
Bardzo niedobrze są wyprofilowane wyjazdy zza ekranów akustycznych na całej długości Kazimierza Wielkiego. Choć mieszkańcy skarżą się, że niedobrze jest także na innych białostockich arteriach. Kierowcy mówią wprost – to cud, że jeszcze nikt nie zginął.
W Białymstoku, w ostatnich latach przybyło ekranów akustycznych. Pisaliśmy wielokrotnie, że część z nich nie spełnia swoich zadań, ponieważ hałas jest wciąż stanowczo za duży, występują też bardzo duże drgania, w szczególności przy Sosabowskiego i Andersa. A dodatkowo tego rodzaju zabudowa przy drodze nastręcza innych problemów. Oczywiście, głównie kierowcom. Wyjazdy są źle wyprofilowane, widoczność ograniczona, a osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy mają za nic bezpieczeństwo mieszkańców. Tak przynajmniej można wnioskować po braku reakcji urzędników na liczne monity białostoczan.
Wystarczy udać się na przykład na ulicę Trawiastą. Wyjazd na Kazimierza Wielkiego z tej, konkretnej ulicy, to czysta loteria. Można wyjechać bezpiecznie, albo nie. Powód? Nic nie widać, kiedy się wyjeżdża z podporządkowanej drogi na drogę główną. Co prawda pojawiły się po monitach mieszkańców lustra drogowe, które mają ułatwiać komunikację w tym i innych miejscach, ale kierowcy twierdzą, że to tylko kwestia czasu, kiedy dojdzie do tragedii. Lustra bowiem nie oddają rzeczywistej odległości nadjeżdżającego pojazdu od strony głównej arterii.
- Lustro zniekształca obraz, to po pierwsze. Wydaje się, że samochód jest jeszcze daleko, kiedy w rzeczywistości jest bardzo blisko. A po drugie, lustro jest kompletnie bezużyteczne, kiedy robi się ciemniej. Prawie nic w nim nie widać – mówi naszej redakcji Ryszard, mieszkaniec bloku z ulicy Trawiastej.
- Żeby wyjechać na Kazimierza Wielkiego muszę podjechać do samej ulicy i liczyć na to, że nikt akurat nie jedzie. Za ekranami nic kompletnie nie widać. Tu co chwila są jakieś drobne stłuczki, a miasto z tym nic nie robi. Wielokrotnie były prośby o jakieś inne ustawienie czy przeniesienie tych ekranów w taki sposób, żeby wyjazd nie był loterią, czy ktoś łupnie, czy nie łupnie – mówi z kolei Piotr, także mieszkaniec bloku przy Trawiastej.
Faktycznie, jak sprawdziliśmy, wyjeżdżanie akurat z Trawiastej jest bardzo niebezpieczne. Widoczność jest mocno ograniczona. Dość często pojawiają się tam patrole policji, które pilnują porządku na drodze. Na części Kazimierza Wielkiego, właśnie w tych miejscach, gdzie widoczność na wyjeździe z osiedlowych uliczek jest bardziej ograniczona, ustawiono znaki ograniczające prędkość do 50 km/h. Na pozostałej części trasy można jechać 70 km/h. Z tym, że nawet przy przepisowej, wolniejszej jeździe, niekiedy nie da się wyhamować w sytuacji, gdy kierowca wyjeżdża z podporządkowanej ulicy. Stłuczki są tam nagminne.
Nie tylko na Trawiastej występują podobne problemy. Praktycznie wszystkie wyjazdy po obu stronach ulicy Kazimierza Wielkiego są źle wyprofilowane. Kierowcy chcieliby, aby ekrany dało się przesunąć w tył choćby o pół metra, to wówczas zyskaliby lepszą widoczność. Idealnie by były, gdyby udało się je przebudować z cofnięciem o półtora metra do wewnątrz uliczek osiedlowych.
- Miałem już dwie stłuczki i teraz kiedy mam małe dziecko w samochodzie, jeżdżę od drugiej strony. Kręcę się po uliczkach wewnętrznych i wyjeżdżam zupełnie od innej strony. Szlag człowieka trafia na takie roboty i takie utrudnianie życia, bo zamiast na Kazimierza Wielkiego i później Piastowską muszę wyjechać na Raginisa, a potem dopiero na okrętkę wjeżdżać na Kazimierza Wielkiego. Ale nie będę ryzykował życiem własnego dziecka – mówi zdenerwowany Mariusz, mieszkaniec ulicy Żyznej.
Dodatkową trudnością dla kierujących są obecnie także ścieżki rowerowe, które są usytuowane jeszcze bliżej wyjazdów. Teraz, kiedy rowerzystów jest więcej, do tragedii może dojść w każdej chwili. Mieszkańcy skarżą się również, że nikt z nimi niczego nie konsultował w związku z budową ekranów. Twierdzą, że roboty zostały wykonane z fuszerką i najwyraźniej nikt nie czuje się winny tej sytuacji.
Podobne problemy występują w wielu innych miejscach, między innymi na Sosabowskiego przy wyjeździe z Gradowej i Jesiennej. Ograniczona widoczność jest również na Andersa przy wyjeździe z Zygmunta Augusta czy tak samo na wyjeździe z Chełmońskiego od strony ulicy Wschodniej do Kazimierza Wielkiego. Mieszkańcy są bezradni, ponieważ na ich apele i prośby magistrat tłumaczy tym, że wszystko zostało zaprojektowane zgodnie ze sztuką. Do tematu z pewnością będziemy wracać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W komentarzu do artykułu "Flagi KOD-u powiewają w centrum miasta" Pani Agnieszka Siewireniuk - Maciorowska zamieściła nieprawdziwą informację. Wezwałem Panią do jej sprostowania i oczekuję na nie nadal. Do tej chwili Pani tego nie zrobiła. Zastanawiam się, czy podawanie nieprawdy było celowe, czy wynikiem pomyłki. Wiarygodność Pani budzi moje coraz większe wątpliwości.