W środę w auli białostockiej Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania odbyła się "Wielka debata o lotnisku regionalnym". Organizowały ją wspólnie redakcje Kuriera Porannego i Gazety Współczesnej oraz TVP Białystok i Radio Białystok. W dyskusji brali udział samorządowcy (głównie z Sejmiku), biznesmeni, naukowcy, dziennikarze i eksperci zajmujący się funkcjonowaniem polskiego lotnictwa i portów lotniczych. Wniosek był jeden: Podlasiu lotnisko regionalne jest niezbędne i przyniesie ono (zwłaszcza aglomeracji białostockiej) wiele korzyści. W tym te najważniejsze w postaci wzrostu PKB. Mimo to nie wiadomo czy powstanie. Powód Władze województwa nie wiedzą gdzie znaleźć pieniądze na jego budowę i utrzymanie. Postawę decydentów celnie spuentował Paweł Myszkowski z komitetu referendalnego cytując profesora Lecha Dzienisa, który mawia "Albo wyniki, albo wykręty".
Kwitensencją postawy marszałków wobec lotniska jest odpowiedź Jerzego Leszczyńskiego na pytanie: Co Pan zrobi z legitymacją wynikającą z ważnego referendum, w którym mieszkańcy powiedzą "chcemy lotniska"?
- Podejmiemy działania i zbadamy czy da się zrealizować ten projekt. Na pewno zaczniemy rozmawiać z przedsiębiorcami w sprawie partnerstwa publiczno-prywatnego. Sytuacja województwa jest taka, że nie mamy pieniędzy na budowę lotniska i jego utrzymanie i trzeba rozmawiać o środkach zewnętrznych. Jeśli będzie możliwość sfinalizowania tych spraw to przystąpimy - wymijającą odpowiadał Leszczyński.
Marszałek zaskoczył już na początku debaty, kiedy oświadczył, że "lotnisko regionalne jest na Podlasiu potrzebne", co było zmianą w stanowisku samorządu województwa. Jego poprzednik Jarosław Dworzański w 2012 roku twierdził, że Podlasie nie potrzebuje lotniska regionalnego i tym - między innymi - uzasadniał rezygnację z budowy portu lotniczego. Wypomniał mu to w trakcie debaty jego dawny kolega z zarządu województw Bogusław Dębski, obecnie radny wojewódzki PiS.
Niestety zaraz potem Jerzy Leszczyński zaczął też tradycyjną wyliczankę, że według danych sprzed kilku lat lotnisko w Białymstoku będzie się samofinansować dopiero od 2040 roku, kiedy to osiągnie liczbę 700 tysięcy pasażerów. Budowę lotniska wycenił na około 350 milionów.
- Warto zaktualizować dane panie marszałku, bo dawno straciły już aktualność. Lotnisko w Lublinie miało obsługiwać według prognoz w pierwszym roku 180 tysięcy ludzi, a zbliżyło się do 400 tysięcy. Żeby dostać pieniądze z zewnątrz trzeba przedstawić wiarygodne dane. Poza tym, żeby przedsiębiorcy chcieli inwestować też powinni je dostać a przede wszystkim otrzymać ofertę od partnera publicznego. To dobrze, że jest to referendum, bo suweren czyli społeczność powie czego chce. Wiemy, że lotniska chcą politycy, biznesmeni, naukowcy, dziennikarze. Jeśli w niedzielę na wybory pójdzie odpowiednio dużo osób to znaczy, że ich głosu dołączył głos społeczności. Budowa lotniska będzie wymagała środków zewnętrznych i w tej perspektywie nie da się ich uzyskać z Unii. Ale będzie przyszła perspektywa a to referendum da argumenty, które w Warszawie i w Brukseli będą słuchane - mówił Andrzej Parfieniuk z Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego.
Argumenty za budową lotniska poddawał także profesor Henryk Wnorowski, dziekan Wydziału Ekonomicznego.
- Czy region może funkcjonować bez lotniska regionalnego? Może, skoro my funkcjonujemy. Ale to kwestia jakości życia i tego co oferujemy jako region. To nie przypadek, że od dawna zajmujemy ostatnie miejsce w kraju pod względem atrakcyjności inwestorskiej. Według różnych obliczeń powstanie lotniska regionalnego zapewnia w szybkiej perspektywie wzrost około 4,5 procenta PKB rocznie. O kilka procent zmniejsza bezrobocie i ożywia region. Lotnisko wywołuje tez efekt kataliczny: przyciąga biznes i zwiększa atrakcyjność regionu. Lotnisko kiedyś zacznie się samofinansować, ale nikt precyzyjnie nie powie kiedy: czy będzie to za 7 czy 17 lat - mówił Wnorowski.
Wtórował mu Paweł Myszkowski z Komitetu Referendalnego.
- Skoro w 2011 roku pan marszałek Dworzański mówił, że nie wyobraża sobie, że to lotnisko nie powstanie i twierdził, że istnieje potrzeba jego budowy wtedy to teraz jest ona jeszcze bardziej oczywista. Atrakcyjność i dynamika rozwoju połączeń lotniczych jeszcze wzrosła więc i powody budowy lotniska są jeszcze bardziej oczywiste. To wszystko trwa, ale to budowa lotniska cały czas napotykała na przeszkody. Przezwyciężyliśmy je i teraz suweren czyli społeczeńśtwo odpowie czy chce budowy. Z tym mandatem można iść w wiele miejsc i rozmawiać.
Były marszałek Jarosław Dworzański wyjaśniał, że rezygnacja z budowy lotniska w 2012 była wymuszona, bo wskutek wydłużających się sporów z ekologami i oporami urzędników w sprawie decyzji środowiskowych groziła utrata dotacji. Dlatego zadecydował, aby przenieść te środki na budowę dróg.
