Białystok znowu jest na ustach całej Polski, a w mediach słychać przeprosiny, pytania i tłumaczenia. Oświadczeniom nie ma końca. Wszystko przez sobotnią, 82. rocznicę powstania ONR, którą organizacja ta postanowiła świętować w Białymstoku. Narodowcy przyjechali z całej Polski, demonstrowali na ulicach miasta, kończąc jubileusz koncertem w klubie Gwint. Potem wybuchł skandal. Właściwie to oznaki, że do niego dojdzie, były już przed imprezą, co jednak niczego nie zakłóciło. Żadna firma z branży public relations nie wymyśliłaby tego lepiej. A i sami nacjonaliści pewnie są zaskoczeni, ile teraz się o nich mówi. W każdym razie swój cel osiągnęli - jest o nich głośno, przy okazji efekt wizerunkowy nie ucierpiał. Bo to, co dla jednych jest strachem, dla innych powodem do dumy.
Zacznę od tego, że różne instytucje najpierw się na coś godzą, a gdy nadchodzi szum medialny, kajają się przed kamerami i obiektywami. Proszę się zastanowić - albo jesteście pewni swoich kroków, albo nie jesteście przekonani do żadnego z nich. Proste.
Ale po kolei.
Nie będę rozwodził się nad tym, czy Obóz Narodowo - Radykalny jest dobry, straszny, a poglądy jego członków słuszne albo niedorzeczne. Wokół wizyty w Białymstoku sympatyków tej organizacji powstała burza, która co najwyżej zaszkodziła wizerunkowi kilku instytucji, z czego ONR - owcy mają pewnie teraz niezły ubaw, że wszystkich wokół udało się im wpuścić w maliny. Do tej reklamy dołożyli swoje trzy grosze jeszcze dziennikarze, którzy coś gdzieś usłyszeli i przeczytali, pomieszali fakty, w efekcie przypisując ONR wydarzenia, których autorem była Młodzież Wszechpolska. Oczywistej pomyłki nie zauważył też Rzecznik Praw Obywatelskich, o czym nieco dalej.
Przed samą manifestacją, zaplanowaną na 16 kwietnia, wielkich emocji nie było. Może jedynie służby odpowiedzialne za porządek i bezpieczeństwo w mieście modliły się, żeby do większej afery na ulicach nie doszło. Na nogi postawione zostało centrum zarządzania kryzysowego i... koniec. Żadne niepokoje nie były zauważalne, może oprócz Facebooka, gdzie środowiska lewicowe żywo komentowały najnowsze doniesienia. I też nie wszystkie, bo specjalnie wielkiej reklamy marszu nigdzie nie było, prócz profili samych zainteresowanych środowisk.
Ciepło zaczęło się robić w czwartek, 14 kwietnia, kiedy niektóre lokalne media zaczęły otrzymywać informacje, jakoby w Gwincie w sobotę, po marszu, miał odbyć się rockowy koncert. Główna kapela tego wieczoru to Nordica, słynąca z tekstów z ultra nacjonalistycznym przesłaniem, której członkowie tworzyli niegdyś zespół Agressiva 88. Właściwie dominują głosy, iż grupa propaguje idee nazistowskie, a jej występy niejednokrotnie odbywały się pod szyldem Blood & Honour. Informacja była niepotwierdzona. Ktoś komuś szepnął słówko i wypłynęło. Na samych facebookowych profilach ONR nie można było znaleźć słowa zapowiedzi ani jakiegoś komentarza, w którym ktoś się zapędził w emocjach.
Bomba wybuchła dzień później. Niezależnie od innych redakcji ustaliliśmy, że w styczniu Fundacja na Rzecz Rozwoju Politechniki Białostockiej podpisała umowę na wynajęcie Gwintu. Żeby było śmieszniej - z prywatną osobą, a klub miał być wykorzystany na organizację prywatnej, zamkniętej imprezy kulturalnej. Zbieg okoliczności?
W piątek do rektora uczelni list otwarty wystosowała partia Razem, apelując w nim o zajęcie stanowiska w sprawie zbliżającego się neonazistowskiego koncertu i pytając, czy ten faktycznie się odbędzie. Jednocześnie lewicowi działacze zaznaczyli, że do tego wydarzenia nie można dopuścić, gdyż inaczej będzie to przyzwoleniem lub nawet aprobatą idei propagowanych przez radykalnie prawicowe środowiska. Razem na odpowiedź się nie doczekała, ale późnym wieczorem otrzymało ją kilku dziennikarzy. W oświadczeniu, którego obszerne fragmenty opublikowała np. "Wyborcza", można było przeczytać m.in., że zarząd Fundacji na Rzecz Rozwoju Politechniki Białostockiej, który w ramach współpracy i na podstawie umowy dzierżawy prowadzi studencki klub Gwint, poinformował rektora o zaistniałej sytuacji. Pomieszczenia na imprezę miały zostać udostępnione w godzinach 20 - 03. Prof. Lech Dzienis stwierdził, że osoba organizująca ów imprezę nie poinformowała o jej rzeczywistym charakterze i zapewniła o tym, iż liczba uczestników nie przekroczy 250 osób. Fundacja zatem miała nie wiedzieć o planowanym występie Nordiki. Podejrzeń ponoć nabrała w czwartek, ale umowy rozwiązać już nie mogła, bo to tylko podejrzenia odnośnie światopoglądu i przekonań politycznych organizatora imprezy prywatnej. Swoją drogą dowiedzieliśmy się, że trzeba by było zapłacić dość dużą karę umowną. Czyli pozamiatane.
W sobotę jeszcze pytanie o koncert grupy Nordica usłyszał od dziennikarzy szef ONR Aleksander Krejckant. Odpowiadając zachował się co prawda przytomnie, ale tylko on wie, z kogo chciał zrobić bałwanów. Stwierdził, że nic o tym nie wie, słyszał jedynie o występie znajomego rapera w Gwincie, którego już nawet widział w okolicach białostockiej katedry. No jasne. Wyszło na to, że narodowcy z całego kraju poszli do Gwintu dlatego, że ktoś im obiecał ekstra niespodziankę. Absolutnie nie wiedzieli jaką. Absolutnie.
Jeszcze bardziej pogrążyła się politechnika, a jej przedstawiciele próbowali robić bałwanów już nie tylko z dziennikarzy, ale ze wszystkich dookoła. Bo oto z jednej strony rektor tłumaczy, że imprezy odwołać nie można, fundacja nie zrobi tego, gdyż wszystko to tylko podejrzenia, a zagraniczni studenci uczelni otrzymują e-maile z ostrzeżeniem! Mają nie wychodzić z akademików, bo w mieście będzie marsz organizacji nacjonalistycznej. W związku z tym do 3 nad ranem lepiej nie chodzić po kampusie. Do godziny 3? Przecież marsz skończył się przed 19... Czego mogliby szukać jacyś narodowcy z końca Polski gdzieś daleko od Rynku Kościuszki bez znajomości miasta?!
Wygląda na to, że przedstawiciele PB się nie dogadali i umknęło im ustalenie jakiejś wspólnej wersji. Tuż przed koncertem rektor poprosił policję o pomoc i współpracę w celu zapewnienia bezpieczeństwa. I jeszcze te e-maile do studentów... Kto w końcu rządzi na tej politechnice?
No oczywiście że rektor. W poniedziałek i nasza redakcja otrzymała jego kolejne oświadczenie. Tym razem przyznał już, że był koncert zespołu związanego ze środowiskiem narodowo - radykalnym. Oczywiście prof. Dzienis zaznaczył, że wszystkie głoszone przez to środowisko ideały są obce społeczności akademickiej. W efekcie prezes Fundacji na Rzecz Rozwoju Politechniki Białostockiej prof. Zenon Szypcio złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska, a dymisja została przyjęta. Rektor przy tym zapewnił, że podjął kroki, takie jak zmiany w dokumentach, na podstawie których udostępniane są pomieszczenia klubu Gwint, aby nigdy więcej nie doszło do podobnej sytuacji.
Skoro ci nacjonaliści tacy źli i wzbudzają tyle negatywnych emocji, to dlaczego doszło do owego koncertu w Gwincie? Skoro rektor jest ich takim przeciwnikiem, to czemu nie podjął kroków radykalnych? Dziwne.
To także wytłumaczył w oświadczeniu: "Odwołanie na dzień przed planowanej przez środowiska związane z ONR imprezy mogłoby doprowadzić do bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa i zdrowia naszych zagranicznych oraz polskich studentów". Co dziwne, przed weekendem były oficjalnie tylko podejrzenia, nagle okazuje się, że to nie podejrzenia. Całe to tłumaczenie jest tak pokrętne, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
Nie tylko rektor PB publicznie posypał głowę popiołem. Zrobiła to też Kuria Metropolitarna Białostocka. Ta również przeprasza po fakcie, gdy o sprawie zrobiło się głośno. I jak tu ufać Kościołowi, skoro najpierw zgadza się na mszę z udziałem ONR w katedrze, a potem przeprasza? No kochani - albo jedno, albo drugie. Trochę konsekwencji w tych działaniach.
Na stronie internetowej kurii oświadczenie pojawiło się we wtorek. Oto treść: "Kuria Archidiecezjalna przeprasza wszystkich, którzy poczuli się dotknięci zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej w minioną sobotę 16 kwietnia 2016 r. Incydent wynikł z niedopatrzenia administracji parafialnej. Kuria zapewnia, iż Kościół białostocki jest apartyjny i jest mu obcy nacjonalizm". No tak, wszystkim nacjonalizm jest obcy, gdy robi się o nim głośno. Brawo za te zmiany zdań z dnia na dzień. Ponadto jeszcze ks. Jacek Międlar, kapelan narodowców, który w sobotę odprawił mszę, otrzymał "całkowity zakaz jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych". Tyle że zgodę na odprawienie przez niego mszy w katedrze ktoś wcześniej musiał wydać...
O sobotnich wydarzeniach w Białymstoku rozpisują się wszystkie najważniejsze gazety i portale internetowe. Niestety w artykułach niekiedy rzeczywistość przeplata się z fikcją. Pewnie nie jest to brak umiejętności pisarskich, ale z pewnością nierzetelnego zbadania tematu. Jedna z dziennikarek w artykule opublikowanym w ogólnopolskim portalu informacyjnym napisała, iż członkowie ONR przyjechali do Białegostoku, by protestować przeciwko premierze spektaklu w Teatrze Dramatycznym "Biała siła, czarna pamięć". Bzdura! Taki protest zorganizowała Młodzież Wszechpolska na placu przed teatrem, w chwili gdy ONR - owcy wchodzili ze sztandarami na mszę w katedrze (16 kwietnia, godz. 15). Żeby było jasne - nie wszyscy członkowie ONR byli na mszy, kilkadziesiąt osób przebywało pod kościołem. A pikieta Młodzieży Wszechpolskiej odbywała się... tylko 200 metrów dalej! Nie było na niej ani jednego ONR - owca (oprócz podlaskiej MW wsparcia udzielili wszechpolacy z Wielkopolski), podobnie jak w manifestacji Obozu Narodowo - Radykalnego nie wzięła udziału Młodzież Wszechpolska. Jak widać sprawdzenie faktów dla niektórych jest zbyt trudnym zadaniem.
Owszem, pochód ONR miał zakończyć się przed teatrem, ale - jak poinformowała naszą redakcję przedstawicielka urzędu miejskiego - po konsultacjach postanowiono, iż zgromadzenie zostanie rozwiązane przed pomnikiem Piłsudskiego (jak też się stało), a demonstranci przechodzący ulicą Mickiewicza mają nie wchodzić na plac przed teatrem (tak też było, a skwer został szczelnie odgrodzony kordonem policyjnym).
