
Nieprzyjemnie się śpi, kiedy w nocy pali się światło. Ale tak samo nieprzyjemnie jeździ się nocą po ulicach Białegostoku, kiedy na pustych skrzyżowaniach palą się światła sygnalizacji świetlnej. Kierowcy i radni proszą ponownie prezydenta, aby ten wpłynął na urzędników odpowiedzialnych za system zarządzania ruchem, bo pora wyłączyć nocą światła.
Jeszcze w końcówce lata informowaliśmy, że część świateł na skrzyżowaniach w Białymstoku jest wieczorem i w nocy wyłączona. Niewiele później, kiedy i my, i kierowcy cieszyliśmy się z takiej dobrej zmiany, światłą znów zostały włączone – między innymi na rondzie przy Tysiąclecia Państwa Polskiego na wylotówce na Augustów, a także na Grochowej z Kalinowskiego i w wielu innych lokalizacjach. I taka karuzela trwa w zasadzie do chwili obecnej. Światła raz są włączane, innym razem wyłączane, a w nocy ulice są prawie zupełnie puste i zwyczajnie większość świateł nie jest do niczego potrzebna.
Na problem poruszania się po naszym mieście zwracali uwagę kierowcy i to niejednokrotnie. Wielu z nich pisało do różnych redakcji, jeszcze inni zgłaszali temat jako interwencję radnym miejskim. Prezydent już raz przychylił się do próśb kierowców, ale najwyraźniej niewystarczająco.
- Nadal jest dużo skrzyżowań, które w nocy mają włączone światła sygnalizacji. Dobrze by było je wyłączyć. Często są to skrzyżowania, gdzie w nocy ruch jest niewielki albo zerowy. Prosiłbym o ponowne przeanalizowanie wyłączania świateł w porze nocnej – zaapelował ponownie radny Henryk Dębowski.
Apelował ponownie, ponieważ już blisko rok temu zwracał się do prezydenta Białegostoku z prośbą o wyłączanie sygnalizacji świetlnej w nocy i na niektórych tylko skrzyżowaniach. Prezydent się wówczas bardzo długo zastanawiał, a kierowcy grzecznie stali nocą na światłach przy pustej ulicy. Niestety, wielu z nich tak samo stoi i teraz, bo zwłaszcza w okresie zimowym nocą jeździ mniej pojazdów. I tylko nasz system zarządzania ruchem tego nie potrafi przyswoić, więc stać trzeba.
Tracą na tym wszyscy – od kierowców, po nasze środowisko naturalne. Nie zyskuje kompletnie nikt. Dlaczego tracimy jako kierowcy? Po pierwsze dlatego, że zapowiadanej „zielonej fali” od początku jej tak zwanego uruchomienia, nikt nie widział, więc śmiało można założyć, że nie istnieje. Po drugie dlatego, że mijają cenne minuty w bezsensownym staniu na światłach w oczekiwaniu na zmianę świateł z czerwonych na zielone. Po trzecie, w trakcie przyglądania się nieistniejącej zielonej fali i oczekiwaniu na zmianę świateł, spalamy paliwo, które dodatkowo zanieczyszcza nasze powietrze i tak obciążone mocno pyłem.
- Bardzo proszę o wskazanie dokładnie tych skrzyżowań i tych lokalizacji, które wymagają ponownej analizy – zwrócił się do radnego zastępca prezydenta Adam Poliński.
Takie pytanie, czy też prośba ze strony prezydenta, nie powinny budzić wątpliwości. Jednak w przypadku istniejącego monitoringu oraz kupionego super inteligentnego systemu za blisko 30 milionów złotych, to ten system zarządzania ruchem sam powinien wskazać takie lokalizacje. Na szczęście urzędnicy z prezydentem Polińskim obiecali ponownie zająć się tematem. Oby tym razem skuteczniej. Stanie na światłach, aby stać i zanieczyszczanie powietrza – nie służy nikomu.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pytaniem jest właśnie kto przytulił kasę za zieloną falę której nie ma?? Może takie filmy trzeba nagrywać i przesyłać do miasta jak się pięknie jeździ skoro oni nie wiedzą: https://www.youtube.com/watch?v=yikOPaIofn8
Nie będzie świateł tak jak i "zielonej fali"
"Może takie filmy trzeba nagrywać i przesyłać do miasta jak się pięknie jeździ skoro oni nie wiedzą: https://www.youtube.com/watch?v=yikOPaIofn8" faktycznie dobre te youtubowe nagranie z tym naszym inteligentnym inaczej systemem zarządzania ruchem :) w końcówce się rozkręca :)