
Na pewno nie wszyscy zdają sobie sprawę, że nieodpowiedzialna gospodarka planistyczna – kosztuje. Kosztuje niekiedy miliony. Być może teraz takie miliony trzeba będzie zapłacić jednemu z deweloperów, który nie jest w stanie zrealizować na własnych gruntach zaplanowanych inwestycji.
Całkiem niedawno pisaliśmy o tym, że Wojewódzki Sąd Administracyjny zajmował się skargą jednego z przedsiębiorców budowlanych. Próbował on dowieść, że podjęta uchwała planistyczna nie jest zgodna z prawem i przez nią może ponieść ogromne straty. Chodzi o osiedle Mickiewicza i ulicę Przemysłową. To tam bowiem, w dzielnicy domków jednorodzinnych miał wyrosnąć czteropiętrowy blok. Mieszkańcy jednak dotarli do dokumentów, z których wynikało, że obok miał pojawić się jeszcze inny blok, znacznie wyższy, bo siedmiopiętrowy. WSA ostatecznie uznał skargę dewelopera za niezasadną.
Sąd administracyjny orzekł też, że deweloper może wznosić zabudowę w tej okolicy, bo miejscowy plan taką dopuszcza. Z tym, że nie taką, o jakiej marzył. Zatem to może stać się powodem kolejnego postępowania sądowego, które może zakończyć się albo umorzeniem sprawy, jak też i zasądzeniem kilkumilionowego odszkodowania. Na czym to polega i co może się wydarzyć wyjaśniamy bardziej szczegółowo w naszym komentarz video.
Podobnych miejsc w Białymstoku jest więcej. Trudno winić za to przedsiębiorców budowlanych, którzy chcą realizować własne inwestycje i na nich zarabiać. W końcu właśnie po to zakładali swoje firmy. Ale zupełnie inną rolę mają w tym przypadku urzędnicy, którzy powinni czuwać, aby każdy przedsiębiorca, mały, czy duży, miał równe szanse na działalność w przestrzeni publicznej. W praktyce, to i bardzo różnie z tym bywa w Białymstoku.
W przypadku planów miejscowych najważniejsze jest pogodzenie wielu racji, ale nie można mieszkańców traktować jak niższą kategorię pod względem ważności. Z tym, że dotychczasowa praktyka dość często sprowadza ich do ostatniego ogniwa, które musi sobie wyszarpać własne prawa. Podobnie było w przypadku osiedla Mickiewicza i wspomnianej inwestycji mieszkaniowej, która nie powstanie w tym kształcie, jaki zaplanował deweloper. Mieszkańcy o planowanej zabudowie dowiedzieli się niemal na końcu i dopiero wówczas podjęli walkę o swoje osiedle.
Nam pozostaje mieć nadzieję, że nie trzeba będzie płacić żadnych milionowych odszkodowań za plan na Mickiewicza i brak możliwości zrealizowania inwestycji mieszkaniowych w pierwotnie zaplanowanym przez dewelopera kształcie. I dobrze by było, aby osiedla domków jednorodzinnych były zabezpieczane planami miejscowymi w pierwszej kolejności. Bo później nie będzie dochodziło do dwuznacznych sytuacji, które często swój finał mają w sądzie.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Podobna sytuacja na ulicy Pod Krzywo.deweloper gotowy na zniszczenie swego nowo wybudowanego domu aby tylko wybudować bloki na przyległych posesjach .