Sami narodowcy strzelili sobie przy tym w stopę. Prezesa ONR zapytaliśmy przy katedrze (dziennikarze) wprost, czy planują dołączyć do Młodzieży Wszechpolskiej, która protestuje przed Teatrem Dramatycznym.
- Już pikieta się skończyła w sumie - stwierdził jeden z reporterów.
- W takim razie nie planujemy - odpowiedział Aleksander Krejckant.
- Ale będziecie przechodzić obok... - nie dawała za wygraną dziennikarka.
- Cóż, przejdziemy i pójdziemy dalej - kontynuował prezes ONR. - Nie byliśmy jakoś specjalnie zapraszani na tę okazję. A też koledzy z młodzieży Wszechpolskiej wiedzieli, że my w tym czasie urządzamy manifestację.
Dziś, w środę 20 kwietnia, na redakcyjną skrzynkę DDB dotarł komentarz podlaskiej brygady ONR: "Tegoroczna rocznica wywołała burzę medialną i falę komentarzy, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Uznajemy to za spore zaskoczenie i zdziwienie, ponieważ podobne obchody mają miejsce każdego roku – w różnych miastach Polski. Przemarsz ulicami Białegostoku pokazał wysoki poziom zorganizowania naszych działaczy, co dla demoliberalnych mediów, które wolałyby widzieć zanarchizowany i rozbiegany tłum, było nie lada szokiem. Dzięki dyscyplinie naszych działaczy przez cały dzień trwania uroczystości nie doszło do nawet najdrobniejszego, niezgodnego z prawem incydentu, który niechybnie zostałby wykorzystany przez media (zwłaszcza te wspierające poszczególne partie polityczne nie tylko medialnie, ale też finansowo) do ukazania fałszywego obrazu naszej Organizacji, jako chuligańskiej i będącej zagrożeniem dla porządku publicznego. Wśród licznych komentarzy prasowych i opinii formułowanych przez osoby z życia publicznego po raz kolejny pojawiły się krzywdzące stereotypy zestawiające naszą Organizację z faszystami i nazistami, podparte przy tym zdjęciami sprzed lat, które w drodze ewolucji naszej Organizacji stały się już zupełnie nieaktualne i nie obrazują one prawdziwego, obecnego charakteru ONR-u. Jako katolicy, uznający nauczanie Kościoła za fundament tworzonej przez nas Organizacji, zdecydowanie odrzucamy wszelkie formy totalitaryzmu, zwłaszcza w niemieckim, neopogańskim, opartym na prymitywnym rasizmie, narodowo-socjalistycznym wydaniu. Pragniemy również po raz kolejny przypomnieć, że nasi przedwojenni Ojcowie ideowi, będący dla nas wzorem wartości i postaw, złożyli najwyższą ofiarę na ołtarzu Ojczyzny, ginąc nie tylko z rąk komunistów, ale głównie za sprawą zbrodniczej działalności niemieckiej III Rzeszy".
Rozmawiałem z koordynatorem ONR na województwo podlaskie Mateuszem Magnuszewskim.
- Obchodami zajmowało się kilka osób. Nie wiem, czy w Gwincie grała Nordica, mnie tam nie było - tłumaczy. - W każdym razie podczas obchodów rocznicy powstania ONR nie było żadnych incydentów, żadnych burd i zamieszek. Nie wiem, skąd ta nagonka.
