Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 19 - Oskary, fanfary, buce...



W jednym miejscu blichtr i światła, w innym miejscu mrok i gobliny. Świat z pewnością nie jest jednolity.

 

29 lutego



No i kolejna oskarowa gala za nami. Gala, na którą cieniem spadły oskarżenia, że oto przemysł filmowy jest zdominowany przez białych, czego owocem brak nominacji dla czarnoskórych w najważniejszych kategoriach. Rozumiem oburzenie, ale wypada tu zwrócić uwagę na pewną okoliczność. Emancypacja Afroamerykanów to rzecz tak naprawdę z drugiej połowy XX wieku. W takim RPA apartheid zniesiono naprawdę, naprawdę niedawno. Tymczasem wiele z robionych obecnie filmów, to filmy osadzone w przeszłości. Z całym szacunkiem dla protestujących, poprawność polityczna nie może być ważniejsza od prawdy. W filmie dziejącym się - dajmy na to - w XIX wieku, nie możemy na siłę dokleić czarnoskórego potentata naftowego z Teksasu. Po prostu nie możemy. Choć w "Thorze" doklejono czarnoskórego Heimdalla, więc może jednak..?

Gala okazała się jedną z najnudniejszych w historii. Także za sprawą absolutnie żenującego Chrisa Rocka w roli prowadzącego. Przez całe show padły może dwa żarty, które nie były strasburgerami. Rock oczywiście czuł na plecach gorący oddech bojkotującego galę Spike"a Lee. Starał się więc rozbroić tę pararasistowską bombę. Zabrakło jednak umiejętności. Reszta była praktycznie w całości skrajnie przewidywalna. Oskara w końcu - zgodnie z oczekiwaniami - wziął Leo. Szkoda może tylko, że za rolę charczano-czołganą i dużo gorszą niż zdarzało mu się grać. W dodatku w filmie skrajnie przecenianym, pretensjonalnym i nudnym jak flaki z olejem. Jeśli ktoś mówi mi, że "Zjawa" to coś dobrego i powołuje się na jakieś "majestaty przyrody", powiadam: "Rusz dupę sprzed ekranu, pójdź do lasu, powąchaj mech, dziabnij se kory, będziesz miał tak samo". Minus niedźwiedź oczywiście. Taka prawda. W tym, że na "Zjawę" dała się nabrać akademia, przyznając jej reżyserowi Oskara, też zaskoczenia nie było. Po zeszłorocznym "Birdmanie", Innaritu wydaje się mieć w oczach głosujących jakieś specjalne prawa. Może i na nie zasłużył, ale z pewnością nie "Zjawą".

Zaskakujące z kolei mogło być to, że nagrodę za scenariusz i najlepszy film zgarnął "Spotlight", o którym pisałem już dwukrotnie. Dwukrotnie, bo po pierwsze, jest to kawał bardzo dobrego, kameralnego kina. Dwa: podejmuje nadal ważny temat pedofilii wśród katolickich księży. Pisząc o nim po raz pierwszy zastanawiałem się czy w ogóle wejdzie do polskich kin, a tu - miła niespodzianka - nie dosyć, że wszedł to jest najlepszym filmem roku według Akademii. [edycja z 3 marca] Tymczasem "Teleexpress", zgodnie z wytycznymi #dobrejzmiany, w reportażu dotyczącym Oskarów, jakoś nie zauważył, że "Spotlight" jest o pedofilii klechów i próbach jej tuszowania. Okazało się, że traktuje o pedofilii... w Bostonie. Doprawdy budżetowe media nie przestają śmieszyć, bawić i przestraszać.

Cieszy za to, że najwięcej nagród, choć w mniej prestiżowych kategoriach, zgarnęła nowa odsłona "Mad Maxa". Można nie lubić dystopijnego kina akcji (bo SF to przecież tak naprawdę nie jest), ciężko jednak nie docenić jak znakomicie zrealizowany jest to film. Jak znakomicie operuje tempem, jak bardzo świadomie jest kiczowaty, jak niesamowicie bujna była wyobraźnia reżysera George"a Millera i towarzyszącej mu ekipy fachowców od scenografii, kostiumów i efektów specjalnych, czy dodająca wszystkiemu kopa muzyka Toma Holkenborga znanego również jako Junkie XL. Do tego znakomite role Toma Hardy (który swoją drogą w "Zjawie" zjada DiCaprio nie wypluwając nawet kostek) i Charlize Theron. Majstersztyk. O ile nie jesteście bufonami, którzy za dobre kino uznają tylko sześciogodzinne tureckie filmy o siedzeniu przy biurku.

 

1 marca


 

PiS, zgodnie z przewidywaniami, w tapicerstwie idzie dalej, niż PSL. Aż człowiek zastanawia się, czy jak zabraknie stołków, to swoich miernych, biernych, ale wiernych będzie angażował na mydelniczki w wychodkach. Dowodem zmiany personalne w stadninach koni arabskich, które do niedawna były naszą dumą i znakomitą polską marką. Ale co tam marka... koledzy ministra Krzysztofa Jurgiela potrzebowali posadki, więc szybciutko wymieniono fachowców, którzy od lat robili znakomitą robotę, na ludzi którym - podobnie jak samemu ministrowi - z niejakim wysiłkiem przychodzi sformułowanie zdania złożonego. Świat się dziwi. Środowisko hodowców koni się dziwi. Polacy się dziwią. A ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi nie. #dobrazmiana.

Węgla do pieca dołożył za to pewien szejk, który już zadeklarował, że chętnie zatrudni zwolnionych fachowców wierząc, że z ich pomocą w ciągu roku, a najwyżej kilku lat prześcignie pozbawione fachowego zarządzania polskie stadniny. Czyli klasyczny PiS: "Po nas choćby potop".

Kolejnym smaczkiem w sprawie było to, że pod adresem senatora Jana Dobrzyńskiego padło oskarżenie, jakoby, samemu będąc hodowcą koni, starał się nieelegancko moderować końskie transakcje. No i tak to.

 

3 marca


 

Minister Witold Waszczykowski, człowiek o aparycji wąsatego teletubisia skompromitował się po raz kolejny. Nie, żeby to było jakieś szczególne zaskoczenie, zdążył nas już wszak przyzwyczaić, ale obserwując jego ostatnie działania zupełnie serio zaczynam zastanawiać się, czy nasz szef MSZ nie jest aby opóźniony w rozwoju. Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto najpierw prosi jakieś gremium o ocenę, a kiedy okazuje się, że ocena nie będzie pozytywna, domaga się opóźnienia wydania tej oceny, w dodatku obrażając rzeczone gremium? Jak już kiedyś pisałem, nikt nie spodziewał się po PiSie szczególnie dużego i dobrego zaplecza kadrowego. Ale patrząc na Waszczykowskiego... może naprawdę lepiej byłoby obsadzać ministerstwa z ulicznej łapanki..? #dobrazmiana

****



Trwa ekscytacja związana z Kajetanem P. A to dowiadujemy się, że chciał gryźć konwojenta, a to że ofiara była przypadkowa, wreszcie - że gdyby go nie schwytano, zabijałby dalej. I cała Polska w trwodze. Zabijałby dalej. Ajajaj! Może by i zabijał. Ja wiem za to jedno. Gdyby groziło mi dożywocie, mówiłbym wszystko, co mogłoby sprawić, że spędzę je w szpitalu (choćby i psychiatrycznym), niż w więzieniu.

Co w sumie jeszcze wcale nie jest wykluczone.

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do