- Nie uważam, aby zabrakło nam determinacji w tej sprawie. Nie uchylam się od odpowiedzialności i nie żałuję tej decyzji. Była trudna, ale ryzyko zwrócenia do Brukseli kilkuset milionów było za duże. Kolejno odpadały nam różne lokalizacje ze względu na parki narodowe, krajobrazowe i obszar Natura 2000 - mówił Dworzański.
Bogusław Dębski i Grzegorz Chocian (firma Ekoton) ripostowali mu, że urząd działał w tej sprawie opieszale i sam marnował czas, a żadna lokalizacja nie została w świetle prawa skreślona. Chocian (jego firma jak na razie skutecznie procesuje się z Urzędem Marszałowskim broniąc swojego raportu środowiskowego) podkreślał, że urząd powinien być związany prawem a nie poglądami ekologów i urzędników wydających decyzje poza swoimi uprawnieniami.
- Na każdym obszarze mogą protestować ekolodzy. W Lublinie bronili susła perełkowatego, choć wystarczyłoby nie kosić trawy a sam by się wyniósł. W Modlinie samoloty nadlatują tylko od zachodu, bo inaczej płoszą nietoperze w Pomiechówku. Uważam, że Podlasiu potrzebne jest lotnisko i cieszę się, że bierzecie się za ten temat właściwie i poważnie: organizujecie debatę, referendum, szukacie informacji. Nie jesteście w strefie ciążenia istniejących lotnisk, bo to maksimum 1,5 godziny drogi od miejsca zamieszkania. Żadna droga tego nie umożliwi. Poza tym nie broni się argumentu, że dobre drogi i szybka kolej zastąpi samoloty. Gdyby to była prawda to na zachodzie Europy nie powstawałyby one. Nie budowano by ich w Krakowie, Gdańsku, które są przecież połączone szybkimi kolejami i autostradami. Nikt nie buduje lotniska, żeby polecieć do Warszawy, ale jeśli musi wyjechać dzień wcześniej by dotrzeć na lotnisko, płaci za hotel i musi odbyć podróż to rozumie potrzebę budowy lotniska w waszym województwie. Powinniście mieć lotnisko 4D, które ma pas o długości 2000 metrów. Nie wiem czy potrzebujecie cargo, ale Lublin rozwija się dzięki lotnisku znakomicie - mówił Grzegorz Sobaczak ze Skrzydlatej Polski. Dodał też, że przy budowie lotniska warto rozmawiać też z wojskiem, które może dołożyć się do jego powstania z przyczyn strategicznych.
- Cieszę się, że jest referendum i ludzie powiedzą czego chcą. Nie zgadzam się, że pytanie jest zbyt ogólne. Pani Krysia z kwiaciarni nie wie wiele o lotnisku i jego kosztach tak jak nie wie tego o budowie dróg czy torów kolejowych. Ale wie, że to potrzebne. A kiedy jej dzieci czy krewni z emigracji zarobkowej do Europy będą mogli częściej przyjeżdżać do domu to ten argument zrozumie. I świadomie wybierze. Nie można mówić, że drogi i tory zastąpią lotnisko, bo to tak jakbyśmy mówili, żeby myć ręce a nie nogi. Zachęcam wszystkich do pójścia na referendum. To pewnie ostatnia szansa na to, żeby wypowiedzieć się w sprawie lotniska. Drugiej już nie będzie - podsumował Paweł Myszkowski.
Bardzo ważne słowa powiedział też radny Dębski, który zachęcał do odłożenia do lamusa sporów na temat tego w jaki sposób zmarnowano dotąd możliwości budowy lotniska.
- W Warszawie i w Brukseli nikt się nad nami nie zlituje i nie da nam na to pieniędzy. Takich przypadków dotąd nie było. Jeśli referendum będzie ważne i padnie odpowiedź, że budujemy lotnisko to odłóżmy spory i wszyscy naciskajmy na władze krajowe i europejskie. Naciskajmy, stukajmy do drzwi i mówmy, że Podlasie chce lotniska. Jeśli przestaniemy się podgryzać przy tej okazji to się nam uda. I będzie to nasz wspólny sukces - bez partyjnych barw. Wtedy mamy szansę - mówił Dębski.
W niedzielę (15 stycznia) od godziny 7 do 21 będzie można oddawać głosy w lokalach, w których głosowaliśmy w wyborach do Sejmu. Warto pójść, bo milczenie w tej sprawie przekona naszych rządzących by sami decydowali w naszych sprawach i utwierdzi ich w przekonaniu, że wiedzą lepiej czego chcą obywatele. Ja z pewnością pójdę na głosowanie. I poprę lotnisko choć zapewne będzie kosztowało pieniądze z moich podatków. Tak jak wydawane są na nowoczesne szpitale, wypasioną operę i lepsze drogi. Jest też wiele wydatków, które opłacane są z podatków wbrew mojej woli a często nawet przy sprzeciwie. W tym przypadku mogę wybrać. I wybieram lotnisko.
(Przemysław Sarosiek)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Sarosiek a ty jesteś dziennikarz czy polityk pis? Piszesz jako dziennikarz sam o sobie? Przecież jestes w komitecie referendalnym. Jesteś obiektywny jak całe dzień dobry białystok. Napisz ile będzie kosztować referendum i ile na nim zarobicie. Odpowiedź na pytanie referendalne jest jak oczywista oczywistość. Wszyscy chcą lotniska. Tylko za co je zbudować ?