
Dostałem dziś do skrzynki gazetkę "Białystok". I zauważyłem ciekawą sprawę – w wyborach do samorządu miasta nie startuje żaden z wiceprezydentów! Zbigniew Nikitorowicz idzie do sejmiku, czyli w magistracie już Go nie zobaczymy.
Ale co z pozostałymi wiceprezydentami? Skoro pełnią tak odpowiedzialne funkcje, czyż nie powinni pomóc Panu Prezydentowi zdobyć głosy w kampanii wyborczej? Dlaczego nie startują? Ich poprzednicy na tym stanowisku zawsze brali udział w wyborach. Co się zatem dzieje z Panami Wiceprezydentami?
To jedna z najważniejszych funkcji w mieście. Wymagająca zarówno wiedzy jak i kompetencji. Dlaczego zatem w wyborach nie stają ludzie obdarzeni takimi zaletami? Czyżby obawiali się, że nikt na nich nie zagłosuje? Że zdobędą znacznie mniej głosów niż inni kandydaci na liście? I nagle okazać się może, że z tą wiedzą i z tymi kompetencjami, to wcale nie tak, jakby się wydawało...
Jakże wówczas uzasadnić wybór takich osób na stanowisko wiceprezydentów? Gdy nagle okazuje się, że na wiceprezydentów nie chce nikt głosować, że więcej głosów zdobywają ludzie z dalszych miejsc? Jakże uzasadnić przed wyborcami wówczas wybór właśnie takich ludzi na odpowiedzialne funkcje?
Tymczasem wiceprezydenci nie stając do wyborów problemów żadnych nie mają. Bez jakiejkolwiek weryfikacji nadal mogą korzystać z gabinetów i służbowych aut. Byłem wiceprezydentem i będę wiceprezydentem. O to chodzi w tej grze?
Pan Prezydent Tadeusz Truskolaski dużo opowiada o wizjach rozwoju miasta. Ale z kim chce to osiągnąć? Kto będzie tworzył Jego gabinet? Ludzie, którzy unikają weryfikacji wyborców? Możecie go o to zapytać?
(List od czytelnika/ Foto: BI-Foto))
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie