Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 24 - Przeprosiny z d***



 

A więc jednak coś prezydentowi zaświtało. Może to jeszcze nie jutrzenka swobody, ale choć światełko w tunelu? Ojczyzna "dojna", jak się okazuje, była przesadą. Czekam na kolejne akty kajania się. A powodów po temu wszak ma Andrzej Duda bardzo wiele.

 

4 kwietnia


 

Łatwiej będzie wypisać się z konserwatywnego klubu zwanego kościołem katolickim. Dotąd, żeby wszystko im ładnie w statystykach wyglądało, księża robili z tego drogę przez mękę. Potrzeba było choćby dwóch świadków i graniczącej z cudem umiejętności trafienia w godziny pracy "swojego" proboszcza. Teraz ma być łatwiej. Zbiega się to z bzdurami, które episkopat plecie w kwestiach aborcyjnych. Mnie cieszy to bardzo, bo dowodzi, że przeciwnik jest co najmniej nierozsądny i w kategorii strzałów w kolano ma celność Wilhelma Tella.

I tu apel. Skoro już ułatwia się nam apostazję, to przestańmy udawać, że wystarczy zwyczajnie mieć religię i kościół gdzieś. Nastroje jakie są – widać. Wydaje mi się, że to czas na ostentację, a nie trwanie w hipokryzji. Jest też w tym wszystkim bonus. Taki mianowicie, że po apostazji nie możecie zostać rodzicami chrzestnymi. A więc unikniecie próśb o to ze strony znajomych, albo przynajmniej będziecie mieli solidny powód, by odmówić. Czujecie? Zero prezentów "od chrzestnych". A dbałość o budżet domowy, to wszak obowiązek patriotyczny.

****


 

Trwa nagonka na polskiego ambasadora w USA, Ryszarda Schnepfa. Nakręciła ją jedna z fanatycznych prawicowych gazet i jeden z fanatycznych prawicowych portali, a podjęło grono wesołych trolli. No i facet nie wytrzymał, skomentował sprawę na portalu społecznościowym. Może faktycznie jako ambasador nie powinien, ale trudno się dziwić człowiekowi, którego zaszczuwa brygada (po części pewnie płatnych) hejterów. Jak zaszczuwa? Wyciągając mu przeszłość rodziców i pochodzenie etniczne. Co na to PBS i Witold "Teletubiś" Waszczykowski? Upominają ambasadora za to, że się broni. Kolejny dowód, że #dobrazmiana, to raczej #rosyjskawojnahybrydowa, albo #kremlzacieraręce. Bo trudno uwierzyć, że ktoś może być aż tak nieudolny dyplomatycznie niecelowo.

 

5 kwietnia


 

Himalaje ekshibicjonizmu stały się udziałem Krzysztofa Jurgiela, znanego wcześniej z faktu, że był chłopcem na posyłki Tadeusza Rydzyka. A przynajmniej był do takiej roli gotowy. W trakcie poprzedniej kadencji PiS dziennikarze "Faktu" wykonali do resortu rolnictwa, którym również wówczas kierował Jurgiel, telefon w imieniu Rydzyka. Powiedzieli że biznesmenowi z Torunia zepsuł się pod bankiem samochód i potrzebuje na cito rządowej limuzyny. Krzysztof Jurgiel pokornie obiecał sam wybrać limuzynę i niezwłocznie podesłać ją pod bank. W normalnym kraju taki facet nie zostałby już nawet pościelowym w burdelu, u nas jednak ponownie szefuje ważnemu resortowi. Talentu do wtop przez osiem lat nie wytracił. Zapytany o kompetencje obecnego szefa stadninie w Janowie Podlaskim tłumaczył, że ten kompetencje ma podobne jak sam Jurgiel. W słowa ubrał to takie: "Uczyłem się gleb, hodowli koni, nawet na praktyce mieliśmy dojenie krów.". Ponownie domagam się, by przed nominacją na ministra, a najlepiej jeszcze przed kampanią wyborczą, robić kandydatom testy na inteligencję. Jak widać, trzeba bo inaczej mają miejsce takie konfy.

