Reklama

Taka gmina: Życzenia na Nowy Rok

No i nastał nam Nowy Rok 2017. Dawno nie otrzymałem tylu życzeń co z okazji jego nadejścia. Niektóre były życzliwe: "Niech redaktor dalej nam tak pisze" "Powodzenia i ostrego pióra", inne żartobliwie mniej życzliwe: "Niech Pan pisze jak najwięcej byle nie o nas" i "Pisz jak pisałeś, ale o sąsiadach", a jeszcze inne były całkiem nieżyczliwe "Żeby Cię diabli wzięli pisiurze" oraz "Zgiń przepadnij prawicowy propagandowcu". To taki krótki przekrój otrzymanych życzeń na 2017. Popadłem w zadumę czego to ja sobie życzę na Nowy Rok... Oto wyniki sylwestrowych refleksji.

W pierwszej kolejności przemyślałem życzenia o charakterze bardzo rodzinno-prywatnym. Nie będę  rozwodził się nad tym co chciałbym dla żony, dziecka, rodziców, brata i dalszej rodziny. Zapewniam tylko, że życzę sobie tego co dla nich najlepsze. A co to jest, niech pozostanie ich i moją tajemnicą. W dalszej kolejności przenalizowałem swoje własne prywatne życzenia, które zazwyczaj odnoszą się albo do bardzo prywatnych, albo i osobistych problemów. O wszystkich tych rzeczach pisał nie będę, bo to sfera prywatna, zaś portal Dzień Dobry Białystok to nie portal parówkowy ani jakiś Dupelek.pl. A i mnie bardzo daleko do statusu celebryty, który uwielbia takie wyznania. Nie czuję  potrzeby ekshibizjonizmu, więc istnienie tychże życzeń tylko zaznaczam. Gdybym tego nie zrobił wyszedłbym na literackiego Wernyhorę albo Gustawa z Dziadów, który tylko cierpi za miliony, tylko życiem publicznym żyje, a dobro wspólne jest dla niego celem najwyższym.

Po uporaniu się z prywatnymi oczekiwaniami na rok 2017 zdecydowałem się pożyczyć sobie tego, co dla mojej gminy czyli Białegostoku jest najważniejsze i najlepsze. A przynajmniej co ja uważam za najważniejsze i najlepsze.

Po pierwsze chciałbym miasto aby miało normalnego prezydenta. Nie współczesnego Króla-Słońce, który mówi "Miasto to ja" i nie mizantropa, która jak Sartre powtarza "Piekło to inni". Na rok 2017 życzę sobie w roli prezydenta dla mojego miasta człowieka wybitnego, ale normalnego, któremu niewątpliwe zdolności organizacyjne i zarządcze nie przechodzą w odruch nieomylnego geniusza. Nie ma bowiem geniuszy nieomylnych, a najstraszniejszą rzeczą na świecie jest omylny geniusz uważający, że jest inaczej. I w gruncie rzeczy obojętne jest mi czy prezydent znormalnieje (mocno w to wątpię), czy w jakiś sposób zostanie zastąpiony (też mam wątpliwości) kimś normalnym (tu też widzę problem). Nie wiem kim będzie przedmiot życzeń, ale lepiej niech nie nosi imienia Tadeusz. Jeden oświecony "dzik Tadzik" na to stulecie wystarczy.

Po drugie życzę radnym miejskim różności. Rajcom z Komitetu Tadeusza Trusklaskiego życzę, by przestali zachowywać się jak klakierzy. Proszę mi wierzyć, że narodowa epopeja o nazwie "Pan Tadeusz" nie była pisana z myślą o tym Tadeuszu i nie jego cześć wysławia. Rozumiem, że białostocki pan Tadeusz każe im mówić różne rzeczy, które potem są przez nich powtarzane, ale ostatnio mam wrażenie, że mówiący na ten temat zaczynają w to wierzyć jak kiedyś PZPR uwierzył we własne badania i propagandę. Proszę się zatem nie dziwić, że gdy któryś z radnych z tego akurat komitetu wychodzi na mównicę to zamieniam się w słuch, bo wiem, że zaraz powieje absurdem. Jeden ze znajomych radnych (spoza tego komitetu) widząc kolejkę rajców od Truskolaskiego zapisanych do przemawiania w sprawie budżetu ironicznie trafnie nazwał to "modlitwą wiernych". Dlatego z serca Wam życzę wierszem (jak często robi to Wasz Wielki Wódz): Kochani (jak mawia radny Masztalerz) - wyłączcie mowę, włączcie głowę.

Radnym z PO serdecznie życzę, żeby zaczęli myśleć co mówią, a nie mówić co myślą. Radnemu Biernackiemu życzę tego w szczególności. Życzę mu, by jego projekty uchwał i reform nie zawierały głównie pobożnych życzeń, ale miały jakieś odniesienie do możliwości. Pomysły radny Maciej ma czasami niezłe, ale jak przychodzi do wpisania ich w rzeczywistość, to zgrzyt goni zgrzyt i zgrzytem pogania. Przy okazji życzę jemu i jego kolegom lepszej pamięci o czasach, kiedy klub PO miał większość i mógł głosować (i głosował) genialność pomysłów Tadeusza Trusklaskiego (także tych idiotycznych). Życzę Wam, żebyście pamiętali jak głosowali wasi partyjni koledzy w Europarlamencie blokując Via Carpatię. I żebyście się nie kompromitowali wzywając rząd do prowadzenia przyblokowanej przez nich trasy przez Białystok, bo to żenujące. No i żebyście mieli lepsze pomysły na konferencje prasowe i działania na rzecz białostoczan, bo te z 2016 roku były megaobciachowe. Zmuście się do myślenia - to nie boli.

Radnym z Prawa i Sprawiedliwości trzesącym Radą Miata szczerze życzę skuteczności i bezkompromisowości w walce o Białystok. Panie i Panowie - szliście do Rady z programem i pomysłami na miasto i rozwiązanie problemów jego mieszkańców. Część pomysłów zrealizowaliście, choć magistrat bardzo skutecznie Wam w tym przeszkadzał (jak przy Radach Osiedla, o których informował tak jak o błędach prezydenta czyli wcale). Niestety część jest nadal niezrealizowana. Zapowiadaliście, że tam gdzie w grę będzie wchodził dużej wartości majątek publiczny wprowadzicie demokrację bezpośrednią (tymczasem prezydent nadal jednoosobowo podejmuje decyzje w sprawie zbywania nieruchomości, umarzania podatków lub ich rozkładania na raty, a wy dowiadujcie się o tym uchwalając po fakcie zniżki do jego decyzji), zmienicie zasady (a w zasadzie pełną urzędniczą dowolność) konkursów dla organizacji pozarządowych, zaczniecie dokładnej kontrolować działalność spółek miejskich (informacje o działalności śmieciowej Lecha, wydatkach Stadionu Miejskiego czy troistość spółek komunikacyjnych w mieście pokazują, że trafnie). W końcu roku 2016 dokonaliście rewolucyjnego ruchu tworząc białostoczanom możliwość wykupu mieszkań komunalnych zamiast pozostawiać je w rękach samowoli Zarządu Mienia Komunalnego. Życzę Wam, żebyście w 2017 poszli jeszcze dalej w rewolucyjnym oddawania miasta w ręce jego mieszkańców. No i żeby Wam starczyło wyobraźni przy pokonywaniu kłód, które pod nogi rzuci Wam prezydent. Bo, że będzie je rzucał tego jestem pewien. W końcu jedyne ręce, w których powinien - jego zdaniem - znajdować się Białystok to jego własne - ręce nieomylnego geniusza.

Po czwarte: białostockim posłom życzę wspólnego działania na rzecz miasta, z którego się wywodzą. Mam nadzieję, że Białystok w 2017 roku doczeka się wspólnej konferencji posłów z różnych partii na temat jakiegoś wspólnego projektu - na przykład budowy hali sportowo-widowiskową, w której Truskolaski syn pochwali się, że zadbał, aby tatuś Truskolaski nie obrażał ministra sportu i budował w zgodzie z oczekiwaniami sportowców, zamiast tak jak podpowiadają mu ludzie, których noga na hali sportowej nie postała od dawna. I na tej samej konferencji minister Jurgiel i poseł Piontkowski powiedzą, że minister sportu dołoży brakujące miliony i zgodnie będzie budował obiekt, którego mieszkańcy potrzebują. A nie taki, który się wymarzył prezydentowi czy posłowi. Życzę mojemu miastu, aby nie musiało się wstydzić, gdy poseł z Białegostoku nie zaproszony na przecinanie wstęg organizuje ostentacyjne łzawe rozważania, dlaczego to nie został na nie zaproszony. Może jak Pan zacznie mówić z sensem i słuchać kogoś poza klakierami, to ktoś Pana posła Truskolaskiego zaprosi na jakieś event, którego organizatorem nie jest on sam lub szanowny ojciec. A tak w ogóle to serdecznie życzę Panu Krzysztofowi zdrowia na ten Nowy Rok. Szczególnie psychicznego.

Po piąte: życzę mojej gminie, żeby w Białymstoku (lub tuż obok niego) powstało lotnisko. Nie sportowo-vipowskie, jakie planuje na Krywlanach uruchomić magistrat, bo ono będzie faktycznie służyć nielicznym. Niech to będzie lotnisko regionalne, które obsłuży zarówno lot do Szczecina czy Wrocławia jak i połączenie z Berlinem, Paryżem czy Londynem. Przeciwnikom tego lotniska życzę jak najserdeczniej wielu korków i remontów w drodze na Okęcie i Modlina (może się wtedy przekonają o wyższości samolotu nad samochodem) i licznych dowodów na niezawodność i punktualność PKP (niechaj choć ich wnuki nabiorą przekonania, że pojęcia "niezawodność" i "punktualność" da się w jednym zdaniu połączyć z "PKP" i nie będzie to konwencja żartu). Przypominam, że opera służy mniejszej ilości widzów niż obsługuje przeciętne lotnisko regionalne, ale jej budowa nie wywoływała takich nawiedzonych oporów z Jarosławem Dworzańskim na czele.

Po szóste: wiceprezydentom życzę powrotu do normalności. Jakby z Was trzech zrobić jednego człowieka to byłby to jeden przyzwoity wiceprezydent o cechach urzędnika prawie doskonałego. Niestety: wiceprezydentowi Robertowi mimo sporej wiedzy małostkowość i złośliwość niekiedy blokuje myślenie, wiceprezydentowi Rafałowi przy dużej empatii szkodzi niewierność wyznawanym ideom, internetowy trollizm, tropienie spisków i eks-dziennikarska chęć kreowania alternatywnego świata (mniejsza o to czy pobudki tego są czyste czy wręcz przeciwnie), a wiceprezdentowi Adamowi przy filmowej aparycji i urzędniczej kompetencji brak chęci (a może i umiejętności) rozumienia racji zwyczajnych obywateli i zdolności uczciwego nazwania rzeczy po imieniu. Życzę Wam, żebyście w 2017 roku nauczyli się od siebie nawzajem tych cech, za które mieszkańcy Was cenią. I w przeciwieństwie do swojego szefa nie uznali Waszych słabości za atuty.

Po siódme i ostatnie: życzę mojemu miastu i rodakom z Białegostoku przejezdnych ulic z jak najmniejszą liczbą blokujących je robót, ostatecznego wyłączenia Systemu Zarządzania Ruchem i jego alternatywnej inteligencji, nie spóźniających się autobusów, działającej sygnalizacji, uprzejmych urzędników, obniżek opłat za śmieci, wodę i bilety, tylu miejsc w żłobkach co w przedszkolach, a w przedszkolach tylu miejsc co w szkołach, pokojowego rozwoju podstawówek kosztem gimnazjów i jak najmniej nerwów z powodu kolejnych afer z okazyjną sprzedażą naszego wspólnego majątku. Zabytkom aby nie płonęły (szczególnie tym na Bojarach), a szczególnie niepalne stawały się te, które magistrat sprzeda w prywatne ręće. Teatrowi Dramatycznemu życzę rozwoju pod wodzą nowego dyrektora (a Piotowi Półtorakowi sensownej współpracy z nieodwoływalnym zastępcą). Organizacjom pozarządowym życzę takiego podziału miejskich dotacji, które będą dla nich zrozumiałe (i nie chodzi mi tu o utwierdzenie dotychczas obowiązującej reguły "najwięcej mają dostać nasi"). A spółkom i zakładom miejskim jak najwięcej kompetentych urzędników w roli szefów zamiast miernych ale wiernych.

I na koniec, aby skończyć z patosem zanim uczulony na niego radny Konrad Zieleniecki parsknie na mnie śmiechem, życzę nam wszystkim: Żebyśmy wszyscy zdrowi byli. I śmiali się często, bo śmiech to zdrowie. I jak śpiewał na miejskim Sylwestrze Stachursky "Zostańcie razem". Tego życzę  - znowu lecąc Stachurskym "Typ niepokorny".

(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-01-01 19:03:32

    oIoo

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2017-01-02 09:52:47

    Panu Sarosiekowi na Nowy Rok - weź Pan wreszcie przyznaj, żeś Pan politykiem PiS i nie udawaj Pan dziennikarza.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do