
Parlamentarzysta Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski nie odpuszcza i przejawia dużą aktywność w sprawie Bartłomieja Misiewicza. Po doniesieniu o przestępstwie nadużywania władzy przez rzecznika MON syn Tadeusza Truskolaskiego uzupełnił swoje zawiadomienie do prokuratury. Chce, żeby prokuratorzy przesłuchali Antoniego Macierewicza, ministra Obrony Narodowej. Dodatkowo wnioskuje o przesłuchanie Sebastiana Łukaszewicza, doradcę ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
Truskolaski junior złożył na początku lutego zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Bartłomieja Misiewicza. Jego zdaniem podczas pobytu rzecznika MON w Białymstoku wykorzystał do prywatnych celów służbową limuzynę oraz ochroniarza. Doszło do tego podczas nocnej wizyty w jednym z białostockich klubów studenckich.
- Jeśli Bartłomiej Misiewicz użył służbowego samochodu do celów prywatnych to minister Macierewicz powinien wiedzieć, czy jego kierowca odpoczywał wieczorem w pokoju czy nie – twierdzi Krzysztof Truskolaski.
Poczynania posła Truskolaskiego wywołały gwałtowną reakcję ministra Macierewicza, który uznał je za szkalujące zapowiadając również doniesienie do prokuratury. Te z kolei słowa wywołały reakcje Truskolaskiego.
- Chciałbym wiedzieć czy na mnie również zostanie złożone zawiadomienie. Jeśli tak, to jakiej będzie ono treści. Chciałbym wiedzieć także, czy teraz za każdym razem w takim przypadku będą uruchamiane służby i prokuratura, bo szkalowanych jest wielu urzędników państwowych, choćby w internecie – mówił poseł Nowoczesnej jakby zapominając, że sam rozpoczął ten absurdalny proceder z dorzucaniem pracy prokuratorom.
Sprawą doniesienia Truskolaskiego juniora zajmuje się Prokuratorua Rejonowa w Białymstoku, do której została ona przekazana z Białystok-Południe. Decyzja w sprawie doniesienia - czy wszcząć w tej sprawie śledztwo - powinno zapaść nie później niż w okresie miesiąca od dnia złożenia zawiadomienia. Śledczy nie muszą w tym czasie przesłuchiwać osób wskazanych w doniesieniu posła Truskolaskiego. Na etapie postępowania sprawdzającego prokuratura w żaden sposób nie jest obowiązana odnosić się do argumentów i wniosków zawiadamiającego.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
KOMENTARZ
W zasadzie trudno dopisać tu cokolwiek nowego ponad to co napisaliśmy w tej sprawie kilka dni temu. Krzysztof Truskolaski z uporem dziecka z piaskownicy śrubuje rekordy śmieszności. Na upartego może wygłupić się jeszcze bardziej żądając wezwania m. in. premier Beaty Szydło (dlaczego nie reaguje na domniemany brak nadzoru ze strony Macierewicza) i prezydenta Andrzeja Dudę (powołał Macierewicza na ministra). Może donieść na własnego ojca (lub powołać na świadka), bo nie przekazał mu monitoringu i w ten sposób utrudniał w dojściu do strasznej prawdy na temat nadużyć władzy rodem z PiS-u. Jednego Krzysztof Truskolaski robić nie powinien - obawiać się ukarania za swoje doniesienia. Od czasu odkrycia przez prawników pomroczności jasnej u śp. Przemysława Wałęsy (wykluczyło to jego poczytalność) istnieją liczne sposoby na tzw. kontratyp czyli okoliczności wyłączające odpowiedzialność karną. I zastrzegam w tym miejscu stanowczo - nie sugeruję w żaden sposób, że poseł Truskolaski jest niepoczytalny. Mam na ten temat własne - osobiste - zdanie, ale wypowiem je dopiero po opinii biegłych lekarzy.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak tylko tak potrafi zaistnieć w mediach. Przecież do ciężkiej cholery jest posłem, to chyba wypadałoby zacząć pracować na rzecz kraju, pracować nad ustawami itp. a nie, w przerwach po samolotowych eskapadach, błysnąć taką durnotą.
A może tak syn swojego ojca, zajmie się tropieniem lokalnych " Misiewiczów" w spółkach miejskich, nad którymi nadzór pełni tatuś. A jest ich kilku.