Tego samego dnia oświadczenie otrzymaliśmy od Stowarzyszenia na Rzecz Kultury i Dialogu 9/12. Organizacja "wyraża stanowczy sprzeciw wobec aktów nawoływania do nienawiści oraz promowania ideologii nacjonalistycznej, do których doszło w związku z obchodami 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo - Radykalnego (ONR) oraz manifestacją Młodzieży Wszechpolskiej (MW) przeciw spektaklowi „Biała siła, czarna pamięć”, w dniu 16 kwietnia 2016 r. w Białymstoku. Podczas wydarzeń zorganizowanych przez ONR - mszy świętej w Katedrze Białostockiej, przemówień na schodach świątyni oraz marszu przez miasto - padały hasła ksenofobiczne, antysemickie, antyimigranckie, islamofobiczne. Wśród uczestników i uczestniczek zgromadzenia można było dostrzec neonazistowską symbolikę (przede wszystkim krzyże celtyckie). Na zaproszenie organizatorów, do naszego miasta przyjechali przedstawiciele włoskiej, neofaszystowskiej organizacji Nowa Siła (Forza Nuova). Zakończeniem obchodów miał być koncert zespołu Nordica w klubie Gwint. Zespołu, którego muzycy wywodzą się z innej formacji nawiązującej do neonazizmu – Agressiva 88. Prezydent miasta w wypowiedziach medialnych podkreślał, że manifestacja została zgłoszona i zarejestrowana legalnie. W jaki sposób legalna może być demonstracja nawołująca do nienawiści na tle narodowościowym i odwołująca się z aprobatą do ustrojów totalitarnych, czego zabrania Art. 13 Konstytucji RP oraz Art. 256 Kodeksu Karnego? Nie jest to pierwsze w naszym mieście wydarzenie tej organizacji o takim charakterze. Można się zatem było spodziewać tego ponownie. Ponadto wydanie pozwolenia na zorganizowanie obchodów w opisanym kształcie stoi w wyraźnej sprzeczności z założeniami miejskiego programu „Białystok dla tolerancji".
To najważniejsze fragmenty obu oświadczeń.
Postępowanie z urzędu zdecydował się podjąć Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Chodzi o sobotni koncert w białostockim klubie Gwint. Jego niepokój wzbudził fakt, że w trakcie imprezy były odczytywane listy zdrajców narodu, a tego typu czyny nie mogą się mieścić w granicach prawa. Bodnar uważa, że mogło dojść do naruszenia prawa. Jak pisaliśmy na łamach Dzień Dobry Białystok, oprócz głoszenia haseł przeciwko przyjmowaniu imigrantów lub krytycznych wobec Unii Europejskiej, miała zostać również odczytana lista zdrajców narodu polskiego. To już ociera się, a być może i wykracza, poza granice prawa. W każdym razie Rzecznik Praw Obywatelskich właśnie to zamierza sprawdzić.
No to Rzecznik zaliczył wtopę. Po pierwsze, nikt oficjalnie nie potwierdził, że zespół Nordica zagrał. Rektor Politechniki Białostockiej stwierdził przecież tylko, że był koncert zespołu związanego ze środowiskiem narodowo - radykalnym. Nazwa Nordica nie pojawiła się nigdzie w jego oświadczeniu. O tym powiedziały media, ale nigdzie nie cytowano nikogo związanego z ONR.
Po drugie, skoro nikt z przeciwników narodowców nie był na koncercie, to skąd RPO dowiedział się, iż tam wyczytywano nazwiska zdrajców? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że podczas pikiety Młodzieży Wszechpolskiej przeciwko premierze spektaklu jedna z przemawiających wyczytała nazwiska osób, które znalazły się w książce Marcina Kąckiego. Tych, którym "nigdy nie poda ręki".
Możliwe, że Rzecznik pomylił oba środowiska i teraz będzie badał coś, do czego nie ma dostępu.
Reasumując: w przekazach medialnych niedomówień jest sporo. Jeszcze więcej zdziwienia dostarczają kolejne oświadczenia. Wszystko w ramach, "tańczymy tak, jak nam zagrają". Tym razem zagrały media. Inaczej nie byłoby tematu.
Nie jestem orędownikiem poglądów głoszonych przez ONR, ale proponuję, żeby mówiąc o faktach, rzeczywiście trzymać się faktów. Inaczej ociera się o manipulację. Inna sprawa, że każdy trzyma się swojej wersji tak czy siak, bez względu na wspomniane fakty.
Na koniec powtórzę początek: albo jest poparcie dla jakiegoś wydarzenia, albo nie ma. Przepraszanie i protesty po fakcie, są już, no właśnie, po fakcie.
