Hofman jest doprawdy wspaniały. Wystarczy przez chwilę posłuchać, jak umiejętnie łączy złość, błyskotliwość i ironię. A i ja piszę tę opinię zupełnie szczerze, bez cienia rzeczonej ironii. Wytłumaczenie poniżej.
5 lutego
Tomasz Sianecki, prowadzący m. in. "Szkło kontaktowe" raczył stwierdzić, że kobzę "obsługuje się łokciem". Arcyciekawa to koncepcja. Bo czy lirę, mandolinę, albo gitarę obsługujemy łokciem? A wszak kobza to ten sam sort instrumentów. Czyli... instrumenty strunowe szarpane. Dodatkowo kobza nie pochodzi, jak chciałby Sianecki z Wysp Brytyjskich, ale z bratniej nam Ukrainy i występuje również w Mołdawii, Rumunii, czy na Węgrzech. Szczęśliwie jakiś przytomny widz raczył Sianeckiemu uwagę zwrócić. Ale... jak to mówią, niesmak pozostał.
Chwilę temu, w "Faktach po faktach", w rozmowie Miśka Kamińskiego z – bodaj – Arkadiuszem Mularczykiem wielokrotnie padło słowo "spolegliwy". Obaj dyskutanci zdawali się przyjmować jego znaczenie, jako równoznaczne z "uległy". Tymczasem "spolegliwy", który to termin wprowadził prof. Tadeusz Kotarbiński, oznacza: "pewny", "taki, na którym można polegać". Nie, żebym tę wiedzę wyssał z mlekiem matki. Przyuczył mnie w tej kwestii jeden z moich zawodowych mentorów, Jego Ekscelencja Redaktor Mariusz Grabowski. Nie zmienia to faktu, że w studiu "Faktów po faktach" powinien być jakiś moderator, bo dziennikarze TVN24 najwyraźniej nie mieli, albo mieli bardzo złych mentorów. Choć przy obecnych dziennikarzach TVP to i tak Himalaje erudycji.
***
Gowin, będąc gościem wczorajszej "Kropki nad >>i<<", pozwolił sobie na cokolwiek seksistowski komentarz, że rozbrojony urodą (dyskusyjną moim zdaniem) Moniki Olejnik raczył piep*znąć głupotę. Wniosków jest kilka. Pierwszy taki, że najwyraźniej wokół Gowina non stop kręcą się jego zdaniem atrakcyjne kobiety, bo poza głupotami niewiele z jego ust wychodzi. Drugi taki, że polityczna poprawność jednak jakoś przesłania nam poniekąd ładną europejską tradycję adoracji słabszej płci (temat na długą dyskusję). Trzeci wreszcie... sądząc po innych gowinowskich bon motach, albo bon motach którymi co raz strzyka prawica, na prawicy owej mamy do czynienia z hordą wręcz ludzi, którzy mają jakieś niezdrowe kłopoty z własnym popędem.
Kilkakrotnie pisałem już, że na prawicy zazwyczaj więcej zboczeń, parafilii itd., bo jak się czegoś w sobie nie lubi, to się to chętnie w innych piętnuje, a więc zajmuje dla niepoznaki pozycje konserwatywne. Czy mnie na przykład obchodzi, że dwóch facetów namiętnie całuje się, albo trzyma za rękę w przestrzeni publicznej? Nie, prędzej uśmiecham się (jak w przypadku par hetero), bo fajnie, jak komuś jest fajnie. Jestem pewny swojej heteroseksualnej orientacji, więc oglądanie nieheteronormatywnych zachowań nie wywołuje we mnie poczucia niepewności, czy strachu. A więc również niechęci, czy nienawiści. Dlaczego więc wywołuje ją tak powszechnie na prawicy? Coś jest na rzeczy. I nie szermujcie mi buractwami o prawie naturalnym i tym podobnych. Bo homoseksualne zachowania występują również u innych naczelnych, ale i choćby u psów, więc są naturze przyrodzone, a nie wynikają z wychowania, czy rozwiązłości. Dodajmy, że udział jednostek homoseksualnych w gatunku ludzkim jest od zawsze stały.
