Reklama

Uczelnie zamiast kształcić rozdają dyplomy?

Szkoła lub uczelnia świadczy usługi edukacyjne i wszyscy powinniśmy o tym pamiętać – przekonywali działacze partii Wolność. Ich zdaniem należy zmienić zasady działania takich placówek, aby każdy otrzymywał wiedzę tę, po którą przyszedł w rzeczywistości do szkoły lub na studia.

Dziś polskie dzieci są obciążone nauką różnych przedmiotów, które często nie są dla nich interesujące. W zasadzie nie ma możliwości opuszczania lekcji, np. biologii lub historii, jeśli kogoś takie przedmioty nie interesują. Brak jest natomiast kształcenia kierunkowego, zgodnie z zainteresowaniem dzieci i młodzieży. To samo dotyczy też uczelni wyższych, które także często wtłaczają wiedzę studentom, po jaką wcale nie przyszli na daną uczelnię lub kierunek.

- Problem jest w tym, że dzieci uczy się wszystkiego od początku, a wiadomym jest, że kiedy człowiek uczy się wszystkiego, to tak naprawdę nie wie nic. Człowiek kończący szkołę średnią jest sprowadzony do przeciętnego poziomu niczego. Dopiero po studiach może mieć szansę, żeby stać się mniej przeciętnym i wyjść z tego obrębu zwyczajowości – mówiła Julia Kurzawska, Prezes Podlaskiego Oddziału Młodych dla Wolności.

Nowy szef struktur partii Wolność przekonywał, że warto wymagać i zmieniać to co nie działa. Od edukacji społeczeństwa zależy bowiem nasza wspólna przyszłość. Jego zdaniem poziom edukacji w Polsce stale maleje, jest to wynikiem różnych czynników wpływających na osiągnięcia naukowe młodych Polaków. Na pewno jednym z nich jest państwowy system edukacji, któremu należy stanowczo się przeciwstawić. Edukacja jest usługą świadczoną przez instytucje państwowe na rzecz obywateli. A skoro jest to usługa, należy wymagać tego co chcemy, a nade wszystko prawidłowego jej wykonania.

- Dzisiejsze różnego rodzaju normy, na przykład programy edukacyjne w szkołach wyższych, czy szkołach podstawowych, doprowadzają do tego, że możemy poczuć się jak w restauracji. Mówimy – czy jest schabowy? Jest. A czy jest z frytkami? Nie. Zgodnie z zasadami ministra edukacji, jest tylko ziemniakami purre i tylko takie może pan dostać. I dzisiaj mamy do czynienia z taką samą patologiczną sytuacją w szkolnictwie wyższym – przekazał Marcin Sawicki, szef struktur Wolności w naszym regionie.

W dzisiejszym systemie edukacji Polsce, najwybitniejsi profesorowie lub przedstawiciele kadry nauczycielskiej, nie są w stanie przygotować programów nauczania, które będą dopasowane do uczniów lub studentów. Mamy programy ustalane odgórnie przez ministerialnych urzędników. Działacze partii Wolność uważają, że o ile w zasadzie każdy obywatel powinien nauczyć się czytać, pisać i liczyć, to dalszą edukację powinien mieć możliwość podejmować zgodnie z własnymi zainteresowaniami. I w oparciu o programy przygotowane przez kadrę, która zna potrzeby lokalnego rynku edukacji. Wolnościowcy chcą, aby uczelnie przestały rozdawać dyplomy, a zaczęły po prostu kształcić.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Lech - niezalogowany 2018-03-23 06:06:34

    Polskie szkoły i uczelnie istnieją jedynie po to aby dożywotnio zapewniać pracę już tam pracującym. Na uczelniach rozkłady zajęć wypełniene są nieprzydatną anachroniczną wiedzą tylko dlatego by zapełnić kolesiom etery. W Polsce nauczyciel nie uczy tylko zadaje do domu by później odpytywać . W normalnych systemach to rodzić odpytuje czego nauczyciel w szkole nauczył na nie odwrotnie. Przed nami daleka droga do normalności bo każda rządząca partia boi się tego środowiska jako zdyscyplinowanego elektoratu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do