Reklama

Tu się ruch zatyka nawet bez szczytu porannego czy popołudniowego

Niewielki odcinek ulicy Skłodowskiej prowadzący od skrzyżowania z Legionową do Placu NZS korkuje się praktycznie co chwila. Po obu stronach drogi są parkingi i budynki, które generują spory ruch. Do tego jeszcze przejście dla pieszych, które tamuje przejazd pojazdów. Kierowcy proszą o rondo zamiast skrzyżowania, albo cokolwiek innego, bo przejazd tym krótkim odcinkiem to droga przez mękę.

Do naszej redakcji zwrócili się kierowcy, którym marzy się zmiana organizacji ruchu przy Placu NZS w Białymstoku. Powodem są zatory, które ustępują w zasadzie dopiero późnym wieczorem, kiedy sąd i sklep Central są już zamknięte. Do tego czasu cały odcinek od skrzyżowania z Legionową aż do świateł przy sklepie Central jest non stop zapchany pojazdami.

- Proszę zobaczyć. Tu skręcają w prawo z Legionowej, w lewo z Legionowej i jadą na wprost ulicą Skłodowską. To za krótki odcinek i samochody się nie mieszczą. Jak zapala się czerwone na przejściu dla pieszych, to sznurek samochodów stoi praktycznie z każdego kierunku. W tym miejscu, gdzie teraz jest skrzyżowanie, powinno być rondo, a kierowcy powinni przepuszczać pieszych i jechać dalej, a nie czekać aż zmieni się światło – napisał do naszej redakcji Michał, białostocki kierowca.

Nie on pierwszy zwrócił uwagę na problem tego miejsca. Już prawie dwa lata temu z podobnym pomysłem występował radny PiS Henryk Dębowski. On również prosił prezydenta Białegostoku o zmianę organizacji ruchu. W jego opinii lepiej by było, aby na dawnym Placu Uniwersyteckim – obecnie Placu NZS, istniało rondo. Skrzyżowanie, a raczej niewielki odcinek ulicy Skłodowskiej do tego skrzyżowania z Placem NZS mocno tamuje ruch. Nie jest to odkrywcze, ponieważ doskonale wie o tym większość białostockich kierowców.

Niektórzy uważają, że najlepiej byłoby zlikwidować przejście dla pieszych w tym miejscu i przenieść je nieco dalej. Jednym z pomysłów, jaki przedstawił naszej redakcji kierowca taksówki jest to, żeby na wysokości obydwu przystanków na Placu NZS zlokalizować przejście. W zasadzie mówi o wyłożeniu kawałka skweru na Placu kostką brukową, przez środek.

- To miałoby sens. Dużo kierowców przecież skręca w Suraską i ten fragment Skłodowskiej szybko by się odkorkował, jakby nie było przejścia dla pieszych ze światłami, na których trzeba stać. Za tym wąskim gardłem jest dużo szerzej i można przecież zrobić dwa pasy ruchu. Jedni by jechali w stron w Kalinowskiego, inni na Liniarskiego i dopiero tam w połowie mieliby przejście – powiedział Marek, kierowca taksówki, który stał na postoju naprzeciwko sądu okręgowego.

- Jeśli nie rondo, to można by było przynajmniej zlikwidować światła na przejściu dla pieszych. Jeśli nikt by nie przechodził, można by było przejechać samochodem, tak jak jest to zorganizowane na pozostałych łącznikach przy tym Placu – dodał inny z kierowców, który włączył się do dyskusji.

Lokalizacja ronda w tym miejscu zamiast skrzyżowania, nastręczyłaby nieco kłopotów. Wskazywał to w swojej odpowiedzi na interpelację radnego Dębowskiego prezydent Białegostoku już blisko dwa lata temu. Przeszkodą mają być właśnie przystanki autobusowe. Na rondzie nie wolno przecież się zatrzymywać, a przystanki autobusowe zmuszają do zatrzymania się. Ale jest coś jeszcze. Spora część kierowców, zwłaszcza przyjezdnych i tak to skrzyżowanie traktuje jak rondo. Na ten problem zwracał uwagę radny w marcu 2016 roku.

