśmy ten płyn kompletnie niepotrzebnie. Ludzie wierzą plotce i przyjmują duże ilości jodu. Tymczasem jego nadmiar może grozić wstrząsem, zatruciem, alergią, a nawet nowowtorem tarczycy - wyjaśniał zaprzyjaźniony lekarz rodzinny.
Żadna organizacja zajmująca się badaniem promieniowania w Europie nie zanotowała zwiększonej radiacji ani zagrożenia radiacyjnego: ani państwowa ani niezależna. Warto o tym pamiętać zanim wpadnie się do apteki po jod i zaaplikuje sobie zapobiegawczo jego dawkę.
(Adam Remy/ Foto: pixabay.com/ medical)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie