Reklama

Testujemy. Nowy Hyundai i30 - na początku zgrzyt, potem sporo frajdy

Trzecia generacja Hyundaia i30 to już nie niepozorny kompakt, a dojrzały samochód segmentu C. Jest wygodny, świetnie się prowadzi dając tym samym dużo przyjemności z jazdy, a poziomem nawet standardowego wyposażenia wielu konkurentów zostawia daleko w tyle. Miałem okazję pojeździć tym autem przez weekend. Wielu rzeczy, do których mógłbym się przyczepić, nie ma. Koncern odrobił pracę domową i dopracował ten model zarówno pod względem wizualnym, jak i technologicznym. Szkoda tylko, że w ofercie silników benzynowych rządzi teraz downsizing, a klienci nie mają większego wyboru i raczej zmuszeni będą brać jednostki turbodoładowane.

Białostocki dealer samochodów koreańskiej marki nie powinien się obrażać za tych kilka uwag z mojej strony. Nową i30-kę uważam za porządnie wykonany samochód, który przypadł mi do gustu. A jak będzie z awaryjnością, pokaże przyszłość. Trzeba zaczekać na pierwsze testy długodystansowe i raporty z przeglądów technicznych, jakie publikują europejskie instytucje, jak np. niemiecka DEKRA. Przypomnijmy jednak, że ta poprzednią generację i30 opisywała w ten sposób:

Hyundai modelem i30 drugiej generacji zrobił duży krok do przodu. Dotyczy to nie tylko ładnej linii nadwozia, ale również osiągów w tegorocznym raporcie usterkowości. Biorąc pod uwagę wszystkie podzespoły Koreańczyk broni się i to na całej linii. Sporadycznie wykrywane są nieprawidłowo ustawione światła i nierównomiernie działające hamulce postojowe. Nawet były prezes VW Boss, Winterkorn, musiał stwierdzić z uznaniem o i30: "Tam nic nie stuka!". Typowe usterki: nieprawidłowe ustawienie reflektorów, nierównomierne działanie hamulca postojowego.

Opisywaną wyżej i30-ką jeździłem we wrześniu ubiegłego roku. Subiektywna ocena to 4+, a to oznacza, że samochód się obronił. Z niecierpliwością czekałem na nowy model. Kiedy ten wreszcie dotarł do tutejszego salonu, musiałem przyznać, że to mocne wejście. Naprawdę. Auto wygląda świetnie z zewnątrz, a wykończenie wnętrza można określić nienagannym. Nie jest to artykuł sponsorowany, a sam dealer nie ma wpływu na to, w jaki sposób ocenię udostępniony model. Żeby tego było mało, podczas opisywania wrażeń z jazdy nie koloryzuję i nie rozczulam się nad liniami nadwozia, które płynnie przechodzą w coś tam, tworząc jakiś efekt wow. W białostockim salonie to wiedzą, a mimo tego potrafili przełknąć niezbyt pochlebne komentarze o Elantrze i nadal udostępniają auta z pełnym bakiem. Szacunek.

Nowy Hyundai i30 to chyba największa tegoroczna premiera koreańskiej marki. Pisałem o nim wielokrotnie zapowiadając dni otwarte w punkcie dealerskim, ale wiadomo - opisywanie bez dłuższej przejażdżki nijak się ma do rzetelnej oceny pojazdu.

Jak wspomniałem, i30 nowej generacji na pierwszy rzut oka sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Również w środku. Przesadziłbym, gdybym stwierdził, że wygodnie na pokładzie może podróżować pięć dorosłych osób, ale miejsca faktycznie jest sporo. Mimo że to hatchback, to nie brakuje go i nad głowami osób siedzących z tyłu. Zresztą tam atutem jest prawie płaska podłoga.

Wykończenie wnętrza to poziom lepszy niż przyzwoity. Poważnie. Widać, że Hyundai nie oszczędzał na materiałach, te są przyjemne w dotyku, odpowiednio spasowane. Dobre wrażenie sprawia niebieskie podświetlenie deski rozdzielczej, widoczność na drogę z poziomu fotela kierowcy i takie gadżety, jak odsuwający się fotel po otwarciu drzwi, który powraca do ustawień kierującego, gdy z powrotem zasiądziemy za kierownicę. Ma to ułatwiać wsiadanie i wysiadanie. Fajne.

Z kolei mała tylna szyba utrudnia widoczność do tyłu podczas cofania. Lusterkami wszystkiego nie da się załatwić. Pozostaje kamera cofania, ale czy można bezgranicznie wierzyć elektronicznym udogodnieniom? Ja do końca nie wierzę i szczególnie podczas jazdy za miastem, zerkając w lusterko wsteczne, kiepska widoczność dawała się we znaki. A choćby dlatego, że warto przed zmianą pasa spojrzeć w lusterka dwa razy. Powód? Motocykliści. Pół biedy, że w testowanym aucie działał system ostrzegania o pojazdach znajdujących się w martwym polu. Przydatna rzecz. W razie potrzeby alarmował w bocznym lusterku możliwość kolizji.

Ach tak, napisałem w tytule, że na początku był zgrzyt. No bo był. Nowym Hyundaiem i30 wyjechałem spod salonu, przejechałem kilka kilometrów i podjechałem na parking przy bloku. Wysiadłem i... nie możan zamknąć auta. Po kilku wciśnięciach przycisku w kluczyku stwierdziłem też, że wszystkie drzwi są zamknięte prócz tych od strony kierowcy, na wyświetlaczu zaś (ten nie był wbudowany i wystawał ponad kokpit) nadal widniał przebieg wytyczonej trasy. Udało się po kolejnym uruchomieniu auta (bezkluczykowo, za pomocą przycisku) i wyłączeniu zapłonu. Co się stało? Ustalałem z kierownikiem salonu. Prawdopodobnie - dosadnie rzecz ujmując - zgłupiał system start/stop. Wjeżdżając w miejsce parkingowe z bardzo niewielką prędkością, wyłączył on silnik, czego nie słyszałem, bo kabina jest świetnie wyciszona. Tym samym można powiedzieć, że jazda nie została zakończona. Trafiło na mnie, ale wyobrażam sobie wkurzonego klienta, który podjechał pod dom nowym autem z salonu nie widząc o co "kaman".

A dalej...bajka! Jazda nowym Hyundaiem i30 daje sporo frajdy. Samochód znakomicie się prowadzi. Przede wszystkim pewnie. Nawet jeśli pokonujemy zakręty z większą prędkością. W kabinie jest cicho, a zawieszenie doskonale radzi sobie z nierównościami, przez co komfort jest wzorcowy. Nie ma co narzekać. i30-ką jeździ się świetnie. Nie nie, nikt nie zapłacił mi za to, bym to napisał. Tak po prostu jest i każdy może to sprawdzić, bo salon Hyundaia w Białymstoku zaprasza na jazdy próbne.

Ciekawy jest system czuwający, by nie wyjechać poza swój pas ruchu. Gdy tak się dzieje, delikatnym ruchem kierownicą koryguje tor jazdy. Na początku wkurzający, potem doceniłem jego zalety.

Dynamika? Jeździłem Hyundaiem i30 z benzynowym silnikiem 1.4 T-GDI o mocy 140 KM. Jednostka współpracowała z dwusprzęgłową skrzynią automatyczną 7DCT. Wrażenia: czuć moc pod pedałem gazu. Auto rusza spod świateł dynamicznie, a przy tym nie czuć charakterystycznego szarpania podczas zmiany przełożeń. Mankament? No jasne, że tak. W trasie, jadąc ze stałą prędkością, po depnięciu w pedał dzieje się... nic. Dziura, przez chwilę, odnosi się wrażenie braku mocy. Cóż, pomijając kwestię automatu, szkoda, że silnik z turbo. Od downsizingu nie sposób jednak uciec. Zobaczymy, jak wypadnie trwałość motoru. Zaczekajmy.

Testówka przyspiesza do setki w 9,2 sek.Katalogowe spalane to 6,2-6,4 l/100 km w mieście, 4,7-5,0 l w cyklu pozamiejskim i 5,2-5,5 l/100 km w mieszanym. Nieźle. Ba, kapitalnie.

Hyundai przy nowym i30 zrezygnował całkowicie z tak podstawowej wersji jak Base i Classic, ponieważ nie cieszyły się specjalnym zainteresowaniem Polaków. Cennik zaczyna się zatem od Classic Plus, znanej już z poprzedniego modelu (65 700 zł za auto z silnikiem benzynowym 1.4 MPI 6 MT 100 KM). Jest droższa od dwóch wspomnianych, ale... w gruncie rzeczy kosztuje tyle samo co Classic Plus w drugiej generacji auta, z tym że dodatkowo dorzucono tutaj sporo nowych elementów. Tym samym od standardowego wyposażenia dostaniemy naprawdę dużo za konkurencyjną cenę.

Cztery szyby sterowane elektrycznie, klimatyzację manualną z możliwością dokupienia automatycznej, tempomat, automatyczne światła, inteligentne światła drogowe, asystent utrzymywania pasa ruchu czy system autonomicznego hamowania AEB, dzięki któremu przy prędkości do 50 km/h oddala się ryzyko kolizji z innym pojazdem. To jedynie część wyposażenia i mowa tylko o tym, co otrzymujemy już w podstawowej wersji, ale co jest nowością w Hyundaiu i30 w standardzie. Bo to, że jest zestaw poduszek powietrznych, systemy stabilizacji toru jazdy czy asystent ruszania pod górę, czujnik ciśnienia w oponach, podgrzewane lusterka zewnętrzne, przednie światła przeciwmgielne, statyczne doświetlanie zakrętów itd., to wręcz oczywista oczywistość. Poza wersją Classic Plus są jeszcze trzy wyższe opcje, przez co i30 to naprawdę porządnie, kompletnie wyposażony samochód, w którym możemy spodziewać się i nawigacji, i dostępu bezkluczykowego i wielu innych elementów. Zresztą, w zakresie bezpieczeństwa jest to najlepiej wyposażony Hyundai w gamie.

Podstawowym silnikiem jest jedyna wolnossąca benzynowa jednostka, znana z poprzedniego modelu - 1.4 MPi o mocy 100 KM, współpracująca z sześciobiegową skrzynią manualną. Gamę benzyniaków uzupełniają turbodoładowany motor 1.0 T-GDi 120 KM (stosowany dotychczas w modelu i20) oraz 1.4 T-GDi osiągający 140 KM. W tym ostatnim przypadku możliwe jest połączenie z siedmiostopniową, dwusprzęgłową przekładnią automatyczną.

Jeśli chodzi o diesle, to występuje tutaj jednostka 1.6 CRDi: 95, 110, 136 KM - w dwóch ostatnich wariantach istnieje możliwość wyboru między skrzynią manualną a automatyczną.

Samochód objęty jest pięcioletnią gwarancją bez limitu kilometrów, assistance przez pięć lat i tyle samo czasu bezpłatnej kontroli stanu technicznego poza przeglądami wynikającymi z harmonogramu.

Reasumując: podoba mi się Hyundai i30 nowej generacji. Postawiłbym "piątkę", ale za ten zgrzyt na początku uczciwe szkolne 5-.

Dziękuję firmie Nord Auto, będącą autoryzowanym dealerem Hyundaia w Białymstoku, za udostępnienie samochodu.

(Piotr Walczak / Foto: autor, Hyundai)

Miejsce zdarzenia mapa Białystok
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do