Zmiana organizacji ruchu ze skrzyżowania na rondo mogłaby w dużej mierze przyczynić się do rozładowania natężenia ruchu w tej części miasta oraz poprawić bezpieczeństwo kierowców, którzy często mylą obecną organizację ruchu z formułą ronda. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na występowanie korków jest zbyt mała odległość pomiędzy sygnalizacjami świetlnymi zlokalizowanymi na ul. M. Skłodowskiej – Curie, w związku z powyższym warto rozważyć częściowe wyłączanie świateł przy Placu Uniwersyteckim, bądź wydłużenie czasu zmiany świateł dla pojazdów” – napisał w swojej interpelacji radny Henryk Dębowski.

„(…) Problem z blokowaniem skrzyżowania wynika z tego, iż pojazdy nagminnie wjeżdżają na skrzyżowanie nie mogąc go opuścić w danym cyklu świetlnym. W świetle powyższego oraz mając na względzie inne dogodne trasy prowadzące do centrum w chwili obecnej nie byłoby celowe wprowadzanie zmian w organizacji ruchu w przedmiotowych lokalizacjach” – odpisał radnemu Dębowskiemu Tadeusz Truskolaski.

Z tym, że nie padły żadne propozycje innego rozwiązania problemu zatoru powstającego w tym miejscu. Trudno winić kierowców, że wjeżdżają na wąski i krótki odcinek Skłodowskiej, jak tylko zapali się zielone dla ich kierunku jazdy. Gdyby nie wjeżdżali, inni kierowcy zaczęliby trąbić i ponaglać. W końcu światło zielone to sygnał do jazdy, a nie postoju. Kierowca, który wjeżdża na krótki odcinek nie wie czy zdąży przejechać w cyklu świetlnym w dalszym odcinku, czy nie.

Inna sprawa, że w to miejsce można dojechać wyłącznie od strony Skłodowskiej lub Legionowej. Innego dojazdu nie ma. Od strony Młynowej jest ulica jednokierunkowa, która prowadzi do niewielkiego ronda przy Rynku Siennym. Ale też warto zwrócić uwagę, że w centrum Białegostoku to właśnie piesi powinni być uprzywilejowani, a nie pojazdy samochodowe. Sytuacja wydaje się być patowa, choć problem jest coraz większy. Szczególnie trudny jest przejazd w tym miejscu kiedy przychodzą godziny szczytu, tego popołudniowego.

- Urzędnicy muszą coś z tym zrobić. Praktycznie cała Skłodowskiej stoi już od godziny 14.00. Rano od siódmej już się zaczyna tu korkować. To chyba najgorsze skrzyżowanie w mieście. Drugą tragedią jest rondo Lussy i ten beznadziejnie zorganizowany przejazd z Mickiewicza. Niech ruszą głowami i znajdą inne rozwiązanie, bo będzie tylko gorzej – mówi nasz rozmówca – Marek, taksówkarz.

Faktycznie, po przebudowie ulicy Legionowej, która jest teraz szersza, pojawiło się tam więcej samochodów. Sporo z nich skręca właśnie w Skłodowskiej – Curie. Jeśli dołożymy do tego wszystkie pojazdy jadące na wprost ulicą Skłodowskiej – Curie, mamy drogowy Armagedon na krótkim odcinku. Z pewnością urzędnicy powinni pomyśleć nad rozwiązaniem tego problemu. Czy będzie zmiana na rondo czy przeniesienie przejścia dla pieszych? Jedno jest pewne – coś innego musi powstać w tym miejscu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-01-09 15:39:00

    Codziennie poruszam się po tym skrzyżowaniu i nie widzę aż tak dużego utrudnienia. Na pewno byłoby płynniej jak by ktoś rozrysował pasy ruchu, nie trzeba tego zamieniać na rondo może być dalej skrzyżowanie

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-01-09 23:21:55

    Dawniej przez środek placu przecież poruszali się piesi. Może byłby to dobry pomysł aby to przywrócić i przy okazji na placu zrobić ładny skwer :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Viktor - niezalogowany 2018-01-13 23:53:16

    proponuje zaadaptowac cala przestrzen pod placem uniwersytetskim. a jednoczesnie zastapic nadziemne przejscia podziemnymi myślę ze w tym miejscu (pod ziemia) kilka klubow albo miejsc dla rozrywki mogloby powstac

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do