Jan Paweł II: "Tożsamość kulturalna i historyczna społeczeństw jest zabezpieczana i ożywiana przez to, co mieści się w pojęciu narodu. Oczywiście, trzeba bezwzględnie unikać pewnego ryzyka: tego, ażeby ta niezbywalna funkcja narodu nie wyrodziła się w nacjonalizm. XX stulecie dostarczyło nam pod tym względem doświadczeń skrajnie wymownych, również w świetle ich dramatycznych konsekwencji. W jaki sposób można wyzwolić się od tego zagrożenia? Myślę, że sposobem właściwym jest patriotyzm. Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej (...) " Nie wiem, jaka jest "ideowość" osób z gazet i wiem, że mają prawo pisać, co chcą i co uważają za ważne. Styl i jakość swego pisania zweryfikują czytelnicy. Jednocześnie mam pewność, że MŁODZIEŻ (która jeszcze nie zrobiła pieniędzy na zorganizowanie swej gazety), ma prawo manifestować swe poglądy. Swymi poglądami NIKOGO NIE SKRZYWDZIŁA. Patrzyłem na ich manifestację z wielkim uznaniem i szacunkiem. Jerzy Binkowski Pani Sylwio, skojarzenia się narzucają tym bardziej, gdy nie zauważy się różnicy kontekstów historycznych właśnie i trudno wtedy dostrzec inną, absolutnie odmienną motywację. Na tym tutaj polega manipulacja "dziennikarska" i polityczna. Swoimi deklaracjami sympatii i podziwu dla tych młodych ludzi nie stawiam się (jak i Ci Młodzi) w gronie faszystów, nacjonalistów czy antysemitów. Toż to byłby absurd. Jestem z jednego zawodu psychologiem klinicznym i rozumiem potrzebę jednoznacznych deklaracji młodych. Przyzna Pani, że jakże często młodzi ubierają się na czarno a stopy odziewają w glany. Nachalność jednoznacznego ataku jest tak okrutnie jednostronna, że właśnie to zmobilizowało mnie do wsparcia tych młodszych. Starsi obrońcy czegoś tam wychodzą na ulice z tak nienawistnymi okrzykami, łącznie z grożeniem śmiercią konkretnym osobom a wtedy "dziennikarze milczą - jak to się dzieje? Odpowiada mi Pani uwaga o swoich uczuciach. We mnie Ci młodzi wzbudzili podczas przemarszu serdeczny uśmiech na twarzy. Być może, gdyby wtedy Pani szła ze mna wzdłuż ulicy M.C.Skłodowskiej, bylibyśmy razem uśmiechnięci. Dziękuję Pani. Rys Ada To nie władze uczelni odradzały zagranicznym studentom pozostanie w akademiku tylko organizacja związana z programem Erasmus. Wierzę, że żadnych ekscesów w czasie marszów by nie było bo nie bardzo miałby je kto sprowokować, a kto w przeszłości prowokował przeciwko narodowcom wiemy dobrze. Jeśli chodzi o Bodnara to jest to człowiek o poglądach lewicowych i zawsze będzie występował przeciwko tym którzy mają na sztandarach polski patriotyzm i konserwatywne poglądy a nie "patriotyzm" zachodnio pogański. Jeśli chodzi o wspólnotę poglądów narodowców i PiS to są one zbieżne bo jak widać bardzo wielu członków grupy to narodowcy ale także wielu sympatyków PiS nie stroni od wypowiedzi antysemickich bądź takich które nie pałają sympatią do Żydów. Można nie lubić Niemców, Rosjan a nawet Japończyków, dlaczego mielibyśmy zabraniać komuś nie lubić Żydów? Joanna Jakubowska Ciekawa jestem dlaczego po wiecach Kodu nikt z urzędu nie bada sprawy ? Jeżeli się obraża Chrześcijan i nawołuje do obalenia demokratycznie wybranego rządu . Nikt nie reaguje żaden Rzecznik spraw Obywatelskich ?
