Reklama

Wybrzeże 24: W niebo wzięci?

"Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać". A to kosztuje. "My z kolegą często wędrujemy w powietrzu". To kosztuje jeszcze więcej. Dlatego w Gdańsku zaprotestowali: Mieczysław Struk, Wojciech Szczurek, Alan Aleksandrowicz, Marcin Skwierawski. W towarzystwie swojego najdroższego pracownika, prezesa Tomasza Kloskowskiego.

"My, samorządy (...) właściciele Portu Lotniczego Gdańsk protestujemy przeciwko niszczeniu dobrze rozwijającego się rynku lotniczego na poziomie lokalnym i próbie przerzucenia skutków pandemii covid 19 na porty regionalne, a co za tym idzie na mieszkańców naszego regionu".

Przywracając okoliczność faktyczną – właściciele są tylko współwłaścicielami. Oświadczenie wyklucza posiadacza 29 proc. udziałów – firmę państwową PPL Porty Lotnicze. Jej reprezentanci w radzie nadzorczej – Ewa Bojanowska, Elżbieta Sobańska, Waldemar Wierzba - mikrofonu w sprawie podwyżek opłat przelotowych i terminalowych nie otrzymali.

"Podwyżki będą skutkować ograniczeniem liczby połączeń, elementem jakości naszego życia jest mobilność transportowa". To Wojciech Szczurek. Ten sam, który wymyślił lotnisko w Gdyni-Kosakowie. Liczenie wielomilionowych strat chluby jego władzy nie odbiera. Zaciekawiło zaś środowisko syndyków masy upadłości.

"Wybrano najgorszy sposób poprawy sytuacji - obciążenie kolejnymi opłatami, w praktyce podatkami, przełoży się na ceny biletów, obniży konkurencyjność lotniska, atrakcyjność inwestycyjną Pomorza".

Alan Aleksandrowicz, zastępca Dulkiewicz, wie co mówi. Gdańsk gnębi podatkami parkingowymi swoich obywateli nawet pod szpitalami, cmentarzami i na oliwskich duktach, grzebiąc natarczywie w portfelach podatników. Poza własnymi, które pęcznieją od nadmiaru pracy w urzędzie i radach nadzorczych. Przekazując zaś grunty miejskie zewnętrznym podmiotom na cele oświaty publicznej Gdańsk swój majątek pomnaża a nie gminę zubaża.

"Walczymy o rozwój naszego regionu, nie chcemy pozwolić, aby nasza praca poszła na marne. Nie da się budować potencjału gospodarczego bez turystów zagranicznych, mamy lotnisko dostępne dla wszystkich". Marcin Skwierawski, zastępca Karnowskiego, nie zauważył, że jego szef wybrał samochód, którym jeździ po Warszawie jak szalony, ale nie w towarzystwie Skwierawskiego. Sopot zaś się wyludnia, a goście bez samolotu, ale z samochodem strzyżeni są od rana do wieczora.

"Od 1994 roku - czy aby nie od 1974? – walczymy o rozwój regionu, by naszym mieszkańcom żyło się lepiej. Nie chcemy aby nasza praca poszła na marne, a czarny sen zaczyna się spełniać." Tomasz Kloskowski przesadza. Za 412 tys. zł można rok przeżyć a nawet dwa. Za 80 tys. rocznie można znaleźć czas na pracę w radzie nadzorczej. Nawet 180 tys. zł rocznie na wydatki reprezentacyjne w kryzysie pandemicznym "właścicieli" lotniska nie wzruszyło. Dopiero propozycja nowych opłat lotniczych zepsuła powietrze nad gdańskim lotniskiem. Skoro gorzej widać, może "właściciele" zaczną od obniżki wynagrodzenie zarządu i rady nadzorczej. To można zrobić bez wystawiania spektaklu politycznego. Mniej zaś samolotów nad Gdańskim to ulga dla środowiska. "Piękny jest nasz kraj z lotu ptaka".

Źródło: https://wybrzeze24.pl/gazeta-gdanska-felietony-i-komentarze/akapit-wydawcy-w-niebo-wzieci/ Marek Formela/ Foto: Jerzy Pinkas/ gdansk.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do