
W środę późnym popołudniem Rada Miasta spotka się na drugiej części sesji. Dyskusja odbędzie się na temat zmian w budżecie zaproponowanych przez prezydenta. W poniedziałek radni zdjęli ten punkt z porządku obrad. W środę dyskusja będzie toczyła się dalej: tym razem nad częścią zmian budżetowych, a konkretnie tymi, które dotyczą pieniędzy na oświatę. O ile prezydent i urzędnicy przygotują porządnie poprawki do budżetu i znajdą się tam tylko zapisy dotyczące oświaty. Dyskusję na temat 8 milionów na lotnisko w Krywlanach przełożono na październik.
To żadna nowość, że obecnie trwa regularna wojna między prezydentem a radnymi. W poniedziałek był jej akt następny. I o ile białostoccy radni, wśród których większość ma PiS, mogą mieć sobie to i owo do zarzucenia w eskalowaniu konfliktu z Tadeuszem Truskolaskim, to już poniedziałkowa awantura ze zdejmowaniem punktu z budżetem obciąża wyłącznie prezydenta. Dlaczego? Bo jak zwykle prezydent i jego urzędnicy postanowili postawić radnych przed faktem dokonanym przekazując im informacje o budżetowych poprawkach dosłownie w ostatniej chwili. Co więcej - bez żadnych konsultacji - wpisali tam kontrowersyjny zapis dotyczący dofinansowania budowy pasa startowego na Krywlanach kwotą 8 milionów. Jeśli to nie jest szantaż, hucpa i bezczelność to co to jest?
Przesadzam? No to wyobraźmy sobie podobną sytuację w drugą stronę: radni w ostatniej chwili przynoszą prezydentowi projekt uchwały. Składają 2 dni przed sejsą wielostronicowy dokument z dużą ilością danych i wnioskują, aby go urzędnicy w ciemno zaopiniowali w kilkanaście godzin. Czy ktokolwiek słyszał o takim przypadku w Białymstoku? To może inna sytuacja: przeciętny Kowalski przynosi jakikolwiek wniosek do magistratu prosząc w nim o dotację czy dofinansowanie wartości kilku milionów. Żąda przy tym rozpatrzenia w kilka dni szantażując, że jak nie, to on spali swoje domostwo pół dzielnicy. Absurd? No, nie większy niż to, co obecnie wyczynia Tadeusz Truskolaski. Wcale nie dziwi mnie irytacja radnych, których prezydent już wielokrotnie wystawiał do wiatru prezentując kompleksowe zmiany w planach miejscowego zagospospodarowania. Powiem więcej - podziwiam ich opanowanie.
Szantażowanie radnych, że jeśli nie uchwalą zmian w budżecie, to nauczyciele nie dostaną pensji, to absolutna bezczelność zarówno wobec Rady jak i pracowników oświaty. Naprawdę, tylko głupcy i zagorzali zwolennicy Tadeusza Truskolaskiego, mogą wierzyć w to, że tych poprawek nie dało się przygotować wcześniej, by radni mogli dokładnie przeanalizować nad czym głosują. Oczekiwanie dobrej woli od radnych przy argumencie, że jej brak pozbawi szpitala samochodu, bezdomnych ciepłych posiłków, a nauczycieli pensji powinno zostać określone neologizmem "truskolaskizm" i być wyższą formą "macchiavellizmu". To ostatnie pojęcie łączy bowiem cynizm z inteligencją - to pierwsze to przde wszystkim buta, cynizm i arognacja podniesiona do potęgi.
Rozumiem dlaczego, radni PiS dali się zaszantażować magistratowi godząc się na środowe dokończenie sesji. Dali czas urzędnikom na rozdzielenie budżetowych poprawek na te socjalne i oświatowe oraz lotniskowe. Wykazali maksymalną dobrą wolę godząc się na to głosowania, bo pomyśleli o szkołach i nauczycielach. Na ich miejscu zwołałbym natychmiast sesję nadzwyczajną, gdzie wraz z głosowaniem tych poprawek przeprowadził wniosek o referendum w sprawie odwołania Tadeusza Truskolaskiego. Skoro decyduje się do własnej wojny z Radą włączyć pensje nauczycieli, to nie zasługuje na nic lepszego.