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jan Paweł II: "Tożsamość kulturalna i historyczna społeczeństw jest zabezpieczana i ożywiana przez to, co mieści się w pojęciu narodu. Oczywiście, trzeba bezwzględnie unikać pewnego ryzyka: tego, ażeby ta niezbywalna funkcja narodu nie wyrodziła się w nacjonalizm. XX stulecie dostarczyło nam pod tym względem doświadczeń skrajnie wymownych, również w świetle ich dramatycznych konsekwencji. W jaki sposób można wyzwolić się od tego zagrożenia? Myślę, że sposobem właściwym jest patriotyzm. Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej (...) " Nie wiem, jaka jest "ideowość" osób z gazet i wiem, że mają prawo pisać, co chcą i co uważają za ważne. Styl i jakość swego pisania zweryfikują czytelnicy. Jednocześnie mam pewność, że MŁODZIEŻ (która jeszcze nie zrobiła pieniędzy na zorganizowanie swej gazety), ma prawo manifestować swe poglądy. Swymi poglądami NIKOGO NIE SKRZYWDZIŁA. Patrzyłem na ich manifestację z wielkim uznaniem i szacunkiem. Jerzy Binkowski Pani Sylwio, skojarzenia się narzucają tym bardziej, gdy nie zauważy się różnicy kontekstów historycznych właśnie i trudno wtedy dostrzec inną, absolutnie odmienną motywację. Na tym tutaj polega manipulacja "dziennikarska" i polityczna. Swoimi deklaracjami sympatii i podziwu dla tych młodych ludzi nie stawiam się (jak i Ci Młodzi) w gronie faszystów, nacjonalistów czy antysemitów. Toż to byłby absurd. Jestem z jednego zawodu psychologiem klinicznym i rozumiem potrzebę jednoznacznych deklaracji młodych. Przyzna Pani, że jakże często młodzi ubierają się na czarno a stopy odziewają w glany. Nachalność jednoznacznego ataku jest tak okrutnie jednostronna, że właśnie to zmobilizowało mnie do wsparcia tych młodszych. Starsi obrońcy czegoś tam wychodzą na ulice z tak nienawistnymi okrzykami, łącznie z grożeniem śmiercią konkretnym osobom a wtedy "dziennikarze milczą - jak to się dzieje? Odpowiada mi Pani uwaga o swoich uczuciach. We mnie Ci młodzi wzbudzili podczas przemarszu serdeczny uśmiech na twarzy. Być może, gdyby wtedy Pani szła ze mna wzdłuż ulicy M.C.Skłodowskiej, bylibyśmy razem uśmiechnięci. Dziękuję Pani. Rys Ada To nie władze uczelni odradzały zagranicznym studentom pozostanie w akademiku tylko organizacja związana z programem Erasmus. Wierzę, że żadnych ekscesów w czasie marszów by nie było bo nie bardzo miałby je kto sprowokować, a kto w przeszłości prowokował przeciwko narodowcom wiemy dobrze. Jeśli chodzi o Bodnara to jest to człowiek o poglądach lewicowych i zawsze będzie występował przeciwko tym którzy mają na sztandarach polski patriotyzm i konserwatywne poglądy a nie "patriotyzm" zachodnio pogański. Jeśli chodzi o wspólnotę poglądów narodowców i PiS to są one zbieżne bo jak widać bardzo wielu członków grupy to narodowcy ale także wielu sympatyków PiS nie stroni od wypowiedzi antysemickich bądź takich które nie pałają sympatią do Żydów. Można nie lubić Niemców, Rosjan a nawet Japończyków, dlaczego mielibyśmy zabraniać komuś nie lubić Żydów? Joanna Jakubowska Ciekawa jestem dlaczego po wiecach Kodu nikt z urzędu nie bada sprawy ? Jeżeli się obraża Chrześcijan i nawołuje do obalenia demokratycznie wybranego rządu . Nikt nie reaguje żaden Rzecznik spraw Obywatelskich ?