 

****


 

Testy na IQ, a również wodowstręt, wypadałoby też robić feministkom, zanim wpuści się je na wizję. Przekonał się o tym Andrzej Morozowski, który zaprosił do swojego programu Kazimierza Sowę i Annę Zawadzką. Ta słowotokiem skutecznie uniemożliwiła najpierw dialog, a później prowadzenie programu w ogóle. Pytana wielokrotnie, czy podporządkuje się regułom panującym w programie, cały czas utrzymywała agresywną słowną biegunkę. W końcu Morozowski musiał swój program przerwać.

Zawadzka miała na boku głowy wystrzyżone serduszko. Mój kolega na Facebooku trafnie zapytał, gdzie są konie z podkowami w takim kształcie.

Smuteczek z kolei jest taki, że Zawadzka zrobiła swojemu środowisku kuku. Niemałe. Teraz katoprawica będzie ją nosić na sztandarach jako dowód, że lewica i feministki to agresywni idioci. Jak mi cała sytuacja bardzo nie na rękę, tak przyznać należy, że przy takich stronnikach nie trzeba lewicy już przeciwników. Pociesza może tylko, że prawica z takich Zawadzkich ma złożony cały gabinet.

 

8 kwietnia


 

Szef TVP2 Maciej Chmiel ogłosił, że jego stacja stworzy sitcom zatytułowany "2050". Co w nim? Polska jako potęga ekonomiczna, militarna i duchowa. Tu się zapewne element komediowy skończy. Scenariuszem zajmie się Marcin Baczyński, autor "Piatego stadionu" i "Listów do M.", czyli "spec" z tych, co się tylko u nas zdarzają. Inicjatywa fajna, choć może lepiej byłoby zrobić coś mniej odrealnionego? Mniej sci-fi. Na przykład remake norweskiego serialu "Okupacja", gdzie – w skrócie - Norwegia wpada w łapy Rosji. Wszak u nas, dzięki działaniom naszej niewielkiej wysokością (czyt. wzrostem) piątej kolumny, scenariusz to realny i mogący spełnić się dużo prędzej, niż w 2050 roku.

 

****


 

Wczoraj we wsi Rokitki k. Tczewa trzy psy pogryzły 9-letnią dziewczynkę. Szczęście w nieszczęściu, skończyło się tylko na jednym straconym palcu. Co jednak ciekawe i dające do myślenia, psy reprezentują rasę mastiff tybetański. Czyli w naszym kraju nawet buddyści stali się agresywni.

 

****


 

Skoro już przy psach... Ryszard Terlecki, ksywa "Pies" poinformował, że na prezydium sejmu dyskutowano kwestię ubioru dziennikarzy. Chodzi o to, że: "Sytuacja, że można przyjść w majtkach do Sejmu z kamerą, jest wyjątkowa. Jakieś minimum regulacji powinno istnieć.". Nie pracowałem w wielu redakcjach stacjonarnych, ale w każdej gdzie mi się zdarzyło, większość ludzi ubierała się faktycznie mało fajnie. Polary, niedoprane bluzy, jeansy. Jasne, że niektórzy powiedzą, że to wygodne. A gajer już nie, co jest akurat kompletną bzdurą, dowodem na nieumiejętność doboru rozmiaru, albo na zaniedbania własnej sylwetki. Rozumiem, że gajer jest wręcz synonimem korpo, a krawat współczesną niewolniczą obrożą. Ale... jest w tym psim pomyśle, niby szalonym, jakaś metoda. Przecież nie chodzi (oby) o to, żeby dziennikarz przychodził do pracy w kamizelce i jeszcze z dewizką, ale żeby nie przychodził jak łachmyta. Nawet jeśli stoi zawsze za, a nie przed kamerą. Bo to wywołuje pewne moim zdaniem korzystne przyzwyczajenia, które może rozciągną się i na czas po pracy. Piatek wieczór, knajpa i faceci w polarkach. Srsly? A widzi się to powszechnie.

****


Czechy są fajne. Czesi są fajni. Na luzie, ateiści, poczucie humoru, dobry browar, legalny sztynks. Czeskie filmy. Tymczasem na wczorajszej konfie wiceminister infrastruktury, Jerzy Szmit, wypowiadał się o konsekwencjach podwyżki paliwowej. Przysłuchiwał się temu jego przełożony, Andrzej Adamczyk. Wieczorem tego samego dnia minister powiedział, że o żadnej podwyżce paliwowej nie słyszał. Choć słyszał na konfie. I oto kolejny dowód, że dzięki kadrom PiS bliżej nam jeśli nie do Czech, to do czeskiego filmu na pewno.


(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do