Na koniec jeszcze jedno: jeśli w październiku radni PiS zgodzą się przegłosować jakiekolwiek dodatkowe środki na budowę pasa startowego na Krywlanach to znaczy, że postradali rozum. Naprawdę chciałbym zrozumieć sens tej inwestycji w wersji proponowanej przez Tadeusza Truskolaskiego. Bo ja widzę tylko jeden: prezydent i marszałek przed wyborami chcą uroczyście otworzyć lotnisko i mieć trochę lansu. Innych korzyści dla mieszkańców tu brak. W wersji za te czterdzieći kilka baniek powstanie tylko pas startowy dla samolotów, który będzie dostępny nawet nie dla procenta, a dla setnych promila mieszkańców. Czyli skorzystają z niego posiadacze własnych samolotów oraz ci, których stać na wydanie kilkunastu tysięcy złotych na twarz na korzystanie z tzw. taksówki powietrznej. Ilu z nas - białostoczan - to dotyczy? A z ilu kieszeni będą wyjęte pieniądze na 8 milionów?
Na informację prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i marszałków, że mieszkańcy czekają na tą inwestycję publicznie odpowiadam: proszę powiedzieć, którzy to mieszkańcy na to czekają i jak będą mogli skorzystać? Konkretnie! Bez ściemy: ile osób, za ile i jak często? Bo jeśli nie ma ekonomicznych wyliczeń, to pytam: dlaczego sprawą nie interesuje się prokurator lub psychiatra? Jak to możliwe, że gdy urząd miejski i marszałkowski daje w konkursach publiczne pieniądze przedsiębiorcom to żąda od nich precyzyjnych biznesplanów, wyliczeń i wskaźników ekonomicznych, a w tej sprawie nie ma nic poza przeczuciem i chciejstwem? Pan Prezydent lub któryś z Panów Marszałków zechce to publicznie wyjaśnić? A skoro nie ma wyliczeń (a wiem, że ich nie ma) to dlaczego Rada Miasta ma dokładać kasę do tej idiotycznej budowy kretyńskiego lotniska dla nikogo?
I jeszcze jedno w tej sprawie: stawiam dolary przeciw orzechom, że jeżeli pas na Krywlanach zostanie przebudowany w nibylotnisko, to nikt nigdy z UE czy z krajowej kasy nie da ani grosza na lotnisko regionalne na Podlasiu, na którym są trzy minilotniska (Białystok, Suwałki, Narew). Dodam, że żadnego z tych minilotnisk rozbudować się nie da, a najmniejsze szanse na to mają Krywlany. Te same, na które prezydent chce od radnych 8 milionów z naszych kieszeni.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To prawda, o ile na tor przyjedzie sporo zwykłych ludzi, z innych miast, to sam pas startowy dla aeroklubu z pieniędzy miasta to nieporozumienie. Moim zdaniem tej sprawie powinno przyjrzeć się CBA bo to jest publiczne wsparcie prywatnych inicjatyw.
Bardzo dobrze napisane. Żadnej kasy na karlowate, wylobbowane przez agenture wplywow tzw. Lotnisko, ktorego NIGDY nie da sie rozbudowac. Czyli dziesiatki milionow na interesy kilku osob i zarazem paraliż szans na normalne lotnisko. Te same osoby i propagandzisci z niemieckich mediow ktorzy promuja nierozwojowe Krywlany wspieraly "straszny dwór" w oklamywaniu spoleczeństwa w sprawie lotniska regionalnego. To zorganizowana grupa z przestepcą.