Inna rzecz, że lepiej temat wyrazi zapewne Legendarny Afrojax, czyli Michał Hofman z nieistniejącej już formacji Afro Kolektyw. Tekst dla ludzi pełnoletnich. Pozostałych serdecznie proszę o nieklikanie. I pomyśleć, że czytając leada, pomyśleliście pewnie o Adamie Hofmanie...
https://www.youtube.com/watch?v=q0iBxspZ51Q
8 lutego
400 naukowców napisało do rzeczonego Gowina otwarty list protestacyjny, w którym zwracali uwagę, że zarzucanie komuś, w tym przypadku liderowi KOD-u, Mateuszowi Kijowskiemu, że oto coś tam kiedyś zrobił jego dziadek (choć ponoć wcale nie zrobił) jest chamstwem, bucerką i metodami jeśli nie stalinowskimi, to moczarowskimi. Gowin bronił się absurdalnie, zwracając uwagę, że czterystu to mało. Nie zmienia to faktu, że o grzebaniu w życiorysach w podobny sposób, przy okazji sprawy prok. Tuleji jeszcze kilka lat temu wypowiadał się o 180 stopni inaczej. Wnioski? W cieniu JarKacza szybko niegodziwość dojrzewa. Drugi: tyle w Gowinie honoru, ile w Urbanie urody. A wicepremierowski stołek, jak widać, wart zachowania nawet najbardziej haniebnego.
***
Spike Lee zapowiedział protest. Mimo, że oskarowa akademia zamierza go uhonorować nagrodą za całokształt twórczości, Lee nie zamierza odebrać nagrody, uważa bowiem że oskary są nagrodami rasistowskimi, o czym ma przekonywać niewystarczająca liczba nominacji dla aktorów czarnoskórych. To z kolei ma być pochodną faktu, że pierwszoligowych aktorów czarnoskórych jest mniej, co znowu jest pochodną stosunków i układów w hollywoodzkiej fabryce marzeń, nadal będącej świątynią, gdzie prowadzi się kult białego mężczyzny.
Można się z tym bojkotem nie zgadzać, jak Jamie Foxx. Można zakładać, że zamiast bojkotu, Lee mógłby wpaść na galę, odebrać nagrodę i przy okazji powiedzieć swoje. Ale jak Lee uderzył w stół, tak odezwało się wiele nożyc. Michael Caine zrzymał się na to, że Oscara dostał za późno. Ian McKellan aka Gandalf zwrócił uwagę, że Oscara nigdy nie dostał żaden aktor otwarcie homoseksualny. Charlotte Rampling oburzała się na "terror mniejszości", za co wkrótce potem przeprosiła (ale i pogrzebała zapewne swoje szanse na statuetkę w tym roku). A Julie Delpy uznała, że kobiety mają w biznesie jeszcze gorzej, niż Afroamerykanie. Czyli wszyscy mają źle. Poza białym mężczyzną. To oczywiście prawda. Z tym, że rzeczone mniejszości nie zauważają, że zmiana następuje. W wymiarze globalnym. I oczywiście należy o tym rozmawiać. Ale może nie od razu posuwać się do bojkotu? Choć może tylko bojkot ma szansę do kogoś trafić? Czekamy za to na to, co w trakcie gali w temacie zrobi Chris Rock. Ponoć szykuje coś na tę okazję. Może być z tego... skandalik w dobrej intencji.
9 lutego
Wanda Niemca nie chciała. Natomiast współczesne Polki to z pewnością dziwki, bo jak chcą polscy panowie na Facebooku, owe "jeżdżą na Erasmusy rumotać się z Hiszpanami, a u nas dają się zdobywać przyjezdnym śniadym książętom z Emiratów". Takie wpisy dowodzą jednego. I wcale nie tego, że Polki są dziwkami, a że polscy panowie mają w sobie niespożyte pokłady frustracji. Wywołanej pewnie tym, że rzeczone Polki nie chcą z nimi. Mowa to jednak faktycznie, jak zwrócił uwagę na Facebooku Kolega, ezopowa. Mnie nic nie łączy z Hiszpanią, a krwi arabskiej mam w sobie mniej więcej tyle co chińskiej. Sfrustrowany jednak nie jestem. Problemów na odcinku damsko-męskim nie mam. Jaka jest moja tajemnica? Wystarczy pamiętać, żeby umyć pachę, nie nosić się na codzień jak bej w polarku, nie wkładać do knajpy koszuli w kratkę kupionej przez mamę i mieć jakieś zainteresowania poza piątkowym piwem z kolegami. Ta droga na pewno lepiej przeciwdziała frustracji, niż ubliżanie kobietom na fejsbuniu. Bo wiecie... na frjsbuniu nic nie ginie.
***
Dziś na sejmową mównicę wtargnął poseł formacji Kukiz"15 w koszulce z okrągłym stołek i hasłem "Entliczek pentliczek, czerwony stoliczek". Jeśli ktoś uważa, że to postać (dotąd) anonimowa, przypominam, że kiedyś był gwiazdą rocka. Dowód poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=_lK4cX5xGiQ
***
Tyrmand, pisząc powieść "Zły" mógł mieć nieuświadomioną proroczą wizję na temat swojego przyszłego syna, Matthew Tyrmanda. Choć nie. Wróć. Wtedy zatytułowałby swoją powieść "Głupi".
Komentarze opinie